W młodości uwielbiała flirtować. O jej romansie plotkowała cała Polska
Magdalena Zawadzka miała opinię dziewczyny, która z premedytacją rozkochuje w sobie mężczyzn. Uważano, że lubiła bawić się uczuciami swoich adoratorów, a następnie ich porzucać. "Uznano mnie za femme fatale" - przyznała w autobiografii "Gustaw i ja".
Aktorka w autobiografii, którą wydała w 2011 r., tłumaczy czytelnikom: "Flirt to przecież niewinna forma zabawy, ćwiczenia z inteligencji i wdzięku, poprawia samopoczucie i nie zobowiązuje do niczego. A więc flirtować, nie myśleć, zapomnieć".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prowadziła bardzo bogate życie uczuciowe. W 1964 r. na planie filmu "Późne popołudnie" Zawadzka poznała swojego pierwszego męża, Wiesława Rutowicza. Miała tylko 19 lat, a on był o 13 lat starszy. Nie potrafiła się oprzeć jego urokowi osobistemu.
Po zakończeniu zdjęć do filmu "Późne popołudnie" para wzięła ślub. Mąż przymykał oko na "miłostki" swojej wybranki serca i wybaczał fascynacje innymi mężczyznami. "Może zdarzyć się przelotny romans czy kryzys, które często odświeżają i jeszcze bardziej wzmacniają małżeński układ, jednak pod warunkiem, że fundamentem jest miłość - twierdzi aktorka w swojej książce.