Trwa ładowanie...

To miała być luksusowa podróż marzeń. Pod koniec walczyli o życie

Orient Express to prawdziwa legenda z trasą wiodącą przez tysiące kilometrów i luksusem, o którym niegdyś marzyli wszyscy podróżnicy. Niestety w historii Orient Expressu są też czarne karty. W trakcie jednej podróży zbagatelizowano czyhające zagrożenie, co doprowadziło do dramatycznej walki o życie podróżnych uwięzionych w śniegu i lodzie.

Podróż Orient Expressu w 1929 r. okrzyknięto "najdramatyczniejszą w stuletniej historii pociągu"Podróż Orient Expressu w 1929 r. okrzyknięto "najdramatyczniejszą w stuletniej historii pociągu"Źródło: East News, Mary Evans Picture Library
d19cv8r
d19cv8r

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Poznańskiego publikujemy fragment książki "Orient Express. Świat z okien najsłynniejszego pociągu" Torbjorna Faerovika (tłum. Anna Kurek).

Kawa z automatu jest czarna jak smoła i daje mi siły, bym opowiedział, co stało się tu pewnego zimowego dnia 1929 roku. Dotąd Orient Express pokonywał trasę, napotykając po drodze jedynie niewielkie problemy. Ale zima tamtego roku była wyjątkowo surowa. W całej Europie ludzie szczękali zębami, a fali mrozów nie było końca. Gdy pociąg opuścił Paryż 29 lutego, spadły pierwsze płatki śniegu. Atmosfera w pociągu była jednak dobra, bo większość pasażerów udawała się nie dalej niż do Wiednia. Na austriackich równinach leżała gruba warstwa śniegu, ale lokomotywa zmiotła tę przeszkodę i dojechała jedynie z niewielkim opóźnieniem. Zanim pociąg wyruszył w dalszą drogę, wsiadło niewielu pasażerów, wśród nich piękna blondynka w obszernym kożuchu.

– Nazywam się Paula von Werner – powiedziała do konduktora. – Jadę do Konstantynopola. Czy byłby pan tak miły i wskazał mi mój przedział?

Jako że w pociągu było sporo wolnego miejsca, ci, którzy mieli na to ochotę, mogli dostać własny przedział jak Paula. Z powodu mrozów kabaret wiedeński, w którym występowała, zamknął podwoje do odwołania. Wobec tego artystka przyjęła pracę w popularnym kabarecie w Konstantynopolu.

Wnętrze przedziału z 1929 r. CC BY-SA 3.0
Wnętrze przedziału z 1929 r.Źródło: CC BY-SA 3.0

Następny etap, do Budapesztu, miał zająć pięć i pół godziny. Podróż przebiegała zazwyczaj szybciej, ale śnieg, wiatr i słaba widoczność zmusiły maszynistę do wolniejszej jazdy. Co jakiś czas pociąg zatrzymywał się, by wysłać pracowników na zwiady. Musieli sprawdzać tory i krzyczeć, że wszystko jest w porządku, gdy skończyli przegląd. Gdy pociąg w końcu wtoczył się na dworzec w Budapeszcie, był późny wieczór. Miasto wydawało się opuszczone, jedynie kilka słabych świateł mi- gało w ciemności. Dostawy prądu były niemal na wyczerpaniu, a Dunaj skuwał lód.

d19cv8r

Paula i pozostali pasażerowie byli bezradni. Z Rumunii docierały informacje o "możliwych utrudnieniach". W Karpatach temperatura spadła do –40 stopni Celsjusza. Z Rosji napływało jeszcze więcej zimnego powietrza, które nieustępliwie rozprzestrzeniało się w Europie Wschodniej i Środkowej. Zwrotnice i inne mechanizmy były uwięzione w śniegu i lodzie, a niemal cały ruch kolejowy został wstrzymany. Ogrzewane węglem wagony restauracyjne – w których dyskretnie schowano menu pisane złotą czcionką na lakierowanym papierze – ledwie działały, a kucharze marzli jak psy. Zamiast przygotowywać oczekiwane potrawy, przerzucili się na ledwo ciepłe codzienne posiłki.

Ostrzeżeń o wypadkach wciąż przybywało, ale Orient Express musiał podążać naprzód za wszelką cenę. W Paryżu siedziały mądre głowy z Compagnie Internationale des Wagons-Lits, które nie na darmo zainwestowały w najdroższy pociąg Europy. "Kontynuujcie podróż!" Chodziło o renomę spółki.

Rumunia okazała się próbą sił. Lodowaty wiatr z północnego wschodu napływał falami i trząsł pociągiem. Lokomotywa kasłała i drżała, podczas gdy palacze pracowali w pocie czoła, by utrzymać czarne monstrum przy życiu. Podróżni za- sypywali konduktorów pytaniami: Czy wystarczy węgla? Jedzenia, wody… wina? Czy dojadą do celu? Pasażerowie różnie znosili problemy. Dwóch jezuitów szukało pocieszenia w Biblii. Inni byli wściekli i narzekali na marne jedzenie, zimną kawę i zamarznięte butelki wina. Paula von Werner leżała zwinięta w łóżku i prawie wcale nie opuszcza swojej kuszetki.

Wagon restauracyjny z początku XX w. Domena publiczna
Wagon restauracyjny z początku XX w.Źródło: Domena publiczna

Na dworcu w Swilengrad ostrzeżono le chef de train przed kontynuowaniem podróży. Kierownik stacji powiedział, że tory nie były odśnieżane od dwóch dni. Ale zamiast posłuchać jego rad, kierownik pociągu postanowił zmierzyć się z bogami pogody. Przez kolejne godziny pociąg wlókł się żółwim tempem, aż utknął w zaspie niedaleko Tsjerkessköy. Palacze krzyczeli i wrzeszczeli, a maszynista na darmo walczył z drążkami i kołami pociągu. Co teraz? Temperatura spadła do –30°C, a wszystko wokół przykrywał śnieg.

d19cv8r

(…)

Wtedy zaczęła się walka o życie. Jak nawiązać kontakt z cywilizacją? W najgorszym wypadku wszyscy mogli zamarznąć na śmierć. Kierownik pociągu próbował uspokajać pasażerów, mówiąc, że mają wystarczająco dużo jedzenia i że pomoc z pewnością nadejdzie. Obiad podawano o zwykłej godzinie i jak zwykle wielu pasażerów zamawiało kieliszek wina. Ale wszyscy rozumieli, że stojący w miejscu pociąg ze szwankującym ogrzewaniem wkrótce stanie się zupełnie zimny. Po ponurym spotkaniu pasażerowie wycofali się do przedziałów, gdzie mając na sobie wszystkie swoje ubrania, nakrywali się po uszy kołdrą.

Dwa kolejne dni były prawdziwym koszmarem. Pomoc nie nadchodziła. Wiatr się wzmagał, a śnieg obficie sypał. Zaspy po obydwu stronach pociągu sięgały 3 metrów. Pozostałe butelki wina zamarzły całkowicie, a posiłki w restauracji ograniczono do jednego dziennie. Okna były pokryte grubą warstwą szronu. Zamiast wyglądać na zewnątrz, przerażeni pasażerowie zaczęli patrzeć po sobie. Czyżby mieli dożyć tutaj swych dni, zmarznięci na kość w najpiękniejszym pociągu świata – jedynie dzień drogi od Konstantynopola?

d19cv8r

Dobre rady drogo kosztowały. Po szybkiej naradzie kierownik pociągu postanowił, że wszyscy, którzy mają siłę, wykopią tunel w zaspach z nadzieją na dotarcie do cywilizacji. Z powodu wiatru zaczęto kopać po zawietrznej stronie lokomotywy. Wielu mężczyzn zgłosiło się na ochotników. Z motykami i szpadlami rzucili się na twardy śnieg. Prace trwały całe dwa dni do późnego wieczora. W końcu ich oczom ukazał się widok słabych świateł w oddali. Wioska?

Następnego ranka mężczyźni zbili proste sanie i wyruszyli w stronę świateł. Wioska, która znajdowała się zaledwie kilka kilometrów dalej, okazała się skupiskiem domów, których mieszkańcy wiedli proste życie. Żaden z nich nie mógł ofiarować podróżnym żadnego jedzenia. W końcu pojawił się sołtys, który kazał przybyszom odejść. Jednak wysłańcy z pociągu byli zdesperowani i nie akceptowali takiej odpowiedzi. Zanim ich wypędzono, udało im się ukraść kilka kur i trochę jajek. Wyklinani przez mieszkańców wioski, wrócili tą samą drogą do pociągu, gdzie marne zdobycze skwitowano zrezygnowanymi spojrzeniami.

Paula von Werner nie zwracała uwagi na to, co się działo. Leżała w kuszetce i mamrotała do siebie. Tej nocy konduktor odbywał zwyczajową rundkę po wszystkich wagonach. Nagle usłyszał rozdzierający krzyk Pauli i pospieszył do jej przedziału. W migającym świetle świecy zobaczył cieknącą z jej nadgarstka krew. Odłamała kawałek lustra i podcięła sobie nim żyły. Konduktor pobiegł po apteczkę, a Paula została odratowana.

d19cv8r

Następnego ranka rezolutni mężczyźni ponownie udali się do wioski, teraz z kierownikiem pociągu na czele. Jeśli mieli przeżyć, musieli mieć jeszcze więcej jedzenia – natychmiast! Na wszelki wypadek zabrali ze sobą broń. Kierownik pociągu wcześniej zebrał od pasażerów złoto i srebro, bo podczas pierwszej wizyty mieszkańcy wioski nie wykazali żadnego zainteresowania frankami szwajcarskimi i markami niemieckimi.

orient Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

"Przyszliśmy, by kupować, nie kraść", krzyknął do wrogo nastawionych mieszkańców. Pokazał im złote i srebrne monety, a atmosfera od razu stała się przyjemniejsza.

d19cv8r

Z zakamarków i kątów przyniesiono zarówno jajka, jak i mięso i ser. Kury? Czy macie więcej kur? Nie miały zbyt wiele mięsa, ale wciąż nadawały się do zjedzenia. W kolejnych minutach, w ubogiej wiosce, sprzedano najdroższe na świecie kury. Wieśniacy patrzyli na szlachetne monety wielkimi oczami. Czy mieli także owce? Kozy? Kolejne złote monety położono na stole, a z ukrycia wyciągnięto ptactwo. Drewno? Grupa nie widziała ani jednego drzewa w pobliżu, ale teraz ładowano na sanie całe polana. Ulga była duża, gdy handel dobiegł końca, a grupa wróciła do pociągu. W drodze powrotnej mężczyźni spotkali watahę głodnych wilków, która wyczuła zapach mięsa. Wyciągnąć broń! Dwa wilki padły zakrwawione na ziemię, a pozostałe uciekły.

Nie wiemy, czy tego wieczoru zaserwowano na kolację wilcze mięso. Kucharze mieli jednak co robić, a humory się poprawiły. Nawet Paula von Werner znowu zaczęła się ruszać. Wiatr zelżał, a jeden z pasażerów wdrapał się na dach pociągu, rozglądając się za pomocą. W oddali zobaczył zbliżających się mężczyzn, byli to tureccy żołnierze idący im na ratunek. Sanie, na których jechali, były obładowane jedzeniem i opałem. Żołnierze powiedzieli, że turecki personel już odśnieża tory.

W oddali dało się słyszeć dźwięk lokomotywy z przyczepionym z przodu pługiem. Chętni pasażerowie zabrali się za odgarnianie śniegu przed Orient Expressem, a niedługo po tym obie lokomotywy stanęły naprzeciw siebie. Krzyki radości wznosiły się do nieba wraz z wydobywającą się z ust parą. Jezuici dziękowali Panu, a jeden z obecnych w pociągu muzułmanów rozwinął dywan do modlitwy i skierował wzrok ku Mekce.

"Morderstwo w Orient Expressie" - polski zwiastun

Wiele godzin później pociąg wtoczył się na dworzec kolejowy w Konstantynopolu. Tam od razu zajęto się pasażerami i zawieziono ich do modnego Pera Palace Hotel. Niektórych, jak Paulę von Werner, zabrano na badania w niemieckim szpitalu. Lekarze stwierdzili, że rany, które sobie wyrządziła, same się zagoją. Kilka dni później Paula wystąpiła wystrojona na scenie miejskiego kabaretu. Gazety określiły ją już mianem "śpiewającej bohaterki z Orient Expressu", a wszyscy wyszli z domów, by ją zobaczyć. Tak skończyła się najdramatyczniejsza podróż w stuletniej historii pociągu.

d19cv8r

Pięć lat później Agatha Christie wydała "Morderstwo w Orient Expressie". Akcja kryminału ze słynnym Herculesem Poirot w roli głównej rozgrywa się pewnego grudniowego dnia, gdy pociąg przemierza Bałkany. W pobliżu miasta Vinkovci w Chorwacji wschodniej skład zatrzymują silne opady śniegu i zaczynają się dziać straszne rzeczy. Wiele wskazuje na to, że wydarzenie z 1929 roku zainspirowało pisarkę, oczywiście należy dodać, że sama też utknęła w śnieżycy podczas podróży pociągiem, w grudniu 1931 roku. Królowa kryminału była w drodze do domu ze Stambułu, gdy zaatakowała królowa zima, a pociąg utknął.

(...)

Powyższy fragment pochodzi z książki "Orient Express. Świat z okien najsłynniejszego pociągu" Torbjorna Faerovika (tłum. Anna Kurek), która ukazała się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d19cv8r
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d19cv8r