Klęska urodzaju spadła na Francję. Urodzaju na... złośliwych celebrytów. Aktor Gérard Depardieu powiedział o koleżance po fachu Juliette Binoche: Ona nie ma w sobie nic, absolutnie nic; literat Tahar Ben Jelloun ogłosił, że w jury Nagrody Goncourtów nie zagłosuje na książkę Michela Houellebecqa : To ostatnie przesłanie pisarza, który uważa, że jest ponad wszelkimi zasadami, wiecznie przeklęty i niezrozumiany; który nie kocha ani życia, ani dróg prowadzących do szczęścia.
W tym klimacie całkowicie na miejscu wydaje się książka Ta gueule, Bukowski! Dictionnaire des injures littéraires (Zamknij się, Bukowski! Słownik obelg literackich – tytuł jest aluzją do nadawanego na żywo programu telewizyjnego „Apostrophes” Bernarda Pivota, w którym satyryk François Cavanna strofował amerykańskiego poetę, gdy ten urżnął się w trupa na oczach skonsternowanej widowni).
Autor słownika Pierre Chalmin na 700 stronach zebrał co pikantniejsze docinki, jakimi częstowali się powszechnie szanowani ludzie. Oto garść przykładów:
Baudelaire o George Sand : Gdybym ją spotkał, nie powstrzymałbym się przed tym, żeby ją trzasnąć w głowę chrzcielnicą.
Flaubert o Balzaku : Jakimż byłby człowiekiem, gdyby tylko umiał pisać!
Renard o Mallarme : Nieprzetłumaczalny. Nawet na francuski.
Debussy o Beethovenie: Swym przykładem dowodzi, że geniusz może obyć się bez dobrego smaku.
Barres o Prouście : Perski poeta w dozorcówce.
Gide o Claudelu: W młodości wyglądał jak gwóźdź. Teraz zmienił się w młota.
Claudel o Gidzie: Zmarł A.G. Moralność publiczna wiele na tym zyskała, literatura – nic nie straciła.
Bernhard o Heideggerze : Wiecznie ciężarna filozoficzna krowa, która przez dziesięciolecia zostawiała po sobie placki w Szwarcwaldzie.
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.