Trwa ładowanie...
fragment
15-04-2010 10:00

Zabijcie Odkupiciela

Zabijcie OdkupicielaŹródło: Inne
d2epqwz
d2epqwz

MGR zastaliśmy w jego norze – klitce trzy na pięć metrów służącej jako dom dla blaszanego pudła. Leżał zagrzebany w cuchnące smarami szmaty i słuchał radia. To był facet z klasą, zawsze na bieżąco, czytał nawet czasopisma techniczne wyszperane na śmietnikach. Lubił wiedzieć, co w trawie piszczy i jeżeli już piszczy, to dlaczego. Nie było dla niego spraw nierozwiązanych, często mawiał do nas: „Wy cymbały, nieuki, głąby. Myślenie ma kolosalną przyszłość”. Łebski gość.

– Cześć, MGR – Mistrz Świata powitał go radośnie. – Dawnośmy się nie widzieli.

– Cztery dni – odparł jak zawsze konkretnie. – Co was sprowadza, nieuki?

– To samo co zwykle – poinformowałem równie bezpośrednio.

d2epqwz

Zakłopotał się. Widać było, że nie ma w ogóle, albo bardzo mało. W obu przypadkach zmartwiłby nas ogromnie, a tego nie lubił – należeliśmy przecież do ostatniej w Mieście sekty czcicieli słów Pańskich: „spragnionego napoić, głodnego nakarmić”.

– Po jednym wystarczy... – obwieścił smutno. – Po jednym małym – dodał zaraz, pamiętając o dokładności.

– Dawaj – machnąłem ręką – trzeba przełamać złe fatum. Co za pechowy piątek.

Wyskoczył spod szmat, przygładził poplamioną togę i podreptał w kąt pomieszczenia, gdzie zaczął grzebać wśród pustych opakowań po smarach i puszek po oleju. Trochę trzęsły mu się ręce, więc huku było co niemiara. Hałas obudził czarne go kota z ułamanym ogonem, który wylazłszy spod tych samych łachów, spod jakich wygrzebał się dopiero MGR, wlazł na półkę, wyprężył się leniwie, a później wymaszerował przez wywietrznik. Też członek naszej kompanii, tyle tylko że niepełnoprawny – nie pił, podobno od czasu jak normalni ludzie złamali mu ogon.

d2epqwz

– Mam – obwieścił MGR.

Rzeczywiście, butelka miała wszelkie cechy produktu jednorazowego użytku. Menisk, jakby zawstydzony, kiwał się w jednej trzeciej jej wysokości, było mu przykro, że tak nisko upadł. Nam też. MGR ustawił trzy plastikowe kubki i polał. Menisk sięgnął dna. Amen – pomyśleliśmy zgodnie.

– No to cyk – zarządził MGR sadowiąc się w rozbebeszonym fotelu.

– Za twoją pomyślność – odpowiedzieliśmy, znajdując sobie miejsca siedzące na pustych kanistrach.

d2epqwz

Wypiliśmy. Alkohol popłynął dwoma strumieniami – jeden ciepły, piekący, radosny powędrował do żołądka, drugi zimny, zatroskany, niemiły polazł kopnąć świadomość niezwykle optymistycznym stwierdzeniem, że nie ma już więcej. Ożywiliśmy się, ożywiły się przynajmniej te komórki, które w procesie ostrej reglamentacji załapały się na swoją porcję. Oczy najwyraźniej nie miały chodów w rozdzielniku, bo nadal smutno i tępo spoczywały na próżnej butelce.

– Mało – zawyrokował Mistrz Świata.

– Za mało – dodał MGR.

d2epqwz

– Jeszcze mniej – podsumowałem.

Radio dudniło jakieś skoczne boogie. W przerwach po każdej zwrotce któryś ze zwariowanych kaznodziei Kościoła zreformowanego wyskakiwał ze swoją dziesięciosekundową reklamówką: – Chrystus powrócił, sukinsyny! – krzyczał donośnie.

– Sukinsyny, słyszycie, powrócił nasz Chrystus!

Słyszeliśmy. Ale niepotrzebnie strzępił język, Apostoł od dawna zapowiadał nadejście Odkupiciela. Można powiedzieć, że uprzedzał o jego narodzinach codziennie. Nawet cytował odnośne fragmenty z Najnowszego Testamentu, który zdążył napisać, nim go wywalili z seminarium.

d2epqwz

Byliśmy poinformowani. Bardziej użyteczna byłaby wiadomość, gdzie w darze społecznym zaczęli z tej okazji rozdawać alkohol. Nigdzie, do diabła, a szkoda.

– Wyłącz, niech się nie męczy – z bolesnym grymasem twarzy poprosił Mistrz Świata.

MGR pokręcił głową.

– Czekam na serwis informacyjny. Wczoraj wieczorem mieli awarię w atomówce King’s Power. Ciekaw jestem, jak sobie po radzą z tym gównem.

My nie byliśmy ciekawi, ale z MGR nie szło dyskutować na te tematy. W milczeniu błądziliśmy wzrokiem po wnętrzu garażu, próbując zająć czymś oczy.

d2epqwz

– „Daremny trud, bezsilne złorzeczenia” – zawodził głośnik falsetem rockowego ulubieńca – „przeżytych lat nie zwróci nikt, nie wrócą do istnienia”.

Ogólnie rzecz biorąc, wnętrze nie należało do interesujących.

Pobielone wapnem gołe ściany, na których wisiało parę półek, jakieś gumowe paski i uszczelki, wyszczerbiona kierownica i dwie połatane dętki. Na podłodze walało się mnóstwo części niewiadomego pochodzenia, puszki, plastikowe opakowania, butelki, kable. W jednym rogu stała wielka beczka, w drugim spoczywał stos gazet i książek, które MGR z niemałym mozołem zbierał, tworząc podręczną biblioteczkę techniczną. Legowisko z poplamionych szmat, wybebeszony fotel i kanistry kończyły spis inwentaryzacyjny pomieszczenia. Oczy, nie znalazłszy nic ciekawego, na powrót przylgnęły do opróżnionej flaszki.

– A teraz najświeższe informacje stacji AAP – zabrzmiał głos spikera. – Awaria w King’s Power. Jak podawaliśmy wcześniej, wczoraj w godzinach wieczornych nastą pił wyciek skażonej substancji chłodzącej w bloku trzecim. Natychmiast do akcji przystąpiły ekipy specjalistów. Niestety, ze względu na stopień skażenia nie udało im się dotrzeć do uszkodzonych urządzeń. Próby ponowiono o trzeciej nad ranem i o szóstej: bez rezultatu.

W związku z tym przystąpiono do częściowego wygaszenia reaktora pracującego na awaryjnym systemie chłodzenia.

W ciągu najbliższych godzin powinny nadejść zdalnie sterowane roboty, firma Berghoff a zadeklarowała już swoją pomoc. Przeciek powinien zostać zlokalizowany i usunięty najdalej do wieczora. Dyrekcja King’s Power zapewnia, że nie istnieje żadne niebezpieczeństwo.

To wszystko w tym wydaniu serwisu AAP, słuchajcie nas za godzinę.

– Sosy „Jili” w każdej chwili. Na chłody i słoty włóż firmy „Buci” saboty. Po paście „Nicea” masz czyste zęby i nikt nie powie, że cuchnie ci z gęby. Pamiętaj, bracie, tylko „Insektolep” wybija muchy, glisty i mole. Do usłyszenia za godzinę!

– Chrystus powrócił, sukinsyny! – rozkrzyczał się wesoły kaznodzieja. – Sukinsyny, słyszycie, nasz Chrystus powrócił!

Słyszeliśmy.

– Gówno, nie roboty. – MGR podniósł się z fotela.

Nie rozumieliśmy.

– Tam trzeba wleźć razem z nimi – tłumaczył nam jak zarządowi King’s Power – inaczej rozpieprzą więcej, niż naprawią. Na czuja to one mogą rozebrać elektrownię, a nie usunąć przeciek systemów chłodzących.

Zgodziliśmy się bez dyskusji.

– Będą potrzebowali Robaczków Świętojańskich, jak zwykle zresztą.

Zareagowaliśmy zaciekawieniem. Zwrot Robaczki Świętojańskie nie był nam obcy.

– Robaczki, do diabła, przecież to jest myśl! – wykrzyczał MGR w radosnym uniesieniu. – Kupa pieniędzy za nic! Kupa wódy, kupa żarcia, kupa... – Więcej nic sensownego nie przyszło mu do głowy, więc powtórzył w zachwycie raz jeszcze: – Kupa wódy – i umilkł rozmarzony.

Uśmiechnęliśmy się – Mistrz Świata radośnie, ja raczej smutno, MGR skoczył do narożnika ze stosem makulatury i zaczął gorączkowo przerzucać kilogramy zadrukowanego papieru. Nie trwało długo, jak z triumfalnym uśmiechem wy grzebał podarty magazyn techniczny i wróciwszy na fotel, rozłożył go na podłodze.

– Patrzcie – rzekł rozkazująco i brudnym paluchem wskazał na artykuł z czasów budowy King’s Power.

Popatrzyliśmy. Krótki wstęp o dobrodziejstwach, jakie zapewni elektrownia, a dalej szeregi obliczeń, rysunków i tabel. Nie rozumieliśmy ani w ząb, ale MGR myślał za nas.

– Schizo – zwrócił się do mnie – ty chyba ostatnio robiłeś za Robaczka Świętojańskiego...

– Pół roku temu – odparłem niechętnie.

– Mógłbyś na tym planie pokazać, gdzie?

Dokładniej przyjrzałem się rysunkom. Nie powiem, żeby odgrzebywanie w pamięci tamtej eskapady sprawiało mi przyjemność. Na samą myśl wracał cholerny ból podbrzusza, tarczyca wyłaziła na wierzch, a łysa pała zaczynała lamentować za utraconymi włosami. Przez moment na wybielonej wapnem ścianie zamajaczył cień Najstraszniejszej Pchły Świata.

– Chrystus powrócił, sukinsyny! – Kaznodzieja Kościoła zreformowanego nie szczędził pieniędzy z tacy na reklamę. – Sukinsyny, słyszycie, powrócił nasz Chrystus.

d2epqwz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2epqwz