"W szponach szaleństwa": ta książka najpierw zdominuje twój czas, a potem całkowicie zawładnie myślami.
Bardzo sobie cenię twórczość Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. To jedna z niewielu polskich autorek, która nie zamyka się w ciasnych ramach jednego gatunku czy formy. Chętnie podejmuje wszelkie wyzwania, jest otwarta na nowe doświadczenia. Wystarczyło kilka chwil, by najnowsza proza autorki totalnie mną zawładnęła. Jest w niej wszystko to, co mnie kręci i odurza. Mogłabym ją czytać na okrągło i napawać się każdym słowem. Po prostu PETARDA! Mroczna, wstrząsająca, intensywna i poruszająca do trzewi. Tak, tak i jeszcze raz tak!
Fabuła "W szponach szaleństwa" już od pierwszych stron zapiera dech w piersiach i skutecznie podnosi ciśnienie. Pod mostem Uniwersyteckim policja znajduje zwłoki młodej kobiety pozbawionej… mózgu. Śledczy Ewa Barska oraz Szymon Drakoński rozpoczynają dochodzenie w tej sprawie. Stopniowo zostają wciągnięci w intrygującą wędrówkę po psychodelicznej wizji chorego umysłu, który pogrążając się we własnym szaleństwie, pociąga za sobą cały łańcuch potworności. Nikt jednak nie wie, że to dopiero początek przerażającej gry, w której nie ma wygranych.
Uwielbiam literaturę z dreszczykiem, ale rzadko kiedy jestem w pełni usatysfakcjonowana. Jednak tym razem trafiłam na absolutną perełkę w swoim gatunku. Autorka przeszła samą siebie, tworząc niejednoznaczną, hipnotyzującą historię, która poraża absolutnie wszystkie zmysły. Im głębiej w nią wnikamy, tym bardziej zaciera się granica pomiędzy tym, co rzeczywiste - a tym, co z pozoru realne, zaś wybór pomiędzy jasną i ciemną stroną ludzkiej natury wcale nie jest tak oczywisty jakby na pierwszy rzut oka mogło się wydawać. Bo czasami dobro i zło mogą mieć równie kuszący smak. Jedno jest tylko pewne – na brak emocji nie można narzekać.
Szczególnie warto docenić znakomicie wykreowanych głównych bohaterów. Mam tu na myśli przede wszystkim komisarz Ewę Barską oraz seryjnego mordercę. Ona to porywcza, energiczna, świetna policjantka. Nie daje sobie w kaszę dmuchać, nie idzie na łatwiznę i nie lubi kompromisów. On to groźny przestępca, któremu już od najmłodszych lat towarzyszyła fanatyczna wiara, przekonanie o własnej doskonałości i przemoc, jako jedyna metoda dla realizacji własnych, chorych pseudoreligijnych przaktyk. Równie ciekawą postacią jest Mateusz Herz – młody doktor na Wydziale Nauk Historycznych i Pedagogicznych Uniwersytetu Wrocławskiego. Przystojny, charyzmatyczny i tajemniczy.
W książce pojawia się także umiejętnie nakreślony wątek miłosny, który według mnie jest prawdziwą wisienką na torcie. Komisarz Ewa należy kobiet, które boją się bliskości, pełnego zaangażowania i oddania drugiej osobie. Całe swoje jestestwo podporządkowała śledztwom, zbrodniarzom i przesłuchaniom. Lecz pewnego dnia, jak grom z jasnego nieba – zjawia się Ten Jedyny, który przyprawia ją o szybsze bicie serca i przysłowiowe ''motyle'' w brzuchu.
Próżno tu szukać powielania schematów, sztampy czy tandetnych rozwiązań. Czułość, pasja, pożądanie i pragnienie przenikają się z oddaniem, szaleństwem i z obezwładniającym, wręcz irracjonalnym strachem, aby pokazać nam, jak skomplikowana bywa natura związku dwojga ludzi. A także udowodnić, że miłość może mieć różne oblicza. Czasem jest piękna i uskrzydlająca, a niekiedy wymaga poświęceń i ofiary.
"W szponach szaleństwa" ma wszystko, czego wymagam od rasowego dreszczowca. Gęsta i zagadkowa atmosfera, umiejętnie potęgowane napięcie, przeszywająca na wskroś podróż w głąb chorego umysłu, nietypowa analiza zachowań człowieka w sytuacjach ekstremalnych, szalona namiętność w oparach poczucia zagrożenia i dramatyczna kumulacja rozładowana nieoczywistym zakończeniem. Krótko mówiąc, perfekcja od A do Z.
Krystyna Meszka, cyrysia.blogspot.com