W młodości uwielbiała flirtować. O jej romansie plotkowała cała Polska
Magdalena Zawadzka miała opinię dziewczyny, która z premedytacją rozkochuje w sobie mężczyzn. Uważano, że lubiła bawić się uczuciami swoich adoratorów, a następnie ich porzucać. "Uznano mnie za femme fatale" - przyznała w autobiografii "Gustaw i ja".
W młodości uwielbiała flirtować. O jej romansie plotkowała cała Polska
Aktorka w autobiografii, którą wydała w 2011 r., tłumaczy czytelnikom: "Flirt to przecież niewinna forma zabawy, ćwiczenia z inteligencji i wdzięku, poprawia samopoczucie i nie zobowiązuje do niczego. A więc flirtować, nie myśleć, zapomnieć".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prowadziła bardzo bogate życie uczuciowe. W 1964 r. na planie filmu "Późne popołudnie" Zawadzka poznała swojego pierwszego męża, Wiesława Rutowicza. Miała tylko 19 lat, a on był o 13 lat starszy. Nie potrafiła się oprzeć jego urokowi osobistemu.
Po zakończeniu zdjęć do filmu "Późne popołudnie" para wzięła ślub. Mąż przymykał oko na "miłostki" swojej wybranki serca i wybaczał fascynacje innymi mężczyznami. "Może zdarzyć się przelotny romans czy kryzys, które często odświeżają i jeszcze bardziej wzmacniają małżeński układ, jednak pod warunkiem, że fundamentem jest miłość - twierdzi aktorka w swojej książce.
Romans z Tadeuszem Łomnickim
W 1967 r. Magdalena otrzymała propozycję od Jerzego Hoffmana. Dotyczyła roli Basi Jeziorkowskiej w filmowej ekranizacji "Pana Wołodyjowskiego". 23-letnie wówczas aktorka straciła głowę dla Tadeusza Łomnickiego, odtwórcy głównej roli.
"Już wtedy, na treningach, zaczęliśmy bacznie się sobie przyglądać. Dopiero niedawno poznaliśmy się, a przecież mieliśmy grać bliskich sobie ludzi. Wypadałoby chociaż trochę polubić się przed rozpoczęciem zdjęć. Sporo gadaliśmy o tym, jak wyobrażamy sobie ważne dla nas sceny, i w ogóle o wszystkim. Byliśmy trochę nieufni wobec siebie, ale gdy rozpoczęły się zdjęcia w atelier w Łodzi, pierwsze lody były już przełamane" - pisała w książce "Taka jestem i już!".
Choć oboje byli w związkach małżeńskich, nie potrafili oprzeć się uczuciu. Latem 1968 r. plotkowała o nich cała Polska. Poza planem spędzali wspólnie każdą wolną chwilę. Znajomi Zawadzkiej twierdzili, że Łomnicki był w niej bardzo zakochany. Sama aktorka przyznaje, że zawdzięcza mu udział w telewizyjnych spektaklach "Makbet" i "Poskromienie złośnicy".
Życie zawodowe aktorki kwitło
Gustawa Holoubeka aktorka poznała w 1962 r. w czasie realizacji filmu "Spotkanie w Bajce". Ich drogi ponownie skrzyżowały się 1969 r., na próbach do spektaklu "Życie jest snem".
"Partnerowałam Andrzejowi Łapickiemu, a Gustawa Holoubka poznałam tylko przelotnie. Zdjęcia realizowano w Sandomierzu i któregoś dnia panowie zaprosili mnie na kawę. Grzecznie, ale stanowczo odmówiłam, niemal wystraszona, bo obiecałam rodzicom, którzy nasłuchali się opowieści o rzekomej rozwiązłości panującej w środowisku filmowym, że po pracy z nikim nie będę się zadawać. Przejęta sytuacją odwróciłam się tak gwałtownie, że na oczach zdumionych dżentelmenów z całym impetem weszłam w zamknięte oszklone drzwi. Posypało się szkło..." - pisze aktorka w książce "Gustaw i ja".
Plotki i spekulacje o kolejnym romansie
Po upływie pięciu lat Zawadzka wraz z Holoubkiem rozpoczęli pracę przy spektaklu "Brat marnotrawny". Zanim odbyła się premiera, wszyscy plotkowali o romansie 24-latki z 46-latkiem, który był największym rywalem Tadeusza Łomnickiego.
"Rozpętują się wokół nas plotki i spekulacje, kto kogo pierwszy porzuci. Przyjaciele Gustawa stawiają na mnie. Nie wiem, na jakiej podstawie, bo przecież mnie nie znają. Uważają, że jestem dziewczyną, która z premedytacją rozkochuje w sobie mężczyzn, pobawi się nimi, a potem rzuca. Właściwie powinno schlebiać mi, że uznano mnie za femme fatale" - przyznaje aktorka w książce "Gustaw i ja".
W 1971 r. Gustaw rozwiódł się ze swoją żoną Marią Wachowiak, a Magdalena nie pozostała dłużna i również zakończyła swoje małżeństwo.
Drugie małżeństwo
We wrześniu 1973 r. Zawadzka i Holoubek wzięli ślub w Zakopanem. Po pięciu latach na świat przyszedł owoc ich miłości - syn Jan, który dziś jest reżyserem.
"Wszystko czemuś służy. Przypadek jest po to, żeby nas na chwilę zatrzymać. Być może, dzięki pierwszemu małżeństwu stałam się dojrzalsza, czujniejsza i potrafiłam docenić drugiego męża w sposób właściwy. I może moja miłość stała się przez to też dojrzalsza niż ta pierwsza, młodzieńcza, dziewiętnastolatki, całkowicie niedoświadczonej życiowo. Tym bardziej że mój pierwszy związek też uważam za udany. O pierwszym mężu mogę powiedzieć same dobre rzeczy" - przyznała Magdalena Zawadzka.