Witajcie w wymyślonej dżungli
Jeszcze nie umarli. Ale krztuszą się, jest im gorąco i ciasno. Są podtapiani lub umierają z pragnienia. Przez piętnaście stuleci zapomniani, mieli się świetnie. Teraz chociaż odzyskali wyznawców, cierpią na zmiany klimatyczne. W końcu są bogami natury.
Frankie nie zmienia wody w wino, ale wino w lekarstwo. Zaklina monety, lecz nie po to, by zdobyć ich więcej. Przeciwnie, odprawia nad nimi rytuał i celowo “gubi”, aby mogli je znaleźć ci, którzy potrzebują magicznej interwencji.
Jest jednym z nawróconych.
Z ziarenka wykiełkuje dobro
- A, mam cię zawieźć do tych hipisów? – upewnia się kierowca, który podwozi mnie na obrzeża irlandzkiego Kilkenny, gdzie odbywa się święto przesilenia. - Siedzą wokół ogniska i śpiewają mantry. Tyle po tej całej magii, której szukasz.
Ceremonia rozpoczyna się oczyszczeniem. Dwie druidki przy pomocy długiego pióra okadzają każdego przybyłego. W trakcie tego rytuału zneutralizowana zostaje negatywna energia.
Oczyszczona w ten sposób grupa rusza do ruin zamku. W okręgu przywoływane są imiona bogów i prośby o błogosławieństwo. Celebrantka krąży wokół ognia "otwierając go” na cztery strony świata. Każdy z zebranych otrzymuje ziarenko, które należy zasadzić. Dzięki temu w ciągu następnego roku ma wykiełkować w naszym życiu coś dobrego.
Pierwsze dobro wykiełkowało szybko – każdy przyniósł jakąś potrawę, ciasto lub alkohol, więc po uroczystości siadamy do stołu.
Gospodynią jest Eimear. We wczesnych latach 80. pojechała do Kenii jako pielęgniarka. To tam poznała tradycyjnych afrykańskich uzdrowicieli. Zafascynował ją szamanizm. Czuła jednak, że czegoś jej w nim brakuje. To coś znalazła po powrocie do kraju. Skończyła socjologię i zajęła się pracą akademicką. Któregoś dnia trafiła w księgarni na pozycję o współczesnych druidach. Wtedy zrozumiała - oto szamanizm jej kręgu kulturowego.
- Myślę, że ziemia zabiera nas w miejsce pamięci – opowiada Eimear. - Rytuał, który nie jest tylko formułką, ale zrozumiałym symbolem, pozwala połączyć się ze źródłem, czyli nie tylko z wyższą energią, ale też z własną głębią. Tworzy przestrzeń magiczną. To żadne abrakadabra i króliki z kapelusza, ale poczucie mocy. To też kwestia wyostrzenia zmysłów i skupienia. Pomaga zwolnić.
W świecie druidów, nie ma grzechu i poczucia winy. Nie istnieją dogmaty. Możesz być katolikiem i druidem, buddystą i druidem, poganinem i druidem. Wielu z nich porzuciło religię swojego dzieciństwa i nie mieli jej czym zastąpić. Istnieje w nich głód, by się połączyć znów z czymś wyższym. Z naturą. Nie w proteście przeciwko czemuś. Raczej w poszukiwaniu czegoś.
Słowo "druid” oznacza tego, który zna drzewa. Przed wiekami należeli do najwyższej kasty. Ich sekretna wiedza o świecie przekazywana była z nauczyciela na ucznia. Musiała być rozległa, bo druidzi byli nie tylko przywódcami duchowymi swoich społeczności, rozwiązywali też konflikty, leczyli i doradzali ówczesnym politykom. Prawdopodobnie pełnili też funkcje filozofów i tworzyli wiersze. Nic dziwnego, że ich edukacja zajmowała nawet 20 lat.
Skąd współcześni druidzi czerpią wiedzę? Jeden z nielicznych opisów pochodzi od Juliusza Cezara. Tylko czy można mu ufać? Rzymianin miał powody, by nie prezentować ich w obiektywnym świetle. Pożądał ich ziem, a to sprzyjało przedstawianiu ich jako barbarzyńców, których należy ucywilizować. Być może stąd właśnie wzięły się opisy składania ofiar z ludzi.
Jakkolwiek by nie było, współcześni druidzi muszą być detektywami, wyciągać wnioski ze strzępków informacji.
Przez miotłę wskoczysz w małżeństwo
Grają na harfach i czytają poezję. W zasadzonych kwiatach zaklinają swoje intencje i przywołują imiona żywiołów. Uzdrawiają w oparciu o reiki (duchowy wpływ), ziołolecznictwo, a czasem nawet nalewki przygotowywane według receptur z… Harry'ego Pottera. Nie gotują tylko wywaru mocy jak w komiksach o Asteriksie.
Ich celebracje są ściśle związane ze zmianami w przyrodzie - świętują zaćmienie, przesilenie, ogień i wodę. Pozostało też nazewnictwo i silna więź z naturą.
- Naturze można ufać. Jej rytm jest niezmienny. Owszem, bywa kapryśna, ale zawsze się odradza. Ciężko się z nią kłócić, tak jak trudno walczyć ze spostrzeżeniem: Czyż te drzewa nie są piękne? Czy te ptaki nie śpiewają cudownie? – mówi Eimear.
Prawdopodobnie nawet nie wiesz, że druidzi żyją wokół ciebie. Jeśli spodziewasz się zobaczyć długie brody i białe szaty, będziesz rozczarowany. Współcześni druidzi noszą raczej barwne peleryny z kapturem narzucone na dżinsy lub sukienkę w kwiatki i buty za kostkę.
Są wśród nich nauczyciele uniwersyteccy, mnich buddyjski, psychoterapeuci i wróżka tarota. Są żołnierze marynarki wojennej, inżynierowie, technik od drukarek czy agenci ubezpieczeniowi.
Mają własne chrzty, pogrzeby i inicjacje. Mają też swoje śluby, podczas których skacze się przez miotłę, co osiem lat temu zostało w Irlandii zalegalizowane. Widać działa, bo jak dotąd wśród druidów nie odnotowano żadnego rozwodu. Druid Ray śmieje się, że ponieważ ma stuprocentową skuteczność jako celebrant tych uroczystości, założy internetowy portal randkowy. Wymyślił już nawet nazwę: "doyouwanttodiealone" (czy chcesz umrzeć w samotności?).
Jak poważnie podchodzi się do druidów niech świadczy to, że od 5 lat mają również odrębną kategorię na ankiecie przyjęcia do szpitala.
Energia zaklęta w monecie
Poza tym druidzi nie rzucają się w oczy. Spotykają się na piwie w pubie, na ceremonii w ruinach zamku, na kilkusetletnim cmentarzu albo na grupie facebookowej. Tak, tak druidzi korzystają z Facebooka - są jednocześnie nowocześni i alternatywni do czasów współczesnych. Balansują pomiędzy rytmem zmieniających się pór roku, a dzwoniącym telefonem.
Nadążają. Zmieniły się czasy, zmienili się i oni. Już nie noszą innych kolorów dla oznaczenia każdej z kast. Już nie trzeba być mężczyzną, rasy białej i w dodatku masonem, by dołączyć do grupy. Już nie są prześladowani przez Rzymian, chociaż wciąż zdarzają się rozprawy sądowe o odebranie im dzieci. Czy są prawdziwi?
- Nie bardziej zmyśleni niż jakakolwiek inna religia - żartuje Eimear.
W barze obywa się już bez rytuałów. A jedyna cykliczność jaką dostrzegam wyznaczają wyjścia na papierosa i kolejki piwa.
- Widzisz, to wcale nie musi być zderzenie światów – mówi z przekonaniem Al. - Pracujemy z energią, a ona jest wszędzie: w kluczach, w monetach. Chodzi raczej o autentyzm intencji, niż o dokładne odtworzenie praktyk sprzed tysięcy lat. Wolimy się skupiać na aspekcie duchowym, a nie identycznych strojach i rekwizytach.
- Pamiętaj, że tak naprawdę z czymkolwiek byś nie pracowała, czy z drzewem, czy z ziemią, to w rzeczywistości pracujesz z ich energią. A energia ziemi jest zaklęta również pod betonem. To po prostu inny rodzaj dżungli - dodaje Mercedes.
Frankie pokazuje mi na przykładzie. Wyciąga z kieszeni pięćdziesięciocentówkę i każe przez chwilę potrzymać. Następnie odbiera mi monetę, skupia się i przymyka oczy. Coś pomiędzy modlitwą a wizualizacją. Potem oddaje mi, prosząc, bym znalazła jakąś różnicę.
- Czujesz, że jest lżejsza? Naelektryzowałem ją. Zawsze mam przy sobie garść miedziaków i zostawiam je na przystankach, w barach i na chodniku, gdy czuję, że ktoś tam potrzebuje dobrej energii. I już. Wystarczy, że ktoś ją odnajdzie. Mogę tak zrobić ze wszystkim. Mogę sprawić, że twoje wino stanie się lekarstwem – przekonuje.
Druid na korespondencyjnym kursie
Luke i Elaine na razie mieszkają w miasteczku. Poznali się na ceremonii druidów.
Siadamy w kuchni przy drewnianym, nienakrytym obrusem stole. Nad nim półeczka z ziołami, z ręcznie opisanymi nalepkami. W rogu sztaluga z rozpoczętym portretem celtyckiego boga walki. W centrum wielki, czerwony kominek z rozwieszonymi na sznurku suszonymi roślinami. Mnóstwo małych obrazków, symboli, zdjęć. Luke ciągle proponuje żebym coś zjadła.
- Chciałbym żyć z dala od cywilizacji, bez samochodu i tej całej technologii. To ważne, żeby do tego celu robić chociaż małe kroki – mówi druid.
Był grafikiem. - Nie przyjmowałem zleceń od firm reklamujących papierosy, nocne kluby i broń – szybko zaznacza. - Próbowałem też namawiać klientów na papier z recyklingu. Tam, gdzie mieszkałem, posadziłem dużo drzew, warzyw. Interesowałem się religiami wschodnimi. Lubię buddyzm, bo nie ma w nim hierarchii, możesz go praktykować samodzielnie. A potem usłyszałem o druidach. Żeby zostać jednym z nich, uczyłem się korespondencyjnie, robi się 52 moduły. I wysyła z powrotem to, co się z tego zrozumiało. Nie nazwałbym tego egzaminem.
Druidzi uważają, że religia powinna ewoluować. Są przekonani, że Kościół katolicki nie zmienił się za bardzo przez wieki, a w każdym razie nie na tyle, żeby młodzi ludzie czuli, że mówi ich językiem.
- Myślę, że powrót do praktyk pogańskich wziął się w dużej mierze właśnie z rozczarowania strukturą. Spójrz nawet na układ. W kościołach wierni siedzą w równych rzędach przed księdzem na podwyższeniu. Wypowiadają się jedynie utartymi formułkami. Podczas naszych obrzędów stajemy w okręgu. Nie ma jednego przewodniczącego ani powtarzalnego tekstu – wskazuje Luke. - Dzielimy się i każdy może dopowiedzieć coś od serca.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego ludzie zaczęli odwracać się od katolicyzmu. To skandale pedofilskie. Raport o molestowaniu dzieci, opublikowany w 2009 roku zawierał świadectwa prawie 2000 świadków. Przed wybuchem tej bomby, blisko 90 procent katolików uczęszczało na niedzielne msze. Obecnie, według Pulitzer Centre, jest to zaledwie 18 procent.
- To w tym czasie niektórzy zaczęli szukać alternatyw – wskazuje Elaine.
Szacuje się, że ponad 12 000 Irlandczyków dokonało apostazji wkrótce po ujawnieniu skali zjawiska. Nic dziwnego, że Irlandia ogłoszona przez papieża Pawła VI "najbardziej katolickim krajem na świecie”, obecnie przeżywa kryzys wiary.
Co jest święte
Luke mówi, że dla niego poczucie sensu bierze się z honorowania codziennego cudu stworzenia - narodzin, rozkwitu, transformacji światła w tlen. Zamiast modlić się do boskiej postaci z długą brodą, żyjącej w jakimś odległym, tajemniczym miejscu, czci naturę i jej niezłomną moc kreacji. Dlatego uważa, że miejscami cudów nie są pojedyncze punkty, do których się pielgrzymuje, ale cała planeta jest święta: w drzewach, słońcu, rzekach.
- Świat, w jakim funkcjonujemy, jest podzielony na malutkie kawałeczki, z przylepioną etykietką - kontynuuje, zaparzając herbatę. - Kiedyś rzeczywistość odczuwało się w sposób o wiele bardziej zintegrowany. Jedzenie nie było przemysłem. Ludzie sami wytwarzali pokarm, a przynajmniej wiedzieli, skąd się bierze. Uwierzysz, mój kuzyn nie ma pojęcia, co jest wewnątrz kiełbasy!
Industrializacja zaczęła się dawno temu, ale poprzednie pokolenia nie do końca wiedziały, w co się pakują. Wiedza o globalnym ociepleniu krążyła tylko wśród naukowców i polityków. Teraz nikt nie może powiedzieć, że nie słyszał o problemie zmian klimatycznych. Wystarczy spojrzeć za okno. - Pogoda stała się nieprzewidywalna. Te wszystkie sztormy, wichury i huragany – wskazuje druid. - Wiemy, że nasz komfort to jedna pozytywna zmiana, pociągająca za sobą wiele skutków ubocznych.
Luke wyjaśnia, jak według niego konsumpcjonizm przemeblował nam myślenie, a mnie przypomina się, że gdy zadzwoniłam, by umówić się na rozmowę, powiedział: - Wtedy nie mogę, przecież są Walentynki!
Pytam go więc, czy celebrowanie święta zakochanych nie stoi w sprzeczności z jego poglądami.
- Rzeczywiście! Chyba dlatego, że to takie miłe do świętowania – śmieje się gospodarz. - Poza tym jestem przekonany, że korzenie Walentynek biorą się z pogańskich obrządków. Poczekaj, zaraz sprawdzę. Znasz ecosię? To wyszukiwarka, która "sadzi” drzewa za każdym razem, gdy z niej korzystasz. O, miałem rację, zobacz, to oryginalnie Lupercalia, festiwal preantycznego Rzymu.
Wracamy do rozmowy o szaleństwie, które ogarnęło współczesne społeczeństwo. Luke wierzy, że jeszcze nie jest za późno, by powstrzymać zmiany. Uważa, że w ciągu tego stulecia wyklaruje się, czy jest jeszcze droga powrotna, czy ostatecznie zaprzepaściliśmy naszą szansę.
- Druidyzmowi bliska jest reinkarnacja, bo ona zakłada, że tu jest nasz dom. Czyli nie możemy po prostu nabałaganić i, jak gdyby nigdy nic, udać się do innego, lepszego świata fruwać z aniołami. Reinkarnacja ostrzega, że, w tej czy innej formie, wrócimy tutaj – mówi Luke.
Kręci się po kuchni, przygotowuje wreszcie kanapki: - Nie mamy wszystkich odpowiedzi. Ale jaka religia je posiada? Tylko fanatyzm oferuje rozwiązania na każdy problem, dlatego jest taki niebezpieczny.
Chcesz, to módl się do słońca
Pytam w wiosce, co ludzie wiedzą o druidach. Reakcja jest podobna: - Druidzi? Nie, dawno wyginęli.
Miejscowość ma zaledwie dwa tysiące mieszkańców, ale nikt z zapytanych nie ma pojęcia, że z druidyzmem identyfikują się ich sąsiedzi.
Richard, właściciel pobliskiego pensjonatu, zaprasza mnie na piwo w barze połączonym z warsztatem metalowym. W ciągu dnia sprzedaje się tu śrubki, po zmroku - Guinnessa. Okazuje się, że on nieco zna temat.
- Ostatni wyginęli około V w. n.e. w czasie Wojen Galicyjskich. To wtedy zapanowały nowe zasady. Zakazano praktyk pogańskich i druidzi, pod wpływem presji lub dobrowolnie, nawrócili się na chrześcijaństwo. Religia katolicka ma jednak dużo wspólnego z praktykami celtyckimi, może więc po prostu, z powodów praktycznych, zaadaptowali ją jako swoją wiarę? - zastanawia się.
- Ale nie martw się. Jak chcesz, to możesz wejść na wzgórze i pomodlić się do słońca, bo czemu by nie? Chrzanić to, czemu nie miałabyś się właśnie tak modlić?