Stoły przykryte białymi obrusami, a na nich między ozdobami z liści borówek i bukszpanu wielki baranek z chleba, babki, pisanki, rzeżucha - tak wygląda wielkanocna kuchnia, którą od soboty można oglądać w rodzinnym dworku Marii Dąbrowskiej w podkaliskim Russowie.
Stół i świąteczny wystrój kuchni przygotowano czerpiąc z opowiadań pisarki Uśmiech dzieciństwa, ujęty w zbiorze wspomnień Wielkanoc. Dąbrowska jeszcze jako dziecko spędzała w dworku w Russowie wszystkie święta i po wielu latach często je wspominała.
Kuchnia była w okresie świątecznym najważniejszym miejscem w domu.
- To właśnie w niej skupiało się kiedyś życie całej rodziny i tutaj czuło się święta najwcześniej - powiedziała kustosz muzeum Grażyna Przybylska.
Dąbrowska tak wspomina Wielkanoc w Russowie: „Gdyśmy szli w Wielką Niedzielę na śniadanie, świeża bielizna aż kłuła nas sztywnym krochmalem. Mieliśmy białe fartuszki i wykładane kołnierze. Dziewczynki miały wielkie kokardy z niebieskiej mory we włosach, a węzły z różowych fularów zakrywały chłopcom usta. Matka się śmiała, czy to może być kiedy zapomniane i zjadaliśmy na śniadanie każde wierzch swojej babki, przesycone słodkim lukrem i aż wilgotne”.
Zdarzyło się, że wielkanocne dni były tak ciepłe, że baby i ciasta musiano wynieść z dworku Szumskich (rodziców pisarki) na zewnątrz.
„Ale pamiętam jedną Wielkanoc, na którą wiosna przyszła w całej pełni. Jej rzęsiste, nagrzane deszcze padały, jak rzewny płacz we śnie, bo snem zdawałoby się być powietrze i śpiew skowronka w głębiach dyszącego nieba. Było tak niewiarygodnie ciepło, że matka nie mogła w domu wytrzymać. Wyniesiono więc baby i placki na dwór, aby przeszły wiosennym powietrzem” - pisała Dąbrowska .
Zwiedzający mogą też obejrzeć w kuchni drewniane, metalowe i kamionkowe formy służące na początku XX wieku do wypieku bab, baranków oraz ciasteczek na kształt krokodyli, zajączków, kogucików, a nawet żab.
„To dary mieszkańców Russowa i okolicznych miejscowości” - twierdzi kustosz.
„Uśmiechaliśmy się bezbronnie i głupio, kiedy rodzice dzielili się z nami jajkiem. To było strasznie przyjemne i zawstydzające. Składali nam życzenia, a myśmy nie mogli powiedzieć ani słowa. Już nie wiem, czego nam życzyli rodzice, ale chyba Bóg wie niczego, bo nam z tych życzeń jeszcze do dziś dnia szczęście do rąk szczodrobliwie płynie. Choć nic nie mamy i mało kim jesteśmy” - wspominała Dąbrowska w swoich opowiadaniach.
Dla zwiedzających przygotowano także przepisy na mazurki bez drożdży, baby migdałowe i gospodarskie oraz babki cukrowe. Zaczerpnięto je z Klasycznej praktycznej kuchni wykwintnego smaku zastosowania, dla polskich gospodyń wydanej w 1859 r. przez warszawskiego księgarza i typografa S. Orgelbranda.