Zabił tak wielu ludzi, że nawet po aresztowaniu nie jest znana liczba jego ofiar. Przeczytaj fragment książki „Zabójca”!
Jaka jest cena śmierci? Andrea Galli w mocnej książce balansującej na pograniczu reportażu i powieści rekonstruuje historię jednego z najbardziej tajemniczych płatnych zabójców na świecie, Juliana Sinanaja! Schwytany w Albanii pod koniec 2018 roku, Sinanaj był wynajmowany przez przestępców, polityków, zwykłych obywateli. Jak sam twierdził, śmierci używał do „porządkowania świata”. Wstrząsający „Zabójca” pojawi się w księgarniach 30 czerwca, a już teraz przedpremierowo publikujemy fragment książki.
Juliana nigdy dotąd nie aresztowano. Gdyby miał opisać swoje oczekiwania na podstawie zasłyszanych relacji, odbyłoby się to właśnie tak, w nieuporządkowanej i wybuchowej sekwencji: przekleństwa i wyzwiska; uderzenia rękojeściami pistoletów po całym ciele, zwłaszcza w czoło, kości policzkowe, ramiona, brzuch i jądra. Potem podeszwa buta – bieżnik nabrał pełno błota – wciskająca się w usta i policzek, uderzenia i przygniatanie pleców kolanem, ręce przyciskające tak mocno, jakby chciały go wprasować w ziemię, a wszystko spotęgowane przez zimno, suche i przenikliwe zimno, które wślizguje się między zęby, sprawia, że oczy łzawią i drętwieją uszy.
Julian rozluźnia mięśnie, zwiotczałe ramiona opadają mu jak pluszowej zabawce. Pozwala się zakuć w kajdanki, ręce trzyma na plecach.
„Pospieszcie się i skończcie”, chciałby powiedzieć policjantom. Chciałby się też uśmiechnąć, uświadomić im, jak niedorzeczna jest ta ustawka: on nigdy nie tknął swoich ofiar nawet palcem. Zawsze eliminował je z dystansu.
Chciałby otworzyć usta i to powiedzieć, ale jego popękane i krwawiące wargi zatyka dłoń w czarnej skórzanej rękawicy, która pachnie smażonym jedzeniem, dłoń, która zaciska się na jego szczękach i wydaje się, że zaraz wszystko przebije, wciśnie się między ciało i kości, wyrwie zęby i język, dotrze do gardła.
Dłoń, która jeszcze trochę, a go udusi. Ale w głębi ducha Julian czuje się tak, jakby policjanci przybyli, aby uwolnić go z udręki długiego oczekiwania.
Wokół niego dudnią urywane oddechy i nakładające się na siebie głosy, nazywające go skurwysynem, syczące, że spotkają go piekielne męczarnie, obiecujące, że jeszcze pożałuje, że wyszedł z kurewskiego łona swej matki.
Za dużo gadają i najprawdopodobniej nigdy nikogo nie zabili – uznaje Julian.
Niech sobie gadają i robią, co chcą. Wypluwa krew i soki żołądkowe, kręci mu się w głowie, chce usiąść. Pozostaje w pozycji leżącej z rękoma skutymi za plecami.
Policjanci wyglądają jak giganci zrzuceni na niego z kosmicznego statku.
Zamyka oczy i myśli o swojej mamie. Nie odzywał się do niej od tygodnia. Taka jest umowa. Dzwoni tylko on i tylko wtedy, kiedy może. Musi mu zaufać, po raz kolejny. Kobieta nie sprzeciwiała się, straciła go już zbyt wiele lat temu.
W ostatniej rozmowie telefonicznej – dzwonił z budki, żeby uniknąć podsłuchu – błagała go, żeby się ciepło ubierał, bo zimno, a przecież jako dziecko cierpiał na ból gardła.
Julian odpowiedział, że kupił wełniany szalik, taki, jakie ona robiła i owijała mu dwa razy wokół szyi, wiążąc z przodu na duży supeł. Wchodząc do szkoły, Julian nigdy nie mógł go od razu rozwiązać i mocował się z nim niezgrabnie. Koledzy dokuczali mu i pytali, czy chce się powiesić.
Nie odpowiadał.
Oprócz wiatrówki, której klapy zasłaniają świeżo ogoloną brodę, Julian ma na sobie niebieskie, spłowiałe na wysokości kolan dżinsy i czarne adidasy z trzema błękitnymi paskami.
Zanim wyszedł z mieszkania, wyszczotkował czubki butów, ubrudzonych zaschniętym błotem, które potem zebrał z białej kafelkowej podłogi za pomocą zmiotki i kartki papieru i wrzucił do kosza na śmieci pod zlewem.
Nie padało od dwóch tygodni, na całe miasto opadła pierzyna ciężkiego pyłu. Od paru minut temperatura zaczęła rosnąć w porównaniu z nocą, jest zaledwie jeden stopień powyżej zera.
Mimo to Zabójca nie nosi rękawiczek. Zakłada je tylko wtedy, gdy musi zabić, a nie kiedy musi się bronić przed czyhającym na niego niebezpieczeństwem w tych dniach czy też miesiącach, które upływają między kolejnymi zleceniami.
Musi mieć wolne ręce, aby mogły jak najsprawniej chwycić pistolet i granat.
„Zabójca” pióra Andrea Galli w księgarniach od 30 czerwca!
Tłumaczenie: Tomasz Kwiecień
WP Książki na: