Trwa ładowanie...
fragment
04-10-2012 16:34

Złudzenie

ZłudzenieŹródło: "__wlasne
d3ke2up
d3ke2up

Fragment 1

Zabójca ustawił przed sobą broń i rozejrzał się wokół. Po dłu­gim oczekiwaniu nareszcie miało się coś wydarzyć. Znalazł od­powiednie miejsce na betonowej półce tuż pod sufitem sali konferencyjnej, dobrych dwanaście metrów nad ziemią. Półka miała najwyżej osiemdziesiąt centymetrów szerokości i nie mia­ła jakichkolwiek zabezpieczeń, ale zabójcy to nie przeszkadza­ło. Był niewielkiej postury. Mieścił się na niej bez problemu.

Na sali panowała atmosfera wyczekiwania, a szum wzmagał się wraz z pojawianiem się kolejnych uczestników. Najpierw zajęto najlepsze miejsca w pierwszych rzędach, ale chwilę później goście siedzieli już w fotelach stojących pod betonową półką.

Zabójca miał spocone czoło, ale nie ze zdenerwowania, lecz od ciepła bijącego z reflektorów. Zadanie było zaplanowane co do minuty: zabójca wiedział, że będzie musiał opuścić to miejsce natychmiast po wykonaniu zlecenia. Kiedy padnie strzał, na sali rozpęta się piekło.

Nigdzie nie było widać żadnych policjantów — widocznie mający się za chwilę rozpocząć występ nie potrzebował spe­cjalnej ochrony. Zabójca miał pewność, że na dole wybuchnie panika, bo widok trupa zawsze tak działa na ludzi. Policja zja­wi się dopiero po chwili, ale wtedy będzie już za późno.

d3ke2up

Zabójca obserwował przez celownik miejsce, w którym miał się pojawić jego cel. Strzelanie do człowieka w zamkniętym pomieszczeniu było wyjątkowo łatwym zadaniem. W takich sytuacjach cel zazwyczaj jest nieruchomy; nie wieje wiatr, sprzyja też dobre oświetlenie.

Proste, a do tego dobrze płatne zadanie. Zabójca spodziewał się, że spokojnie zdąży do domu na obiad.

Jeszcze tylko szybka kontrola magazynka i palec zabójcy spoczął na cynglu. Mechanizm sprężynował jak trzeba. Wszyst­ko zdawało się działać bez zarzutu.

Do sali nadciągali kolejni słuchacze. Zabójca pomyślał przez moment o plakacie wiszącym przy wejściu: wykład zapowia­dał się interesująco, można by chwilę posłuchać. Jednak zle­cenie to zlecenie. Mężczyźnie, który za moment miał wygło­sić odczyt przed liczącą pięćset osób publicznością, nie dane było go dokończyć.

d3ke2up

Posłuchaj*pierwszego*fragmentu w interpretacji Janusza Zadury .

Fragment 2

— Czy pani mąż miał jakichś wrogów?

Słowa brzmiały jak żywcem wyjęte z telewizyjnego serialu kryminalnego, w którym jakiś szorstki i trochę nadąsany ko­misarz niskim głosem przesłuchuje żonę zamordowanego.

— Nieskończenie wielu — odparła Sara Ljunggren bez chwili namysłu.

— Rozumiem — mruknął Hellmark.

Tak naprawdę wcale tego nie rozumiał. Najchętniej zapytał­by ją wprost, kto tak mocno nienawidził jej męża, że zdecy­dował się odstrzelić mu łeb na oczach pięciuset osób.

d3ke2up

Nie mógł tego zrobić. Musiał udawać delikatnego.

— Wiem, że przeżywa pani straszne chwile — powiedział.

Sara Ljunggren znów pociągnęła nosem.

— Nie tak straszne, jak te, które przeżywa Linda — sapnęła.

Hellmark czekał na dalszy ciąg. Nadaremno.

— Kim jest Linda? — zapytał po chwili.

— Naszą córką. Od wielu lat mieszka w Londynie. To takie potworne.

— Jak się teraz trzyma?

— Mieli się spotkać po raz pierwszy od pięciu lat. Linda by­ła siedemnastolatką, kiedy się od nas wyprowadziła. Od tam­tej pory nie chciała się widzieć z ojcem.

d3ke2up

— Dlaczego? — spytał Hellmark, unosząc brwi ze zdziwienia.

— To długa historia. Chodziło przede wszystkim o jego ro­manse. Pewnego dnia Linda powiedziała, że ma tego dość i wyjechała.

Komisarz Hellmark umiał dobrze ocenić czekające go śledz­two. Nie miał wątpliwości, że to, które właśnie rozpoczął, nie będzie należało do łatwych.

— A jakie było pani zdanie na ten temat?

— Z czasem przywykłam. Nie mieliśmy bliskich kontaktów od wielu lat. Mam na myśli siebie i Claesa.

d3ke2up

Hellmark przełknął parę razy, zastanawiając się nad następ­nym pytaniem.

— A więc mieli się wkrótce spotkać — spróbował.

Sara Ljunggren zrobiła dłonią jakiś niezrozumiały gest.

— Najpierw pomyślałam, że pewnie skończyły się jej pienią­dze — powiedziała. — Ale potem zrozumiałam, że ona na­prawdę chce się z nim spotkać. Nie wiem, skąd się to wzię­ło, ale oboje sprawiali wrażenie podekscytowanych — dodała, wstając.

d3ke2up

Podeszła do wysokiego okna powolnym krokiem, tak opa­nowanym, że Hellmark zastanowił się, czy wdowa stara się ukryć fakt, iż piła alkohol.

Jej ramiona zadrżały. Odwrócił wzrok, żeby jej nie krępować.

— Chyba nigdy nie widziałam Claesa tak podnieconego, jak przez ostatni tydzień — powiedziała cicho, jakby do siebie. — Claes jest... był... człowiekiem o wielu twarzach, z pewnością to odkryjecie, rozmawiając o nim z ludźmi, ale w ostatnich dniach zdawało mi się, że po raz pierwszy widzę go prawdzi­wego. Cieszył się na spotkanie z Lindą. Bardzo się cieszył.

Sara Ljunggren znów odwróciła się do okna.

— Ale potem stało się to — stwierdził Hellmark.

— Kto to zrobił? — spytała nagle kobieta, tym razem moc­niejszym głosem.

Komisarz odchrząknął i wstał.

— Jeszcze za wcześnie — odparł.

Ruszył do drzwi. Odwrócił się jeszcze, chwytając za klamkę.

— Kogo pani obstawia? — zapytał.

— To mógł być ktokolwiek — odpowiedziała, kręcąc głową.

— Ostatnie pytanie. Czy pani mąż sporządził testament? Py­tam ze względów formalnych.

— Jeszcze tego nie wiem — odparła wdowa. — Kto wie, z Claesem nigdy nic nie wiadomo.

Posłuchaj drugiego*fragmentu w interpretacji Janusza Zadury .*

d3ke2up
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3ke2up