A ty mnie tul i całuj... albo chociaż dotknij, przelotnie, przez przypadek?
Cóż. Problem w tym, że czas nadal biegnie. Jakoś nie daje się go ani zatrzymać, ani też przyśpieszyć. Ciągle także coś się dzieje. Jakby wszystko się nagle zwaliło nam na głowę. I to tylko nam. Nie zważając na to, że człowiek dojrzewa, ma te swoje piętnaście lat, pragnie spokoju i miłości!!!
„Postanowiłem coś napisać, żeby mi nie zanikły mięśnie. Właściwie to powinienem o nie bardziej dbać, skoro zostanę niedługo bożyszczem kobiet. Ale nadmierne dbanie o muskulaturę jest objawem słabości. Tak przynajmniej twierdzi mama.”
Rudolf Gąbczak się nie zmienił. No przynajmniej... zaraz, nie w ogóle się nie zmienił. Aparat ortodontyczny został źle dopasowany, tak więc zgryz nadal działa jak najbardziej felernie. W domu ma masę problemów, więc psychicznie też nie najlepiej. Samopoczucie własnej, wybitnej wartości plasuje się nadal na wyżynach Mont Everestu, podobnie pragnienia istoty seksualnej, oraz niespełnienie miłości. Też i własnej. Co do rodziny, to: babcia szaleje, jakby ktoś nie wiedział, chociaż dziwnie zapomniała o wiśniach w likierze. Jej małżonek kołacze się w ramionach sprawiedliwości, rodzice szaleją silniej i „wali im na dekiel”, za to Opona tylko się zestarzała i utraciła odrobinę owłosienia. Zresztą i tak nie było go wiele.
Co do Gonza, to jego rozwój zawsze był doskonały i to, że chłopak marzy o małżeństwie, nic nie zmieni. Chyba, że... Cóż jego wyrodni, nie odbiegający znacznie od rodzinnej normy, RODZICE wrócili. W osobie Heli i Filipa. Problem w tym, że dzieciak od pięciu lat ich nie widział, czyli przez 99 % życia, tak więc nie ma się co dziwić, że uważa ich za złoczyńców.
Jest jeszcze problem ogólny w stosunkach damsko-męskich, dotyczący całej rodziny, problem ze znajomymi, problem ze szkołą, egzaminami na koniec gimnazjum, problem z krajem, a przede wszystkim... PROBLEM Z TYM okrutnym, a jakże ŚWIATEM. Ktoś tak dojrzały umysłowo jak Rudolf, nie powinien żyć w takim świecie. Powinien mieć wymarzone biusty, sterowaną inteligencję i... może trochę normalności? Jak żyć w takich stosunkach wewnętrznych? Jak przetrzymać, gdy własna rodzina postanawia się ciebie pozbyć w śnieżnych krajobrazach? Jak żyć, gdy na górskim szczycie ma się tylko czarne lakierki? I jak żyć... gdy jest się tak cudownym i niezrozumiałym, a za kolegę ma się przystojnego, zbyt, Ozyrysa... Ale nie można się poddawać!!!
„Jeśli mam być ulubieńcem kobiet, to i tak będę. Co się odwlecze, to nie ucieczce. Za nimi i tak nikt nie trafi.” I każdemu życząc takiego humoru, oraz oczywiście poczucia własnej zbytniej wartości.