Przy pomocy książek nie zrobimy wszystkiego, raczej zrobimy niewiele, ale jeśli trafimy na dobre książki, możemy zrobić kilka ważnych kroków w dobrą stronę – mówi Wojciech Eichelberger w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.
WP: Czy warto czytać poradniki psychologiczne i sięgać po popularne książki psychologiczne? Jakich tytułów się wystrzegać?
* Wojciech Eichelberger*: To zależy jakie książki. Ich jest mnóstwo i trzeba umieć odsiewać ziarno od plew. Pośród tych książek są wartościowe publikacje. Każda książka psychologiczna, napisana językiem popularnym z intencją, by trafić do człowieka, który nie na wykształcenia psychologicznego, jest już poradnikiem psychologicznym. Trzeba wystrzegać się tych, które obiecują zbyt wiele zbyt szybko. Jak książka jest reklamowana: ‘zmieni twoje życie w weekend’, ‘nauczy cię w weekend’, nie warto jej ufać.
WP: W jaki sposób tego typu książki mogą pomóc?
* Wojciech Eichelberger*: Są dwa rodzaje takich książek. Książki, które opisują naszą rzeczywistość wewnętrzną i pomagają ją zrozumieć, co się z nami dzieje w sensie psychicznym. Lepiej zrozumieć, czym jest umysł, jaką ma funkcję, czym są emocje, co można z nimi robić i czy w ogóle można zarządzać tą wewnętrzną rzeczywistością psychiczną. Jeśli jakaś książka jest dobrze napisana i przekonuje nas, uczy nas, to warto. Trzeba sprawdzić, czy autor jest kimś znanym, jakie ma cv, nie można ufać temu, że książka jest bestsellerem. To, że książka była bestsellerem nie świadczy o jej wartości. Może nawet niedobrze o niej świadczyć – może to być książka zbyt łatwa, proponująca zbyt łatwe rozwiązania, i to się ludziom podoba, więc dobrze się sprzedaje. Raczej należy uważać na bestsellery.
Druga kategoria książek, które warto czytać, to te, które proponują określoną metodę pracy ze sobą, metodę autonomiczną, czyli bez pomocy drugiego człowieka. Jeśli jest to metoda wymagająca, która nie obiecuje zbyt wspaniałych rezultatów w krótkim czasie, warto jej zaufać. Ona na pewno pomoże, ale jeśli my zaczniemy stosować tę metodę. Znam wielu ludzi, którym na jakimś poziomie tego typu książki pomogły. Potem na ogół budzi się potrzeba kontynuacji pod fachowym kierownictwem.
Reasumując: przy pomocy książek nie zrobimy wszystkiego, raczej zrobimy niewiele, ale jeśli trafimy na dobre książki, możemy zrobić kilka ważnych kroków w dobrą stronę i nabrać ochoty na kontynuację.
WP: Czy poradniki mogą zaszkodzić? Na przykład osobie w depresji, która zamiast terapii wybiera poradnik o radości życia?
* Wojciech Eichelberger*: Ja bym się tym nie martwił: osoba, która ma depresję odrzuci książkę, która obiecuje radość życia po wykonaniu kilku ćwiczeń. Z natury rzeczy takie książki nie będą czytane przez osoby depresyjne. Natomiast jest kilka wartościowych książek napisanych przez ludzi, którzy byli w ciężkiej depresji, z której wyszli. Te książki są wiarygodne i mogą być pomocne. Te książki warto czytać, bo mogą obudzić nadzieję.
WP: Rynek publikacji psychologicznych pęcznieje. Czy to realna potrzeba? Czy nasza rzeczywistość zmienia się i wymagamy większego wsparcia czy też nie czerpiemy już z tradycyjnych źródeł wiedzy?
* Wojciech Eichelberger*: Tradycyjna mądrość przestaje wystarczać. Jeśli się dowiemy od rodziców czy dziadków jak sobie radzili w życiu, to wiedza ta może być za mało przydatna, ponieważ oni żyli w zupełnie innej sytuacji. W tej chwili nasza rozpędzona cywilizacja zmienia się w takim tempie, stawia nam tak wysokie wymagania, że aby sobie z tym radzić trzeba się odwoływać do metod profesjonalnych, które są sprawdzone na ludziach, którzy z definicji działają w bardzo trudnych sytuacjach. Tradycyjna wiedza może nie wystarczyć. Jak w sporcie: aby być sportowcem z najwyższej półki trzeba zupełnie inaczej trenować, regenerować się niż jeszcze dziesięć lat temu, ponieważ poprzeczka jest tak wysoko ustawiona. Podobnie jest w różnych innych rolach zawodowych. Aby stać się efektywnym menadżerem biznesu trzeba nie tylko mieć wiedzę merytoryczną, ale trzeba być psychologiem: umieć zarządzać sobą i własnymi emocjami, relacjami z ludźmi. Świat tak pędzi i jest tak wymagający, że nie sposób w
nim działać bez takiej wiedzy. Psychologia staje się coraz ważniejsza, stąd takie powodzenie poradników i popularnych książek psychologicznych. Ludzie po prostu tego potrzebują. Jeśli mają dać radę, muszą lepiej znać siebie, swoje możliwości, znać narzędzia, które uruchamiają te zasoby, które są konieczne, by sobie radzić.
WP: Osobną gałęzią piśmiennictwa są bajki terapeutyczne, które zyskują na znaczeniu. Skąd ich popularność?
* Wojciech Eichelberger*: Istnieje potrzeba wymienienia repertuaru bajek. Wiąże się to z przemianami kulturowymi w świecie, ustępstwem patriarchatu, zmianą roli kobiet i mężczyzn. Repertuar baśni tradycyjnych zupełnie nie pasuje do tej rzeczywistości. Trzeba wymyślić nowe albo przerabiać stare. Udaną próbą tego rodzaju jest książka Biegnąca z wilkami , której autorka Clarissa Pinkola Estes zadała sobie ogromny trud dotarcia do przedpatriarchalnych wersji bajek.
Jeśli będziemy czytać dzieciom ciągle te same bajki, a bajki maja ogromna siłę oddziaływania, tworzą matrycę, płytę główną w naszym umyśle, która porządkuje wszystkie doświadczenia, nie damy sobie rady rzeczywistości, która się zmienia. To nie znaczy, że wszystkie nowe bajki są fajne, ale to, że się pojawiają wynika z konieczności, jest znakiem czasów.
WP: Skoro bajki są archetypami, to czy wszelkie nasze patologie mogą być uzależnione od bajek, które nam czytano w dzieciństwie?
* Wojciech Eichelberger*: Czasami tak. Oczywiście sama bajka nie wystarczy. Jeśli na jakąś bajkę, którą żeśmy mocno przyswoili nałożą się doświadczenia, które tę wizję świata uprawdopodobniają albo potwierdzają, to może się stać, że zainstaluje się w nas taki sposób patrzenia na świat i na siebie, który będzie przynosił cierpienie.
WP: Co Pan czyta? Jaką literaturę Pan lubi?
* Wojciech Eichelberger*: Ponieważ dużo pracuję z ludźmi, a każdy człowiek jest biblioteką do przeczytania, nie mam już siły ani ochoty czytać opowieści, co się dzieje w ludzkich życiach i umysłach. Jeśli czytam to literaturę fantasy, komiksy, rozrywkową. Literatura egyzstencjano-filozoficzno-psychologiczna to już nie dla mnie.
Rozmawiała Marta Buszko.