Trwa ładowanie...

Życie Sharon Stone wisiało na włosku. "Nie byłam pewna, czy przeżyję, czy umrę"

Autobiografia hollywoodzkiej aktorki "Pięknie jest żyć dwa razy" niedawno trafiła do polskich księgarń. Sharon Stone na jej kartach szczerze wspomina najtrudniejsze chwile.

Sharon Stone opisała najgorsze chwile swojego życiaSharon Stone opisała najgorsze chwile swojego życiaŹródło: Getty Images
d1fnnyo
d1fnnyo

Sharon Stone w 2001 r., gdy miała 43 lata, doznała krwotoku podpajęczynówkowego, w wyniku którego lewa strona jej ciała została sparaliżowana. To nagłe zdarzenie zachwiało nie tylko jej karierą, ale i całym życiem. Ówczesny mąż, wydawca prasowy Phil Bronstein, nie udźwignął tego ciężaru. Gwiazda została zupełnie sama.

Aktorka w swojej autobiografii "Pięknie jest żyć dwa razy" szczerze opisała, że tamten czas uważa za najtrudniejszy, ale i najbardziej pouczający w swoim życiu. Jednym z najbardziej poruszających momentów książki jest fragment dotyczący tego, jak Stone czuła się po poważnej operacji mózgu.

Sharon Stone dowiedziała się o sytuacji w Polsce. Nie gryzła się w język

"Aby uratować mi życie, zastąpiono moją pękniętą tętnicę kręgową cewnikami. Kiedy się o tym wszystkim dowiedziałam, próbowałam wyrwać z żyły kroplówkę z przeciwbólowym dilaudidem. Nikt mi nie powiedział, jak beznadziejna była moja sytuacja. Przeczytałam o tym w magazynie 'People'. Nie byłam pewna, czy przeżyję, czy umrę. Okazałam się jedną z tych szczęśliwczyń, które nie poddały się niewesołym rokowaniom i wydostały się z rumowiska, jakim jest neurologiczny oddział intensywnej terapii" - napisała.

d1fnnyo

Stone wzywa szczególnie kobiety, aby dbały o profilaktykę i regularnie się badały. Historia wylewów w jej rodzinie jest dość długa. Na łamach autobiografii aktorka podzieliła się też wspomnieniem o tym, jak bez jej wiedzy dokonano powiększenia jej biustu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1fnnyo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1fnnyo