3. Festiwal Miłosza - debata o Rosji "W cieniu imperium"
Wizję ponownego upadku Rosji nakreślił amerykański pisarz i tłumacz Richard Lourie podczas niedzielnej debaty "W cieniu imperium" na 3. Festiwalu Miłosza w Krakowie. Pozostali uczestnicy dyskusji - historyk Norman Davies oraz tłumacz i historyk idei prof. Adam Pomorski - nie mieli aż tak radykalnych prognoz dla naszego wschodniego sąsiada.
Wizję ponownego upadku Rosji nakreślił amerykański pisarz i tłumacz Richard Lourie podczas niedzielnej debaty "W cieniu imperium" na 3. Festiwalu Miłosza w Krakowie. Pozostali uczestnicy dyskusji - historyk Norman Davies oraz tłumacz i historyk idei prof. Adam Pomorski - nie mieli aż tak radykalnych prognoz dla naszego wschodniego sąsiada.
"Nie boję się Rosji w takim stopniu, jak boję się o Rosję" - mówił amerykański pisarz Richard Lourie, autor m.in. biografii Andrieja Sacharowa i książki o Stalinie. "20 lat po upadku ZSRR nowa Rosja nie ma swojej tożsamości - mają carską flagę i sowiecki hymn narodowy" - dodał Lourie.
Jego zdaniem Rosja ma trzy problemy: musi zreformować swoją gospodarkę, żeby nie opierała się ona wyłącznie na gazie i ropie naftowej, musi stworzyć liberalne, demokratyczne społeczeństwo z niezależnymi mediami, a wreszcie tożsamość, kulturę, z którą identyfikowaliby się nowi Rosjanie. "Zgaduję, że w połowie XXI wieku Rosji zacznie brakować gazu i ropy i będą bardzo starali się wydobywać to z Morza Arktycznego, co może wywołać konflikty: od militarnych po ekologiczne" - mówił Lourie. Pisarz przywołując opinię rosyjskich ekologów, kreślił wizję bankructwa Rosji, upadek podobny do rozpadu ZSRR w 1991 r. "To, co przewiduję, że Rosja padnie po raz trzeci w połowie XXI wieku" - dodał.
Zdaniem Louriego "prawdziwą nadzieją Rosji" i tym, co ją od rozpadu może uchronić, są ruchy oddolne, budowa silnego społeczeństwa obywatelskiego. Według brytyjskiego historyka i pisarza, autora książek o Polsce i Europie Wschodniej Normana Daviesa współcześnie dla Rosji najistotniejsze są relacje z najbardziej dynamicznym państwem na świecie - Chinami. Davies mówił, że za prezydentury Borysa Jelcyna Moskwa straciła kontrolę nad najdalszymi prowincjami, a odzyskanie tej kontroli było pierwszym zadaniem Władimira Putina i wielu Rosjan jest mu za dokonanie tego wdzięcznych. Zdaniem prof. Pomorskiego "kult Putina zaczął się gwałtownie kruszyć w okresie ostatnich wyborów prezydenckich i po nich. To nie jest już kult Putina - zbawcy ojczyzny" - uważa Pomorski.
Uczestnicy debaty wskazywali, że do niedawna Rosja była "światem zamkniętym", a współczesna Federacja Rosyjska otwiera się na świat: Rosjanie swobodnie podróżują, żyją, gdzie chcą, mają wolny internet, a w nim dostęp do informacji przez lata skrywanych, publikowane są m.in. całe listy ofiar reżimu stalinowskiego. "Nie możemy być niewolnikami dawnego obrazu Rosji, bo on jest nieprawdziwy" - przestrzegał prof. Pomorski.
"Nie mam jasnej wizji, co może się stać z Rosją" - mówił Davies. "Myślę, że przyszłość nie zależy od zmian kulturowych, ale raczej od globalizacji i geopolityki. Rosja wciąż jest jednym z tych pięciu dużych państw obok Brazylii, Chin, Indii i ewentualnie UE, jeśli UE przeżyje, które powoli opanują świat w różnych dziedzinach" - mówił historyk.
Prof. Pomorski uważa, że "za dużo w Polsce o Rosji mówimy". "Jeżeli się bezustannie wraca do dyskusji o Rosji, to znaczy, że jest to potrzebne jako układ odniesienia do własnej tożsamości. () Jesteśmy skłonni do narracji, która niekoniecznie musi oddawać realność Rosji, ale oddaje nasze wyobrażenia o sobie. To jest zawsze ryzykowne" - powiedział podczas debaty prof. Pomorski.
Dodał, że często rozmawiając o współczesnej Rosji, rozciągamy horyzont czasowy aż po wydarzenia sprzed tysiąca lat na Rusi i wypadałoby uściślić w czasie i przestrzeni, o czym dyskutujemy. Dodał, że Rosja sowiecka przez lata była kojarzona jako źródło wsparcia lewicowych opcji na świecie. "Jeżeli stamtąd w tej chwili płynie poparcie ruchów radykalnych, to z reguły prawicowych, a nie lewicowych i warto zdać sobie z tego sprawę" - uważa Pomorski.
Debatę o Rosji prowadził dziennikarz "Polityki" Adam Szostkiewicz. Była ona jednym z ostatnich wydarzeń 3. Festiwalu Miłosza, który odbywał się w Krakowie od czwartku pod hasłem "Ziemia Ulro dzisiaj".
Gośćmi festiwalu byli m.in. zaliczany do beat generation amerykański poeta Gary Snyder, chiński poeta Duo Duo, Juan Gelman z Argentyny, Wiera Burłak z Białorusi i Lew Rubinstein z Rosji. Dyrektor programowy festiwalu Jerzy Illg mówił PAP, że wydarzenie to już się w Krakowie zakorzeniło i dobrze, że odbywa się co dwa lata, a nie co roku. "Poezja powinna być świętem, na które się czeka" - uważa Illg.
Illg dodał, że najwięksi poeci, którzy gościli na tegorocznym festiwalu mają ponad 80 lat, ale nie zabrakło też reprezentantów młodszych pokoleń literatów i wydarzeń przeznaczonych dla dzieci. "To są przyszli czytelnicy poezji, dla nich też jest tu przestrzeń, żeby mogli, często po raz pierwszy, zetknąć się z wierszem" - mówił Illg.
"Na następny Festiwal chcę zaprosić tych, którzy nie mogli przyjechać, m.in.: Michaela Kruegera, Charlesa Simica, Micheala Ondaatje, Breytena Breytenbacha i pora zaprosić ponownie Roberta Hassa" - zapowiedział dyrektor programy Festiwalu Miłosza. Na razie nie wiadomo, jakie będzie motto kolejnej edycji tego wydarzenia.
Organizatorami 3. Festiwalu Miłosza byli: miasto Kraków i Krakowskie Biuro Festiwalowe oraz Instytut Książki. Finansowo festiwal wspiera minister kultury i dziedzictwa narodowego.