Każdy z nas w głębi ducha wierzy, że jest niedocenionym geniuszem. Dlatego wszyscy czujemy się niezrealizowani. Kazuo Ishiguro w najnowszej książce syci się właśnie tym niespełnieniem.
W Nocturnes występuje postać Amerykanki, która podaje się za wirtuoza wiolonczeli. Zaprzyjaźnia się z młodym węgierskim wiolonczelistą zarabiającym graniem po kawiarniach i odtąd każdego dnia uczy go sumiennie gry na instrumencie.
„Ty to masz – mówi. – Zdecydowanie masz... potencjał”.
Z biegiem tygodni mężczyzna zaczyna się zastanawiać, dlaczego kobieta nie ma własnej wiolonczeli, i wreszcie, gdy lato dobiega końca, odkrywa prawdę. Ona w ogóle nie umie grać. Tak bardzo uwierzyła w swój czysty geniusz muzyczny, że żaden nauczyciel nie wydał się jej dostatecznie dobry, by się od niego uczyć. Zamiast zbrukać swój naturalny dar niedoskonałością, wolała go nigdy nie urzeczywistnić.
„Przynajmniej nie zniszczyłam tego, z czym się urodziłam” – mówi o sobie bohaterka.
Ckliwe samookłamywanie się i niezrealizowane marzenia, opłakiwanie przemijającego czasu i życia, które nie spełniło pokładanych w nim nadziei, są lejtmotywem niemal wszystkich książek Ishigury . Ta właśnie tematyka żywo zajmuje jednego z najpoczytniejszych brytyjskich pisarzy.
Sam Ishiguro z pewnością wykorzystał swój potencjał. W 1983 roku – obok Martina Amisa , Salmana Rushdiego i Iana McEwana – został uznany za jednego z najlepszych młodych pisarzy. Jego druga powieść zdobyła Nagrodę Whitbreada, a trzecia, Okruchy dnia , Nagrodę Bookera. Dziś, w wieku 54 lat, Ishiguro pozostaje fenomenem literackim – jego powieść Nie opuszczaj mnie jest właśnie ekranizowana z Keirą Knightley w roli głównej. On sam okazuje zaś zdrową ufność, że jego najnowsza książka Nocturnes będzie kolejnym dużym wydarzeniem na rynku wydawniczym.
Decca Aitkenhead, „The Guardian”
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.