Rozdział 4. Cui prodest?
[...] zabójstwo Sikorskiego wciąż jest jedną z najdelikatniejszych i najpilniej strzeżonych tajemnic mocarstwowych. Należy się liczyć z tym, że Polska nigdy nie zostanie oficjalnie poinformowana o politycznym podłożu, rozkazodawcach, wykonawcach i przebiegu zamachu w Gibraltarze. Kiedy nie można uzyskać podstawowych dokumentów, które mogłyby wyjaśnić sprawę, dla zwolenników tezy o zamachu punktem wyjścia do rozważań jest zasada cui prodest, is fecit (ten uczynił, kto na tym zyskał), właściwa nie tyle historii, ile kryminalistyce (zresztą akurat w tym wypadku obie te dziedziny wiedzy praktycznie się pokrywają). Komu najbardziej przeszkadzał Sikorski, komu najbardziej zależało na wyeliminowaniu go? Zwykle wymienia się aż czterech podejrzanych: Niemcy, Wielką Brytanię, Związek Radziecki oraz polskie koła polityczne i wojskowe wywodzące się z przedwojennej sanacyjnej elity władzy zwanej sanacją.
Trudno doszukać się ważnego motywu, którym mieliby się kierować Niemcy. Rzecz jasna, śmierć przywódcy narodu, „nadziei Polaków”, byłaby im na rękę choćby z tego powodu, że mogła spowodować dezintegrację społeczeństwa polskiego i zasiać w nim zwątpienie w powodzenie dalszej walki z hitlerowcami. Jednak można sądzić, że gdyby zamach był ich dziełem, to wkrótce po wojnie alianci znaleźliby potwierdzające to dokumenty i świadków i nie omieszkaliby włączyć tej sprawy do aktu oskarżenia w procesie norymberskim. Trzeba również zauważyć, że akurat latem 1943 roku, dwa i pół miesiąca po skierowaniu przez polskie władze prośby do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o zbadanie sprawy Katynia (co dało pretekst Kremlowi do zerwania stosunków dyplomatycznych z polskim rządem w Londynie), Niemcy powinni byli raczej chronić Sikorskiego, niż pozbawiać go życia. (W kwietniu, gdy wśród aliantów rozległy się głosy powątpiewające w niemieckie ustalenia, co się stało w Katyniu, w najwyższych kręgach hitlerowskiej władzy – między
innymi w otoczeniu Reichsführera Heinricha Himmlera – pojawił się nawet pomysł, żeby zaprosić Sikorskiego, udzieliwszy mu gwarancji bezpieczeństwa, do osobistego przeprowadzenia wizji lokalnej w Katyniu). Wydaje się, że jedynym – chociaż czysto spekulatywnym – motywem, który mógłby skłonić Niemców do uśmiercenia Sikorskiego, byłoby przeprowadzenie zamachu w taki sposób, aby podejrzenie padło na Związek Radziecki (lub Wielką Brytanię, na której terytorium dokonano zamachu), co pogłębiłoby szczelinę w koalicji antyhitlerowskiej powstałą po wyjściu na jaw sprawy Katynia. Jednak nawet gdyby taki pomysł się pojawił (a nic o tym nie wiemy), to wątpliwe, czy Niemcy mieliby możliwości go zrealizować. [...]
Niemcy mogliby skorzystać propagandowo – a w konsekwencji politycznie – na uśmierceniu Sikorskiego właśnie w Gibraltarze (i w ogóle na terytorium alianckim) pod warunkiem, że alianci oficjalnie przyznaliby, że generał zginął w zamachu, a nie w wypadku. To był bezpośredni powód, że rząd brytyjski prawie natychmiast wykluczył „sabotaż” jako przyczynę śmierci polskiego przywódcy. Natomiast logiczną i główną przyczyną podtrzymywania tego absurdalnego stanowiska przez następne dziesięciolecia wydaje się jakiś rodzaj udziału w zamachu obywateli brytyjskich.
Sikorski był jedyną – oprócz generała Kazimierza Sosnkowskiego – znaczącą postacią polityczną w polskiej elicie władzy na emigracji. Niektóre jego posunięcia mogły drażnić premiera Winstona S. Churchilla, nie zmienia to jednak podstawowego faktu, że Sikorski w końcu z a w s z e (z jednym wyjątkiem) ulegał Churchillowi w rzeczywiście rozstrzygających sprawach. Tym jedynym wyjątkiem była druga podróż generała do Stanów Zjednoczonych wiosną 1942 roku, której celem było nakłonienie prezydenta Franklina D. Roosevelta, żeby zapobiegł zbyt daleko idącym brytyjskim ustępstwom – kosztem Polski i innych państw Europy Środkowo-Wschodniej – wobec Moskwy. Sikorski był ponadto politykiem najbardziej skłonnym do zawarcia jakiejś możliwej do przyjęcia przez Polskę ugody ze Stalinem, a dobre stosunki ze Stalinem były wówczas priorytetem Churchilla (i wszystkich aliantów zachodnich). Czy Churchillowi mogło więc zależeć na usunięciu Sikorskiego? Trudno doszukać się w jego poczynaniach takich motywów. Przeciwnie, brytyjski
premier był bardzo zaniepokojony możliwością odsunięcia Sikorskiego od władzy w 1943 roku przez polską opozycję polityczną.