Krzyczkiewicz, Jolka, mój ojciec, Ostrowski, Garibaldi, wreszcie ja sama. On ma rację, w ludziach bez przerwy coś się przechyla, to na jedną, to na drugą stronę. Coś wybierają, odrzucają, podejmują decyzję.
- Wielki jarmark...
- Wielki jarmark - zgodził się Garibaldi. - A mnie, widzisz, nie wyszło z tym naszym początkiem. Zapatrzyłem się w Gośkę, zapatrzyłem w siebie, a ty mi umknęłaś, twoja sprawa mi umknęła._