Akcja Bookcrossingu na dobre zakorzeniła się w Polsce. Rozpropagowana przez grono zapalonych miłośników literatury uzyskała niesamowity rozgłos w całej Polsce. Osoby, które dały się w nią „wciągnąć” teraz na swoim terenie zarażają tą akcją inne osoby.
Paradoksalnie zarażać bookcrossingiem postanowił lekarz Leszek Cichoń, dyrektor przychodni częstochowskiej mieszczącej się przy ul. Mireckiego.
"- Pomysł przyszedł mi do głowy, kiedy obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Uwalniania Książki. Sam dużo czytam, więc stwierdziłem, że to fajna, ciekawa i słuszna akcja i warto ją zaproponować moim pacjentom" - opowiada.
Na potrzeby akcji Bookcrossing w przychodni ustawiono półki, na których można pozostawiać książki.
Dla przypomnienie powiedzmy, że celem akcji jest celowe pozostawianie książek w miejscach publicznych, by tym samym trafiły one w ręce tych, którzy ich jeszcze nie czytali. Po przeczytaniu można książkę pozostawić w innym, specjalnie oznakowanym miejscu. O pozostawieniu książki można poinformować innych zainteresowanych rejestrując się na polskiej stronie akcji bookcrossing.pl.
Propagator akcji z Częstochowy, dyrektor Cichoń, jako pierwszy pozostawił na półce w przychodni książki z prywatnego księgozbioru: trochę fantastyki i literatury popularnonaukowej. W jego ślady poszli pracownicy przychodni i pacjenci. Wszyscy zareagowali na akcję bardzo pozytywnie.
"- Cieszy mnie, kiedy widzę, że w poczekalni ludzie czytają czy choćby wertują książki. Nawet jeśli nie wezmą ich do domu, jest nadzieja, że zaintrygowani zapytają o nią w bibliotece lub księgarni" - dodaje Leszek Cichoń.
Zważywszy na kilometrowe kolejki do lekarzy nie ma właściwszego miejsca na rozpropagowanie czytelnictwa niż poczekalnia. Przyjemniej poczytać książkę niż wieść rozmowy o tym, co strzyka i boli.
W tej chwili na świecie krąży ok. 650 tysięcy uwolnionych książek, a do ruchu należy ponad 150 tys. czytelników. Blisko dwa tysiące z nich to Polacy.