Wizyta w Państwie Islamskim

Jurgen Todenhofer to reporter, który za wszelką cenę pragnie poznać rację dwóch stron sporu. Nie zważając na to, że dotychczasowe próby poznania racji jednej ze stron kończyły się dekapitacją, postanowił udać się w samo centrum tzw. Państwa Islamskiego i porozmawiać z fanatykami, których jednym z podstawowych celów jest zagłada świata zachodniego.

Wycieczka z Jihadi Johnem
Źródło zdjęć: © AFP

/ 10Wycieczka z Jihadi Johnem

Obraz
© AFP

Teoretycznie nie musiał się obawiać o swoją głowę, gdyż udało mu się uzyskać gwarancję bezpieczeństwa od samego kalifa Abu Bakra Baghdadiego. Przez dziesięć dni przebywał na terytorium ISIS, goszczony przez terrorystów i wożony po mieście przez zbrodniarza znanego jako Jihadi John. Pokłosiem tej wyprawy jest książka zatytułowana "ISIS od środka. 10 dni w Państwie Islamskim" .

/ 10Sami jesteśmy sobie winni

Obraz
© Demonstracja w Maroku zwracająca uwagę na torturowanie więźniów w Guantanamo/AFP

Autor zaczyna swój reportaż od opisywania brutalności świata zachodniego, płynnie przechodząc od aktów barbarzyństwa Francuzów w Algierii do Bagram i Guantanamo. Kontynuując swoje oskarżenie tłumaczy, że w ciągu ostatnich dwustu lat żaden arabski kraj ani razu nie zaatakował zachodniego państwa; to Zachód był zawsze agresorem mordując miliony arabskich cywilów. Dodaje, że to my, nie muzułmanie, byliśmy bardziej okrutni. My "wynaleźliśmy" "świętą wojnę", mordując podczas wypraw krzyżowych ponad cztery miliony muzułmanów i żydów. Poza tym to nie muzułmanie, a przedstawiciele oświeconego Zachodu dokonali masakry 50 milionów ludzi pod pretekstem kolonizacji Afryki.

Krótko mówiąc, według Todenhofera sami sobie jesteśmy winni. Aby nie ograniczać się tylko do czasów zamierzchłych, autor przekonuje, że w 2013 roku doszło na Zachodzie do 239 ataków terrorystycznych i tylko dwa z nich były dziełem muzułmanów. Nie można jednak zapomnieć, że właśnie w tym roku dokonano serii samobójczych zamachów w Wołgogradzie, czego autor nie uwzględnił w wyliczeniach (wszak głęboka Rosja to nie Zachód). Do zbrodni przyznała się organizacja powiązana z iracką Ansar al-Sunna. Dodać warto, że w roku 2013 przeprowadzono na świecie ponad 9700 ataków terrorystycznych, z czego ponad połowa została dokonana przez islamskich terrorystów w trzech krajach: Iraku, Pakistanie i Afganistanie.

/ 10Wojna, czyli terroryzm bogatych

Obraz
© Kadr z nagrania, na którym pięciu islamistów dokonało egzekucji na ''niewiernym'', 2004 r./AFP

Todenhofer zapewnia, że wszystko to są wytłumaczenia, nie usprawiedliwienia, bo nic nie tłumaczy terroryzmu. Wciąż jednak w jego książce wybrzmiewa oskarżanie Zachodu - autor porównuje na przykład Al Kaidę (ponad 3300 ofiar) z administracją prezydenta Busha Jr. (ponad milion ofiar) twierdząc, że i jedni, i drudzy zajmowali się regularnym terroryzmem, bo "wojna jest terroryzmem bogatych, a terror jest wojną biednych". Poza tym terroryzm nigdy nie ma podłoża religijnego i nie istnieje nic takiego jak "terroryzm islamski".

Autor dziwi się również, że Zachód akceptuje wykonywanie wyroków śmierci przy użyciu trucizny czy krzesła elektrycznego, a burzy się, gdy ogląda egzekucje wykonywane przy użyciu maczet i tępych noży. Przedstawiwszy tło ideologiczne, Todenhofer przeszedł do opisu podróży w sam środek tzw. Państwa Islamskiego.

/ 10Pojednanie pod flagą z półksiężycem

Obraz
© Prawo szariatu uwzględnia publiczną chłostę między innymi za dopuszczanie się hazardu/AFP

Zapragnął tam pojechać, by wysłuchać tej drugiej strony, nawet jeśli świat wydał na nią już wyrok. Uważając, że lepiej rozmawiać z dyktatorami niż z nimi walczyć, postanowił porozmawiać z kim się da i wrócić żywym, co - jak twierdzi - do tej pory nie udało się żadnemu zachodniemu dziennikarzowi. Przygotowania rozpoczął od nawiązania kontaktu internetowego z niemieckimi dżihadystami. Pierwszego wieczoru znalazł ich w sieci ponad osiemdziesięciu.

Na list z prośbą o kontakt odpowiedziało piętnastu. Znaczna część książki to zapis rozmów prowadzonych za pomocą Skype'a z osobami posiadającymi obywatelstwo niemieckie, walczącymi po stronie islamistów. Jednym z nich jest Salim, który dość krytycznie podchodzi do bojowników z ISIS. Jak sam twierdzi, widzą oni tylko szariat. Wyrzucono ich z Iraku, bo nic tam nie robili, więc przyszli do Syrii i skompromitowali dżihad. Jednocześnie jednak wyjaśnia, że o żadnym pokoju nie może być mowy, bo rozejm wspiera interesy innowierców. Dopóki na świecie nie zapanuje szariat, można zapomnieć o pojednaniu.

/ 10Ćwierkający islamiści

Obraz
© Mowaffak al-Rubaj/domena publiczna

Dyskusje te były do siebie bardzo podobne, jednak zaintrygowała mnie taka forma kontaktu z islamskimi terrorystami. Bez żadnych obaw używają oni Facebooka, Twittera i narzekają, że zablokowano ich na jednym z portali społecznościowych. Aby skontaktować się z dość ważną postacią w ISIS wystarczyło "zadzwonić" do niego na Skype’a. Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Iraku Mowaffak al-Rubaj powiedział niegdyć, że to właśnie za sprawą Twittera i Facebooka trzydzieści tysięcy żołnierzy irackich służb bezpieczeństwa rzuciło broń, zdjęło mundury i zostawiło Mosul na pastwę dżihadystów. Oczywiście była to przesada, pamiętać jednak trzeba, że dwa tygodnie przed upadkiem miasta, ISIS wyemitowało słynne nagranie "Szczęk mieczy". Było ono rozpowszechniane za pomocą wszelkich możliwych kanałów internetowych.

Todenhofer rozmawiał między innymi z Christianem Emde. Człowiek ten, który przyjął miano Aby Quatady, miał zorganizować Todenhoferowi wyprawę do Państwa Islamskiego. Dyskusja z tym inteligentnym, dobrze znającym Koran Niemcem pokazała skalę jego fanatyzmu. Kiedy autor zapytał go o Petera Kassinga, byłego Rangersa i założyciela organizacji humanitarnej, który został zamordowany pomimo przejścia na islam, Christian stwierdził, że wolontariusz nie spełnił określonych warunków. Między innymi nie zdystansował się do swojego udziału w walkach w Iraku, co było głównym powodem morderstwa.

/ 10Twarde prawo, ale prawo

Obraz
© AFP

W podróż do tzw. Państwa Islamskiego autor pojechał ze swoim synem i jego kolegą. Otrzymali oni pisemną gwarancję bezpieczeństwa od kalifa ISIS. Zakwaterowano ich w miejscowości oddalonej o 200 km od formalnej stolicy, Al-Rakki. Tam od pierwszych dni islamscy terroryści zapoznawali ich z podstawami swej wiary i organizacją tworu nazywanego przez nich własnym państwem. Okazało się, że szyici nie są dla nich muzułmanami, za to każdy zagraniczny bojownik może sobie sprowadzić do ISIS całą rodzinę, za co otrzyma mieszkanie, stałe wynagrodzenie i bezpłatną opiekę zdrowotną. Chrześcijanie mogą żyć w tzw. Państwie Islamskim w spokoju i dostatku, jeśli tylko zapłacą niewielką kwotę (biedni - 300 dolarów, zaś bogaci - 600 dolarów rocznie). Dodać trzeba, że ISIS przywrócił niewolnictwo; niewolnicy stanowią zdobycz wojenną, stając się własnością bojowników. Jedna jazydka kosztuje 1500 dolarów - tyle, co AK-47.

Dziewczynki od roku do lat dziesięciu są dużo tańsze (111 dolarów). Za kradzież przedmiotu o wartości powyżej 40 dolarów obcina się rękę. Palenie papierosów jest zabronione - karą za tę przewinę jest chłosta. Nie wolno słuchać muzyki. Wyjazd do Europy w celach "misyjnych" kosztuje 600 dolarów. W drugą stronę ruch odbywa się zazwyczaj na własną rękę i jest dość wzmożony - ISIS w Syrii to 70% cudzoziemców i 30% tubylców. W Iraku proporcje są dokładnie odwrotne. Nowi kandydaci najpierw przechodzą przez obóz, gdzie wpaja im się podstawowe zasady ideologii (2-4 tygodnie), potem zaś czeka ich szkolenie wojskowe. Ci sprawniejsi dostaną karabin, ci mniej sprawni - pas szahida.

/ 10Idealne miejsce dla kobiet

Obraz
© AFP

Jeden z bojowników ISIS zapewnia, że kobiety piastują liczne stanowiska, ale nie na froncie jak u Kurdów. Islamiści śmieją się, że peszmergowie są takimi ofermami, iż zmuszają do walki nawet swoje panie. Paweł Smoleński o tych "ofermach" mówił, że są jedynym narodem, który skutecznie walczy z Państwem Islamskim. Mówimy tu o narodzie, który jest eksterminowany nie tylko przez ISIS, ale i przez jednego z członków NATO, kandydata Unii Europejskiej. Niestety z reportażu nie dowiemy się, na jakich stanowiskach zasiadają kobiety w ISIS - niemiecki autor nie docieka, a jego rozmówca tego nie wyjaśnia.

Warto więc przypomnieć tutaj los dwóch nastolatek z Austrii, które uciekły do tzw. Państwa Islamskiego, by wziąć udział w dżihadzie. Jedna zginęła na froncie, druga, wydana za mąż za jednego z terrorystów, próbowała uciec. Została złapana i pobita na śmierć. W książce Todenhofera nie przeczytamy również o instrukcji, jaką wydało ISIS, która rozpoczyna się słowami: "Nie ma sporu wśród uczonych, że dopuszczalne jest niewolenie niewiernych kobiet", po czym nastąpiła cała litania tego, co z kobietami nie będącymi muzułmankami można robić. W innej, odręcznie napisanej instrukcji znalezionej w Anbarze jest za to pełny harmonogram "ślubów z mudżahedinkami". Każda z wymienionych w tym harmonogramie kobiet "wychodzi za mąż" trzy razy dziennie, zaś małżeństwo trwa dwie godziny (co akurat jest zgodne z islamem).

/ 10Najspokojniejsze miejsce na ziemi

Obraz
© Targowisko w Mosulu/AFP

Opanowany przez ISIS Mosul jawi się w książce Todenhofera jako zwykłe, spokojne miasto - sklepy otwarte są również po zmroku, po ulicach jeżdżą samochody z rejestracjami ISIS, islamiści mają swoją policję i administrację. Autor pozwolił sobie na refleksję, że kiedy patrzył na wszechobecny dobrobyt, przypomniał mu się "naród iracki pogrążony w nędzy i cierpieniu od czasu bezprawnej inwazji George’a Busha". Wydaje się, że zupełnie zapomina o masakrach i prześladowaniach szyitów i Kurdów m.in. w takich miejscach kaźni jak niesławny Pałac Końca.

Pewnego dnia przewodnik zapytał, czy turyści zechcieliby zobaczyć jakąś egzekucję. Sami mogą sobie wybrać narodowość ofiary, którą specjalnie dla nich pozbawi głowy. Podobnie jak o wspomnianych wcześniej instrukcjach, w pracy Todenhofera nie przeczytamy o hordach bojowników przeczesujących Mosul w poszukiwaniu nałożnic, niezależnie od ich wyznawanej wiary. Pewien ojciec, muzułmanin, czekał w domu z bronią w ręku i gdy pojawili się terroryści, zabił jednego z nich, po czym z całą rodziną uciekł na Północ. W innym domu dziewczyna leżała w łóżku z pistoletem u boku. Kiedy dżihadyści wpadli do jej domu, otworzyła ogień. Zastrzeliła dwóch, za co przypłaciła własnym życiem.

/ 10''Państwo islamskie''

Obraz
© AFP

Jurgen Todenhofer został zaproszony do ISIS, by zaświadczyć o tym, że Państwo Islamskie istnieje i doskonale prosperuje. Samo założenie jest, w mojej opinii, moralnie dwuznacznie, bowiem takim podejściem reporter legitymizuje istnienie tego tworu, przed czym bardzo przestrzegał Benjamin Hall. Pisał on, że nie wolno nam uznać, iż stworzone przez terrorystów struktury mają charakter bytu państwowego.

Tymczasem Niemiec miał pokazać - i pokazał - że toczy się tu normalne życie, kraj troszczy się o biednych, a ranni i chorzy mają dobrą opiekę. Ponadto swoich praw dochodzi się tu przed sądem, a ludzie czują się bezpiecznie. Taki też obraz w jego książce ujrzymy, choć chyba każdy zdaje sobie sprawę, że oglądamy dokładnie to, co islamiści chcą autorowi pokazać.

10 / 10Zdążyć przed Allahem

Obraz
© mat. wyd. UJ

Autor tymczasem uporczywie pyta ich o Koran, cytując sury o wspólnej wierze, miłości i litości, oni zaś cierpliwie wyjaśniają mu, że jego interpretacja świętej księgi jest niewłaściwa. Po powrocie do ojczyzny reporter postanowił napisać do kalifa ISIS, Abu Bakra Baghdadiego radząc mu, jak należy odczytywać Koran. Todenhofer porównał kalifa do Czyngis-chana i Pol Pota, po czym wezwał wszystkich zagranicznych dżihadystów, by opuścili ISIS i wrócili do swych ojczyzn, gdzie czekają ich uczciwe procesy. Uważa, że wystarczy trochę dobrej woli, by zakończyć ten krwawy konflikt.

Na razie niestety zaobserwować można jego eskalację, również w samych Niemczech. W styczniu 2016 roku niemieckim służbom udało się udaremnić zamach na największym monachijskim dworcu Hauptbahnof, miesiąc później miało dojść do masakry w Berlinie. Podczas styczniowego zamachu w Stambule zginęło dziesięciu Niemców. Mimo to Todenhofer uważa, że z dżihadystami warto rozmawiać. O ile zdążymy.

Mirosław Szyłak-Szydłowski/ksiazki.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]