Trwa ładowanie...
house
23-04-2010 13:46

Wirusy terroru. Między komunizmem a islamem

Wirusy terroru. Między komunizmem a islamemŹródło: Inne
d28vbtj
d28vbtj

Al-Kaidę i XX-wieczne totalitaryzmy łączą te same stany emocjonalne, właściwe rewolucjonistom – twierdzi brytyjski pisarz Martin Amis , który właśnie wydał powieść o gułagu.

Pańskim zdaniem nigdy do końca nie rozliczyliśmy się z gułagiem. A książka _House of Meetings_ jest powieściowym odpowiednikiem _Koba The Dread_, wcześniejszego eseju o Stalinie. Dlaczego?

Martin Amis : Dwa lata po napisaniu książki o Stalinie mieszkałem w Urugwaju, kiedy naszła mnie myśl, żeby napisać o gułagu, czego tak naprawdę nie zrobiłem w Koba The Dread, jak gdyby zostawiając sobie ten temat na później. Wcześniej napisałem książkę o Holocauście Strzała czasu albo natura występku, w której historia została opowiedziana z perspektywy kata. Nie czułem się zdolny wejść w skórę ofiar: nie miałem takiego prawa.

Pod względem psychologicznym reakcje na nazistowski Holocaust są bardzo odmienne od tych, jakie wywołuje radziecki totalitaryzm. To jest dość zagadkowe, ale ujawnia się tu pewna hierarchia bólu i wspomnień. Biblioteka Holocaustu jest olbrzymia w porównaniu z tym, co napisano o gułagu. Historiografia radzieckich obozów jest dużo mniej obfita. A reakcje na oba te zjawiska historyczne były bardzo rozbieżne: Zachód zasłaniał twarz, próbując wmawiać sobie, że doświadczenie komunizmu będzie oświecać świat.

Natomiast nigdy nie było najmniejszych wątpliwości co do prawdziwej natury nazizmu: rozumiano, że doprowadzi on do wojny, wiedziano wszystko o jego pseudonaukowym rasizmie. Wszystko zostało już zapowiedziane w 1924 roku, wraz z publikacją Mein Kampf. Ale istniała prawdziwa sympatia dla Związku Radzieckiego i jego politycznego projektu, w tym także wśród Rosjan. I dziś jeszcze połowa z nich nadal uwielbia Stalina!

d28vbtj

Nie czułem się zdolny zrozumieć, co działo się w głowie ofiary Holocaustu, ale pomyślałem sobie, że dla odmiany jestem w stanie odtworzyć psychologię ofiar bolszewizmu. To nie było łatwe. Zasiadłem do pracy w sielankowym otoczeniu, w swoim urugwajskim domu nad brzegiem morza, skąd miałem widok na wspaniałe laguny, u mego boku była żona i dwie córki. Pośród szaleństwa ogarniającego kontynent południowoamerykański Urugwaj jest oazą pokoju i harmonii, trochę na wzór Szwajcarii, nie będąc wszakże krajem neutralnym. Urugwajczycy mieli własny udział wojen, rewolucji i grozy, ale jakimś cudem zdołali się wyrwać z tej piekielnej spirali. Nie było mi więc łatwo nasycić się klimatem cierpienia, o którym chciałem pisać.

Rozm. Gilles Anquetil, François Armanet

Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.

d28vbtj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d28vbtj

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj