Trwa ładowanie...
fragment
19-04-2012 17:42

Witold Lutosławski w pamięci. 20 rozmów o kompozytorze

Witold Lutosławski w pamięci. 20 rozmów o kompozytorzeŹródło: Inne
d28nx4e
d28nx4e

Fragment rozmowy z Julią Hartwig
Czy Państwa spotkania odbywały się we czworo, czy w szerszym gronie?
Przeważnie bywaliśmy sami, raz z Ryszardem Kapuścińskim, raz z Adamem Michnikiem, i z Wajdami, u których spotykaliśmy się z Lutosławskimi na sylwestra. Zazwyczaj panował ustalony porządek tych wieczorów na Śmiałej. Siadaliśmy na kanapie, Witold przynosił drinki – rozmowa zawsze jako najważniejsza część, potem kolacja w jadalni, która była bardzo pięknie, ascetycznie zaprojektowana przez fińskiego architekta. Podawała ta sama pani, która, zdaje się, nadal opiekuje się tym domem. Przystawka, kieliszek wódki – Witold sam serwował wódkę, potem danie gorące, skromne i pięknie podane, kieliszek wina. Po kolacji wracaliśmy na dawne miejsca, jeszcze chwila rozmowy i na tym kończył się wieczór, nigdy nieprzeciągany do późna. Przy Lutosławskim było to nie do pomyślenia, żeby goście, jak to się mówi, zasiedzieli się. Nikomu nie przychodziło do głowy, żeby można było zburzyć porządek wieczoru. Oczywiście to wszystko trwało, bo ja wiem, pewno ze trzy godziny, ale nigdy się nie przeciągało do nocy.

Fragment rozmowy z Ryszardem Kapuścińskim
Pamięta Pan pierwsze spotkanie z Witoldem Lutosławskim?
Historia jest bardzo odległa. Mieszkam w tej chwili w domu, w którym Witold Lutosławski poznał swoją przyszłą żonę. Dom jest zbudowany przez jego teścia, inżyniera Dygata, architekta. Lutosławski wynajmował tu pokój w okresie okupacji i tu właśnie poznał Danusię. Tutaj także początek miało to całkiem niezwykłe małżeństwo. Znaliśmy się wiele lat, tylko rzadko widywaliśmy ze względu na to, że ciągle bywałem gdzieś w świecie, a Witold też bardzo dużo podróżował. Pamiętam doskonale nasze ostatnie spotkanie późną jesienią 1993 roku. Było to u nas w mieszkaniu. Po kolacji chcieliśmy się jakoś umówić na kolejną wizytę, więc Witold wyciągnął kalendarz. On, jak wiadomo, był człowiekiem niesłychanie pedantycznym, wszystko miał zapisane, wszystko było na właściwym miejscu. Więc on wyjmuje kalendarzyk, zagląda – to jest kalendarz na 1994 rok, bo to było tuż przed jego ostatnią podróżą do Kanady i Japonii, a ja wyjeżdżałem w tym czasie do Indii, Sri Lanki i Nepalu – i tak patrzymy, czy się spotkamy w przyszłym roku, bo
ten kalendarz jest cały zapisany. Tak się zastanawialiśmy, kiedy, kiedy, kiedy… Z tej podróży wrócił podobno bardzo chory – już go nie zobaczyłem. W tym czasie byłem w Azji. Niedługo potem umarł. Tak więc widywaliśmy się rzadko, albo u nich na Śmiałej, albo u nas.

d28nx4e
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d28nx4e

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj