Kogo tu mamy tym razem?! Alex (czasami nie wiadomo dlaczego Aleks) Delaware, 36 lat, dobrze ustawiony psycholog dziecięcy na, tak popularnej na całym cywilizowanym świecie, przedwczesnej emeryturze. Wędrujący przepięknymi ulicami Los Angeles i okolic. Przemieniony pracoholik, a może po prostu ukryty pod maską pracusia zwyczajny leń i obibok próbujący osiągnąć "nirvanę przez inercję"?! Umiarkowany zgryźliwiec, lekko cyniczny bystry obserwator świata, czerwony język z białym nalotem zdrowia. I jego kolega, wspaniały gliniarz, homoseksualista, imienia nie ujawnię ze względu na bezpieczeństwo państwa. Alex jest człowiekiem sukcesu, profesorem, zabezpieczonym finansowo, z zaskakująco poprawnym życiem osobistym. Jak na dzisiejsze standardy kryminalne to dużo, dużo poniżej normy. Niektórzy odetchną z prawdziwą ulgą, inni rozczarowani rzucą książkę w kąt.
Do rozleniwionego, kontemplującego ciszę Alexa, w pewien spokojny poniedziałkowy (nie lubię poniedziałków!) poranek przychodzi po prośbie wspomniany kolega gliniarz. Okrutnie zamordowano dwie osoby, a jakaś przerażona siedmiolatka twierdzi, że chyba coś widziała lub słyszała, ale w jej słowach bystry gliniarz nie może odnaleźć sensu. Poza tym, jak policjant niedźwiedź, metr osiemdziesiąt osiem wzrostu i sto kilo żywej wagi, ma rozmawiać z wystraszonym dzieciakiem?! Jeszcze bardziej ją nastraszyć?! Alex ma opory, spokój, nirvana, emeryturka, niezbyt udana ostatnia pomoc policji. Ale jakżeby inaczej, podejmuje się zadania. Rusza do akcji, coraz bardziej wciągając się w sprawę emocjonalnie. Tak, że w pewnym momencie nie potrafi już zdystansować się do niej i zastopować. A w grę wchodzą sprawy wyjątkowo nieprzyjemne dla każdego wrażliwego i przyzwoitego człowieka. Wykorzystywanie seksualne dzieci w wykonaniu elity społeczeństwa.
Styl Kellermana jest całkiem przyjemny. Pomijając tematykę, jak zwykle zresztą, czyta się nieźle, a nawet bardzo dobrze. Dystans, pewna doza ironii, dynamika. Sporo informacji o pracy psychologa z dziećmi ofiarami wypadków, przemocy i innych przestępstw, w tym molestowania. I właśnie w tym tkwi siła tej książki. Nie lubię książek bezmyślnych, po których przeczytaniu powstaje pustka i kilkunastogodzinna przerwa w życiorysie. Które nie stawiają żadnych pytań, niczego nie uczą i nie poruszają żadnych problemów. Książek o pięknym skądinąd niczym. Mimo że jest to niby kolejny typowy kryminał, dotyka wielu spraw związanych z problematyką dziecięcą. Książki w których dzieci biorą aktywny udział, zawsze robią na mnie wrażenie. Szczególnie, gdy chodzi o jakiekolwiek ich krzywdzenie. Nie przepadam za „używaniem” dzieci do wzmocnienia akcji i manipulowania odbiorcą, często stosowanym w literaturze i w filmach, opartym na naturalnej dla każdego zdrowego człowieka empatii w stosunku do najmłodszych. Obserwacje i uwagi
zawarte w powieści Kellermana są jednak dosyć ciekawe. Po pierwsze: jak mało dorośli starają się zrozumieć świat dziecka, szczególnie tego małego. Miary naszego świata, świata ludzi dojrzałych, nie przystają do tamtej rzeczywistości. Zrozumienie wymaga wysiłku, który jest wrogiem przeciętnego człowieka. Po drugie: jak łatwo jest skrzywdzić dziecko. Słowem, gestem, zachowaniem. Skrzywdzić bezmyślnością. Po trzecie: jak niewiele w zasadzie trzeba, żeby sprawić normalnemu dzieciakowi radość - zainteresowanie, zrozumienie, trochę ciepła, otwarte oczy i uszy, odrobina dobrych chęci. W zasadzie najważniejszy jest czas, który poświęca się drugiej osobie. Tak samo jak w przypadku dorosłych. Dorośli jednakże potrafią odgrywać w życiu przeróżne role i ich zachowanie może mylić. Normalne dziecko jest otwartą księgą, jest bezbronne.
Książka jest ciekawa także dlatego, że nietypowo dużą część śledztwa prowadzi, oczywiście prywatnie, psycholog. Inaczej niż gdy mamy do czynienia z nieprzeciętnym, choć zgorzkniałym i pełnym problemów gliną. Brak jakichś wyjątkowych udziwnień fabuły, nadmiaru typowych tanich chwytów pisarskich. Nie znaczy to, że Kellerman uchronił się przed schematami, ale nie są one drażniące. Dobrze poprowadzona, wciągająca akcja, element zaskoczenia, nie drażniące opisy. Nie przelewający się w nadmiarze seks. Umiar. Książka, która poza dozą rozrywki, daje też do myślenia. Choć trudno żeby wnioski były jednoznacznie optymistyczne.