Oto klucz do stworzenia szczęśliwej rodziny: poświęcajmy dzieciom mniej czasu.
Poczucie winy, którego doświadczyłam, wychodząc z mężem do teatru i zostawiając dzieci z opiekunką, okazało się uzasadnione. Po powrocie zostaliśmy poinformowani, że nasz pięcioletni syn zepchnął swojego trzyletniego brata z kanapy. Ten zaś, zdając sobie sprawę z braku przewagi fizycznej, nasikał do wiadra, po czym wylał całą jego zawartość wprost na głowę starszego brata.
– I tak właśnie się to kończy – odezwał się karcący głos w mojej głowie – gdy przedkładasz swoje frywolne zachcianki nad potrzeby własnych pociech. Zobaczysz, skończą jak we Władcy much . Mimo to w głębi duszy byłam z nich dumna. Co za inteligencja, co za pomysłowość! I choć w żadnym razie nie cieszyłam się z tego, że mój ukochany najstarszy syn został oblany moczem, to pokrzepiała mnie nikła nadzieja, że nauczył się ważnej lekcji, której z pewnością by nie przyswoił, gdybym z nimi wtedy była i krzyczała: Nie bijcie się!
Raduje mnie (jak i innych, mających dobre intencje, ale omylnych rodziców) myśl, że zostawiając dzieci bez dozoru rodzicielskiego, wzbogacamy ich życie o nowe doświadczenia. Taką właśnie tezę przedstawia w książce To Raise Happy Kids, Put Your Marriage First (By wychować szczęśliwe dzieci, zadbaj najpierw o swoje małżeństwo) amerykański terapeuta rodzinny David Code.
Anna Maxted
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.