Wystawa we wrocławskim Muzeum Miejskim prezentuje ponad trzysta rysunków Sławomira Mrożka z lat 1974-1998. Przygotowało ją warszawskie Muzeum Karykatury. Do Wrocławia przyjechała z Belgradu.
Mrożek jest mistrzem lapidarności. Swoje pierwsze rysunki opublikował ponad pół wieku temu. Debiutował nimi w 1950 roku na łamach "Szpilek". Karierę dramaturga rozpoczął znacznie później, bo w 1958 roku.
Ma tak charakterystyczną kreskę, że rozpoznać go można na pierwszy rzut oka.
Sławomir Mrożek od lat tropi absurdy życia. Robi to z wdziękiem na wielu frontach jednocześnie: w rysunkach, felietonach, opowiadaniach i dramatach.
- Obchodzi mnie wyłącznie świat i życie, ponieważ ja sam - podobnie jak każdy - jestem światem i życiem. Świat i życie to wszystko, a ponieważ wszystko to za dużo, i żeby to za dużo jakoś uchwycić, ukierunkować i przystosować do nas, mniejszych od wysokiego, musimy rysować, pisać, przedstawiać. Używać sposobów - pisał ponad 20 lat temu w "Małych listach".
Swoje rysunki publikował Mrożek w "Przekroju", "Szpilkach", "Życiu Literackim", aktualnie w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej" i "Tygodniku Powszechnym".
Sławomir Mrożek systematycznie przeprowadza demontaż narodowych mitów, zalegających w duszach Polaków. Zastanawia się nad relacją między naturą a kulturą w człowieku, ukazując tę ostatnią jako cienką zasłonę, skrywającą zwierzęcość i okrucieństwo.
- Obecnie lubię wszystko co żyje, a nie jest człowiekiem. Coraz mniejszą widzę różnicę między sobą a czymkolwiek, co się rusza albo i nie rusza, jak na przykład rośliny - zanotował w Dzienniku powrotu w 2000 r.
Wystawę w Ratuszu odwiedzić trzeba koniecznie! Galeria na wewnętrznym dziedzińcu Ratusza: Sławomir Mrożek, rysunki dawne i nowe. Wystawa czynna do 12 października.