Na zwołanym w niedzielę w Mińsku zjeździe niezależnego Związku Pisarzy Białoruskich (SBP), który walczy o przetrwanie wbrew naciskom władz, wybrano ponownie na przewodniczącego Alesia Paszkiewicza.
Za najważniejsze w działalności związku Paszkiewicz uznał fakt, że organizacja nadal istnieje legalnie, choć pozbawiano ją siedziby, a pod koniec zeszłego roku utworzono konkurencyjny związek literatów wspierany przez władze.
Według Paszkiewicza, władze zwalczają związek, którego wielu członków sympatyzuje z opozycją, gdyż niezależni pisarze i historycy zawsze byli i będą budowniczymi państwa i twórcami narodu.
Na zjeździe, w którym uczestniczyło 255 pisarzy, przeprowadzono ponowną rejestrację członków organizacji, do której należało dotychczas blisko 500 literatów. Oczyszczanie swych szeregów związek rozpoczął już wcześniej, wykluczając kilkunastu literatów, którzy przeszli do lojalnego wobec władz Związku Pisarzy Białorusi (SPB).
Poeta Nil Hilewicz ocenił w swym wystąpieniu na zjeździe, że członkowie najstarszej organizacji twórczej na Białorusi, istniejącej od 1934 roku, są zmuszeni obradować niemal jak członkowie podziemia w czasie okupacji.
Podkreślił, że białoruscy literaci tworzą w dramatycznej sytuacji, gdyż państwo dławi język ojczysty, prowadzi politykę likwidacji białoruskiej szkoły i prasy, zaganiania białoruskiej książki do rezerwatu. Dlatego literaci powinni – jak zaznaczył – niezachwianie walczyć o odrodzenie narodowe i wiodącą rolę języka białoruskiego w niezależnym państwie białoruskim.
Paszkiewicz, którego w maju zwolniono z pracy na uniwersytecie mińskim, zapowiedział, że na wypadek prawnej likwidacji SBP na Białorusi, zostało już przygotowane zapasowe lotnisko na Litwie.
W Wilnie, przy wsparciu litewskiego MSZ, powstał już bowiem swego rodzaju klon organizacji.
SBP od kilku lat próbował utrzymać swą niezależność, m.in. w działalności wydawniczej, co ściągnęło na organizację oskarżenia o upolitycznienie i sprzyjanie opozycji. W 2002 roku wstrzymano jego finansowanie z budżetu, a nowo utworzony Urząd Literatury i Sztuki przejął od niego wydawanie czasopism literackich.
Od tego też czasu administracja prezydenta domagała się od związku opuszczenia zajmowanych w Domu Literatów pomieszczeń. W sierpniu na mocy decyzji sądu komornik wyrzucił niezależnych pisarzy z dotychczasowej siedziby za niespłacenie zaległych za wynajem 55,5 mln rubli (25,8 tys. dolarów).
Zgodnie z przepisami, organizacja bez stałej siedziby, czyli tzw. adresu prawnego nie może być oficjalnie zarejestrowana. Związkowi grozi więc likwidacja.
Lojalny wobec władz Związek Pisarzy Białorusi, liczący, jak twierdzi jego kierownictwo, 300 członków, został zarejestrowany w grudniu zeszłego roku. Na jego czele stanął prozaik i przewodniczący parlamentarnej komisji ds. międzynarodowych i bezpieczeństwa państwowego Mikałaj Czarhiniec. Koszty działalności tego związku pokrywa państwo.