"Zapamiętuje się śmierć i piękno"

Dla jednych są bohaterami wypełniającymi nie tyle narodowy, co "internacjonalistyczny" obowiązek. Dla innych mordującymi z zimno krwią okupantami, niezważającymi na wiek i płeć. Oni sami również nie są dziś pewni, jak o sobie myśleć. Prawd o trwajacej 10 lat wojnie ZSRR z afgańskimi partyzantami jest bowiem przynajmniej kilka. Co do jednego nie ma natomiast wątpliwości. Okres spędzony na walkach był dla wszystkich uczestniczących w konflikcie drogą przez prywatne piekło. Wstrząsające relacje spisane przez Swietłanę Aleksijewicz ukazują, że doznane w trakcie wojny upokorzenia, mają też swoje drugie dno. Fascynujące i nieprzystępne krajobrazy Afganistanu będą już na zawsze kojarzyć się z próbą, jakiej zostało poddane ich człowieczeństwo. A także: z niewyobrażalną wcześniej łatwością i przyjemnością zabijania. W końcu, jak mówi jeden z weteranów: "Zapamiętuje się piękno... śmierć i piękno".

Herosi czy bandyci?
Źródło zdjęć: © Radzieccy żołnierze opuszczają Afganistan, 1989 rok || PAP

/ 11Herosi czy bandyci?

Obraz
© Radzieccy żołnierze opuszczają Afganistan, 1989 rok || PAP

/ 11"Przecież jechaliśmy robić rewolucję!"

Obraz
© Defilada Armii Czerwonej w Kabulu, rok 1986 || AFP

Radziecka interwencja rozpoczęła się w 1979 roku i trwała całą dekadę. Zadaniem wojsk ZSRR było wsparcie afgańskiego rządu w walce przeciwko partyzantce mudżahedinów. Sowieci chcieli wykorzystać dogodną okazję, aby przejąć całkowitą kontrolę nad pozostającym poza granicami Związku Radzieckiego Afganistanem. Dziś całkowicie jasnym jest, że chodziło o imperialne zapędy Partii. Tysiące żołnierzy wysyłanych do Afganistanu nie było niczym więcej niż zestawem narzędzi, który miał pomóc w osiągnięciu politycznego celu. Radziecka propaganda zatroszczyła się o to, aby nadać konfliktowi dużo bardziej wzniosły charakter: "Jeden przyznał się, że ma stracha, że nas tam wszystkich wystrzelają. Zacząłem nim gardzić (...) Myślałem, że jest nienormalny. Przecież jechaliśmy robić rewolucję! Tak nam mówiono. A myśmy wierzyli. Oczekiwali czegoś romantycznego".

/ 11"Umarł", a nie "zginął"

Obraz
© Rosyjski helikopter Mi-24 nad Afganistanem, rok 1988 || AFP

Konflikt już od początku naznaczony był rozbieżnością między tym, co podawały radzieckie media, a tym, co tak naprawdę działo się w Afganistanie. Prasa rozpisywała się na temat szlachetności Sowietów i wsparcia dla ludności cywilnej oraz stopniowym zaszczepianiu w muzułmańskim kraju myśli komunistycznej. Wszystko to miało niewątpliwie ukryć fakt, że do walki o pustynny kraj wysłano dziesiątki tysięcy nastolatków, skazując ich tym samym na pożarcie. "(...) na nagrobkach pisano, że "umarł", a nie "zginął". Nikt jednak nie dociekał, czemuż to w wojsku nagle zaczęli umierać dziewiętnastoletni chłopcy. Zmarli na grypę, czy zapili się na śmierć? A może pomarańczy się objedli? Płakali ich bliscy, a reszta żyła jak dawniej, skoro sprawa ich nie dotyczyła. W gazetach pisano, że nasi żołnierze budują mosty, sądzą aleje przyjaźni, a nasi lekarze leczą afgańskie kobiety i dzieci".

/ 11"Czy naprawdę lecimy pomagać w żniwach?"

Obraz
© Sowiecki hlikopter na lotnisku w Kabulu, rok 1980 || AFP

Partyjna propaganda zatroszczyła się o to, aby obecność żołnierzy w Afganistanie wyglądała na dobrowolne wypełnianie patriotycznego obowiązku. W rzeczywistości jednak, radzieckie władze miały świadomość, że pustynny Afganistan i wizja konfliktu z mudżahedinami, budzi w wielu powołanych przerażenie. Dlatego też sięgano po wszelkie, choćby najmniej czyste, metody. Spory ułamek przebywających w rejonie wojsk, stanowili żołnierze zwabieni w pułapkę. Jak opowiada jeden z szeregowych: "W samolocie przypadkowo usłyszeliśmy od lotników, że lecimy do Taszkientu. Mimo woli zacząłem powątpiewać - czy naprawdę lecimy pomagać w żniwach?". Po wylądowaniu na żołnierzy czekały spore zapasy wódki. Dopiero wówczas poinformowano ich o prawdziwym celu podróży: "Po wódce, kiedy zaszumiało nam w głowach, niektórzy próbowali uciekać (...). Ale obóz otoczyli żołnierze z automatami (...) Ładowali nas jak skrzynie, wrzucali do metalowego pustego brzucha".

/ 11"Dałabym mu do trumny..."

Obraz
© Rosjanka przytula się do syna, który wrócił z wojny w Afganistanie, 1989 rok || AFP

Tytułowi "cynkowi chłopcy" to najmłodsi, nastoletni żołnierze, których przed wyjazdem na wojnę trudno było jeszcze nazwać mężczyznami. Część z nich wróciła do kraju w jednakowych, prostych trumnach z cynku. Nie jest więc zaskoczeniem, że cichym bohaterem książki Aleksijewicz są matki oraz ich dramaty. Wspomnienia jednej z nich jasno wskazują, że do Afganistanu trafiali również ci pozbawieni predyspozycji ku byciu wojownikiem: "Kiedy szedł do pierwszej klasy, nie mogliśmy nigdzie znaleźć dla niego ubranka - każde za duże, przepastne (...) Poszedł do wojska. Modliłam się nie o to, żeby go nie zabili, tylko żeby nie bili. Bałam się, że silniejsi koledzy będą się nad nim znęcać, taki był mały. Opowiadał, że czasem każą czyścić ubikację szczotką do zębów albo prać cudze majtki (...)". Syn wrócił do kraju jako jeden z "cynkowych chłopców". Matka, oczekując na jego powrót, kupiła "koszulę, szalik, buty. (...) Dałabym mu do trumny, ale nie pozwolili mi otworzyć".

/ 11Uczciwe ordery na nieuczciwej wojnie

Obraz
© Kolega pomaga żołnierzowi, który stracił rękę naprawić aparat, Afganistan, 1988 rok ||AFP

Ci, którzy wrócili z przegranej wojny cało, niechętnie wspominają Afganistan. "Cało" jest tu jednak nie do końca odpowiednim słowem. Rozmówcy Aleksijewicz w dużej części doznali bardzo poważnych uszczerbków na zdrowiu. Aż roi się tutaj od osób pozbawionych niektórych kończyn lub obarczonych defektami w rodzaju utraty węchu. Weterani zostają po powrocie do kraju niemalże pozbawieni wsparcia. Zabrania się im spotykać, gdyż prawda o Afganistanie musi, zdaniem władz, pozostać ich prywatną tajemnicą. Sytuacji nie poprawia fakt, że coraz częściej zaczyna się mówić o afgańskim konflikcie jak o wojnie nieuczciwej. Winą zostają częściowo obarczeni żołnierze, którzy wypełniali rozkazy: "Nie wiem kim jestem: bohaterem czy durniem, którego trzeba wytykać palcem? A może zbrodniarzem? Już teraz się mówi, że to był błąd polityczny (...) A ja tam przelałem krew... swoją... Cudzą też... dawali nam ordery, których nie nosimy... (...) Ordery, które uczciwie zdobyliśmy na nieuczciwej wojnie...".

/ 11"Spełniacie w łóżku obowiązki internacjonalistyczne?"

Obraz
© Radzieckie czołgi wycofują się z Afganistanu || AFP

Radziecki kontyngent stacjonujący na ziemi wroga nie był bynajmniej "państwem bez kobiet". Spisane przez autorkę wspomnienia wskazują, że znalazło się całkiem sporo ochotniczek, które pełniły w Afganistanie rozmaite funkcje: pielęgniarek, elektryczek, stenotypistek i innych. Część z nich, jak można się domyślać, dostarczały dowódcom uciech seksualnych lub były traktowane jak waluta. Prostytucja nie dotyczyła oczywiście wszystkich pracownic cywilnych. To jednak nie obchodziło większości żołnierzy: "myśmy nie mogły przejść spokojnie koło nich, bo ci rechotali: 'Beczkówki, to z was takie bohaterki?! Spełniacie w łóżku obowiązki internacjonalistyczne?'. (...) 'Beczkami nazywano takie wagoniki, w których mieszkały wyższe rangi (...) Dlatego kobiety, z którymi ci się..., przezwano beczkówkami'". Jak się później okazywało: kobiety, które wróciły z Afganistanu, niemal automatycznie otrzymywały status rozwiązłych i pohańbionych, co znacznie wpływało na ich dalsze relacje z mężczyznami.

/ 11"Rosjanie potrafią tylko zabijać"

Obraz
© Afgański bojownik z małym synkiem, lata 80. || AFP

Można bez cienia przesady stwierdzić, że radziecki rząd wysłał na wojnę z afgańskimi partyzantami tysiące dzieci. Rozmówcy Aleksijewicz zwracają jednak uwagę, że w wypadku drugiej strony konfliktu rzecz wyglądała podobnie. Czynny udział w walkach brali nierzadko muzułmańscy chłopcy. Jeden z radzieckich żołnierzy opisuje moment, w którym na jego oczach dziesięcioletni Afgańczyk zadźgał nożem jego kolegę z oddziału. Ogromne straty odniosła także ludność cywilna, w tym najbardziej bezbronne jednostki. Jak wspomina jeden z majorów, w takich chwilach żołnierze ZSRR uświadamiali sobie, co myśli o nich tutejsza ludność: "Stoi przy drodze dziewczynka, może siedmioletnia... Jej przebita ręka zwisa na jakiejś nitce, jak podartej szmacianej zabawce ... Zeskakuję z samochodu, żeby wziąć ją na ręce i zanieść do naszych sióstr... A ta strasznie przerażona, jak zwierzątko, odskakuje ode mnie i krzyczy (...) Wtedy jak błyskawica przeszywa mnie myśl: nie wierzy, że chcę jej pomóc, myśli, że ją zabiję... Rosjanie nic innego
nie potrafią, tylko zabijać...".

/ 11"Tu wszystko jest połowicznie"

Obraz
© Afgańscy wojownicy pozujący do zdjęcia, luty 1980 roku || AFP

Nie sposób nie zauważyć, że lekcja zabijania, jakiej udzielono wysłanym do Afganistanu żołnierzom, bezpowrotnie zmieniła ich życie. Większość z nich nie może sobie po powrocie do ZSRR poradzić z dość przeciętną, typową egzystencją, jaką tu wiodą. Być może działa tu coś na kształt syndromu sztokholmskiego? A może udział w działaniach wojennych, pozwolił im odkryć swą prawdziwą naturę? Jak wspomina jeden z "afgańców": "Tam dopiero poczułem, co to jest życie. Tam wszystkiego spróbowaliśmy (...) Wisieliśmy między życiem a śmiercią, i sami też trzymaliśmy w rękach czyjeś życie i czyjąś śmierć. Czy może być coś silniejszego niż to uczucie?". Potwierdzają to słowa jednej z pielęgniarek: "Chodzę do pracy, czytam książki, piorę. Ale tutaj brakuje tego sensu życia, który tam czułam. Tu wszystko jest połowicznie...".

10 / 11"Kocham tamto państwo, bo za nie zginął mój syn"

Obraz
© Wydawnictwo Czarne

Publikacja pierwszych fragmentów książki na początku lat 90. wywołała w podlegającym gwałtownym przemianom kraju spory skandal. Sprawa okazała się więcej niż delikatna. Ukazanie wojny w Afganistanie jako nieuczciwego konfliktu, mającemu sprzyjać wyłącznie politycznym interesom, było nieumyślnym oskarżeniem skierowanym w stronę żołnierzy. Mimo że nie takie były zamiary Aleksijewicz, status tych, którzy wykonywali nieuczciwe rozkazy, stał się jeszcze bardziej problematyczny. Zaskakuje ostatnia część "Cynkowych chłopców" . To przede wszystkim przedruk licznych pozwów sądowych, jakimi została zasypana pisarka przez swoich rozmówców (zarówno weteranów, jak i rodziny poległych). Mimo że trudno podejrzewać Aleksijewicz o nierzetelność, pozywający twierdzili, że publikacja niektórych słów narusza godność i honor ich samych oraz najbliższych. Skomplikowaną mentalność człowieka wychowanego w totalitarnym państwie, dobrze obrazują słowa jednej z
kobiet: "Kocham tamto państwo, w którym żyliśmy - ZSRR, bo za nie zginął mój syn! Nie potrzebuję pani strasznej prawdy".

Mateusz Witkowski/ksiazki.wp.pl

11 / 11opis

Obraz
© AFP
Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]