Trwa ładowanie...
fragment
15 kwietnia 2010, 10:16

W jego dłoniach

W jego dłoniachŹródło: Inne
d27a65t
d27a65t

I Mężczyzna, dla którego tu przyszłam, już czeka. Nie mówi nawet "dzień dobry". Całuje mnie w prawy policzek, kładzie mi rękę na ramieniu i wprowadza do środka. Chociaż mam na sobie skórzany płaszcz, cała się trzęsę. Próbuję nad tym zapanować. Nie mogę wykrztusić słowa i tylko niewyraźnie się uśmiecham. Wiem, że to, co za chwilę się zdarzy, zmieni moje życie. Nie chcę zdradzać męża i zdaję sobie sprawę, że gdy stąd wyjdę, gdy opuszczę Tego Mężczyznę, będę już inną osobą. Kiedyś, gdy miałam osiemnaście lat, próbował mi to wyjaśnić mój pierwszy chłopak w czasie naszej nocy miłosnej.

Ten, dla którego tu przyszłam, milczy.
Patrzy na mnie. Mierzy mnie wzrokiem. Patrzy i patrzy.
Jego szare oczy wciąż się we mnie wpatrują. Ale ja chcę, żeby mi się przyglądał.
Bardzo wolno rozpina mi płaszcz. Skóra skrzypi Mu pod palcami.

Nie przesunęłam się nawet o centymetr. Płaszcz spada na ziemię. Wzdrygam się.
Bierze mnie za ręce i po raz pierwszy się dotykamy.
Ściska mi dłonie, a ja czuję się niemal odurzona.
Chciałabym Go pocałować. Brakuje mi jednak odwagi.
Chciałabym, żeby On mnie pocałował.
Ale On tylko mi się przygląda.
I wciąż milczy.

W końcu, nie puszczając moich dłoni, powoli prowadzi mnie w stronę kanapy.
Siadam, prostując plecy i łącząc kolana.
Czuję, jak przebiega wzrokiem po całym moim ciele.
Spuszczam głowę, lecz wciąż siedzę sztywno, z wypiętą piersią.

Zaschło mi w gardle.
Obok, na niskim stoliku, stoi butelka z wodą; chcę po nią sięgnąć.
Powstrzymuje mnie ruchem ręki.
„Nie”.
To pierwsze wymówione przez Niego słowo wprawia mnie w zachwyt.
Zapominam, że chce mi się pić.

d27a65t

Nic nie mówię. Siedzę w milczeniu i obserwuję Jego dłonie. Przyglądam im się uważnie i wiem, że moje ciało na nie czeka. Delektuję się tym oczekiwaniem.

I znów Jego szare spojrzenie.
Wyciąga rękę w stronę mojego karku.

Przez chwilę wydaje mi się, że weźmie mnie w ramiona.
Nie, palcem wskazującym dotyka mojej skóry, wodzi po szyi, muska jedwabną tkaninę okrywającą mi piersi.
Palec przesuwa się po linii biodra, schodzi w dół i bardzo wolno unosi materiał, odsłaniając czerń pończoch i biel ud.
Serce bije mi jak szalone. Oddycham głęboko, ponieważ nagle brakuje mi powietrza.
Spuszczam wzrok.

Wsłuchuję się w ciszę.
Bo wokół nas zapadła uciążliwa wszechogarniająca cisza jak na pustyni, gdzie nie ma żywego ducha. Powoli zapominam, że jestem człowiekiem. Staję się ciałem zdanym na łaskę obłąkanego demona. Porwał mnie i pędzimy na jego szalonym rumaku.

d27a65t

Patrzę, jak Mężczyzna podciąga mi sukienkę. Czuję się tak, jakbym nie była już sobą.
Opuściły mnie siły, nie mam własnej woli ani sumienia. Nie jestem już sobą.
Wciąż siedzę ze złączonymi kolanami.
Mężczyzna odsłania moje białe ciało i słyszę, jak Jego oddech staje się coraz szybszy.
Boję się i ogarnia mnie pożądanie.
Jeszcze nikt nie patrzył na mnie w ten sposób.
Podciągnął sukienkę aż do bioder.
Puścił materiał i cofnął się o krok. Czuję, jak patrzy między moje nogi.
Czuję to piekące spojrzenie. Upajam się nim.
Pragnę Go. Wiem, że należę tylko do Niego.
Chciałabym, żeby mnie pocałował. Nie całuje...
Umieram z pożądania i chcę, żeby mnie dotykał. Nie dotyka...

"Rozchyl nogi".
Wzdrygam się.

"No, rozchyl". Jego ton stał się ostrzejszy.
Moje kolana wciąż pozostają złączone.

d27a65t

"Rób, co ci każę, i rozchyl nogi".
Dotąd nikt nie zwracał się do mnie w ten sposób.
Teraz czuję, że nogi zaczynają mi drżeć i zupełnie nie potrafię nad tym zapanować.

"No, rozchyl! Rozchyl albo wyjdź! Chcę cię zobaczyć...”

Groźba, że zostanę wyrzucona, wyrywa mnie z odrętwienia. Robię to, co mi każe. Przez dłuższą chwilę tylko na mnie patrzy, potem wreszcie podchodzi. Wyciąga rękę i dotyka czarnego jedwabiu przykrywającego mój wzgórek łonowy.
Muska materiał. Jego palce poruszają się precyzyjnie.
Słyszę, jak bije mi serce.
Wsłuchuję się w Jego oddech.

d27a65t

Ukląkł przed kanapą, między moimi rozchylonymi nogami. Pewnie po to, żeby wygodniej
Mu było mnie pieścić...
Tak bardzo bym chciała, żeby mnie pocałował. Ale On nie zamierza tego robić.
Chciałabym poczuć Jego dłonie na swojej skórze, lecz On mnie nie dotyka...
Wstaje, a ja wraz z Nim.
Sukienka opada, przykrywając mi nogi.

Patrzę na Niego.
Jego szare oczy nie szukają mojego wzroku; wpatrują się w jakiś punkt znajdujący się znacznie niżej.
Z właściwą sobie powolnością Mężczyzna przesuwa jedwab wzdłuż linii moich bioder, talii i ramion. Podnoszę ręce i sukienka spada na ziemię.

Tak więc stoję przed Nim w szpilkach, którym zawdzięczam kilka dodatkowych centymetrów, pasie do pończoch, stringach i biustonoszu (wszystko, co mam na sobie, jest matowo czarne ), i czuję się coraz bardziej zagubiona. Wiem też, że już do Niego należę. Przypominam sobie, że nie lubię swojego ciała - jest zbyt krągłe i zbyt obfite.

d27a65t

Mężczyzna uważnie mi się przygląda. Jego spojrzenie niepokoi mnie i wprawia w zakłopotanie.
Słyszę, jak wciąga do płuc powietrze.
"Jesteś wspaniała".

Uśmiecham się.
Ujmuje moją prawą rękę i objąwszy mnie w talii - jak w walcu - obraca przed sobą. Zdaję sobie sprawę, że wciąż badawczo mi się przygląda.
Wiem, że ma piękną żonę. Wysoką i szczupłą... Spotkałam ją kiedyś u Lippa. Ignoruje ją...
Spuszczam wzrok.
Cisza. Mężczyzna uparcie milczy. Oddycha ciężko, ale nie zwracam już na to uwagi.
Odruchowo prostuję się i wypinam piersi.
"Dobrze", mówi.

Drżę.
Siada i w milczeniu mi się przygląda.
W końcu widzę, że rozwiązuje swój wytworny krawat z czarnego jedwabiu.
Może wreszcie się rozbierze i powrócimy do rzeczywistości. Zastanawiam się, jak wygląda
Jego skóra. Zapewne jest delikatna, matowa i pozbawiona zarostu.
Ale On się nie rozbiera; bawi się krawatem, przesuwając go między palcami. Uśmiecha się do mnie.
A potem słyszę, jak mówi:
"Nikt dotąd nie traktował cię tak, jak ja zamierzam cię potraktować".
Przybliża ręce do mojej twarzy. Spodziewam się pieszczoty. Tymczasem Mężczyzna przewiązuje mi oczy krawatem i słyszę szelest jedwabiu, kiedy robi węzeł nad moim karkiem.

d27a65t

Drżę.
Chciałabym, żeby mnie pocałował, ale On tego nie robi.
Nic nie widzę i cała się trzęsę.
Słyszę, że się oddala.
Teraz jestem zupełnie ślepa i w tym nieznanym mi pokoju czuję się zagubiona.
Drżę, a On wciąż milczy.
Nie słyszę, żeby się poruszał.
Nie wiem, gdzie jest.
Czuję tylko, że przygniata mnie Jego spojrzenie.
Próbuję sobie wyobrazić, co teraz widzi i co myśli.

Stoję tak przed Nim, wyprostowana, z wypiętym biustem, w przesadnie wysokich szpilkach o zbyt spiczastych noskach. Przed kilkoma godzinami przyglądałam się swemu odbiciu w lustrze sklepu z bielizną, znajdującego się w pobliżu mojego biura. Poszłam tam, stosując się do jego instrukcji:

"Wrócisz do domu, żeby się dla mnie odpowiednio przygotować. Natrzesz całe ciało oliwką. Ubierzesz się na czarno, włożysz pończochy i buty na wysokich obcasach".
Drżę. Teraz, kiedy nic nie widzę, wyostrzyły mi się inne zmysły; strach miesza się z pożądaniem.
Przesunął się! Słyszę, że się porusza. Mam wrażenie, że do mnie podszedł.
Wyciągam prawą rękę w odpowiednim, jak przypuszczam, kierunku.
Zatrzymuję się, słysząc jego głos:

„Nie...”
Moja dłoń zawisa w powietrzu.
"Ręce do tyłu!".
Wykonałam polecenie od razu, bez zastanowienia.
"Dobrze. Teraz wyglądasz pięknie".

W końcu mnie dotknął; czuję Jego rękę. Muska mój kark, pieści szyję, zmierza ku piersiom, które ledwie się mieszczą w mocno wykrojonym staniku.
Zsuwa biustonosz i ujmuje lewą pierś. Potem prawą.
Czuję, jak mój biust pręży się i napina, domagając się pieszczot.

Znowu mnie zostawia i znów jestem zagubiona.
Choć bardzo chcę Go mieć przy sobie, nie ośmielam się poruszyć.
Kiedy słyszę, że się oddala, mam wrażenie, ze zemdleję.
Moje ciało domaga się Jego obecności. Czuję, jak zaciska mi się żołądek. Wypinam biust i pośladki, prostuję plecy, żeby tylko znowu zwrócił na mnie uwagę.

Słyszę, jak oddycha. Jest dużo wyższy ode mnie i Jego oddech pieści mi czoło.
"Wysuń język!".
Nie rozumiem. Nieśmiało wysuwam czubek języka, ściskając go zębami.
Ciekawe, jak teraz wyglądam. Obiecuję sobie, że to sprawdzę... gdy tylko będę mogła.

"Trochę bardziej". Robię, co każe, i znowu się trzęsę.
Czuję, jak wzbiera we mnie pożądanie.
Jego język dotyka mojego. Czuję, jak zaciska na nim wargi i go ssie. Obejmuje mnie, a ja oddaję Mu się z ufnością. Całuję Go, smakując Jego ślinę i delektując się ustami. Całuję Go i całuję, aż Pęka mi głowa i z pożądania ledwie trzymam się na nogach.

Już nie drżę. Obejmuję Go z całej siły, a potem gładzę po twarzy, odgadując jej kontury, i tulę się do Niego tak mocno, jakbym pragnęła, żeby mnie wchłonął.
Po chwili mężczyzna przestaje mnie całować i odchodzi.
Stoję nieruchomo, próbując opanować spazmy: nie dość, że nic nie widzę, to jeszcze zostałam porzucona. Moje usta, brzuch i całe ciało domagają się Jego pieszczot, głosu i zapachu. Nie mogę znieść samotności.

A jednak milczę...
Mężczyzna też się nie odzywa. Nie zbliża się. Nie dotyka mnie.
Czekam nieskończenie długo... W końcu podchodzi, chwyta mnie za ramiona i popycha do tyłu, w stronę stołu, o który ocierają się moje uda. Czepiam się brzegu drewnianego stołu pokrytego politurą.

Poprawiam biust, jak najdalej rozsuwając miseczki biustonosza.
Mężczyzna dotyka moich piersi, potem delikatnie je gryzie i coraz mocniej ugniata. Czuję Jego język, wargi i zęby zaciskające się na sutkach z rosnącym pożądaniem, i myślę o swoim synku... Nie potrafię opanować drżenia i fala gorąca biegnie mi po krzyżu. Prostuję się, jeszcze bardziej wypinając piersi. Robi mi się gorąco w dole brzucha.
Jego zęby, język i palce zadają mi ból i jednocześnie przepełniają mnie słodyczą. Aż Pęka mi głowa. Chcę się kochać z tym mężczyzną, którego właściwie nie znam i który obchodzi się ze mną jak nikt dotąd.

Przestał mnie pieścić. Znowu opieram się o stół.
"Pamiętaj, nikt nigdy nie potraktuje cię tak jak ja". To zła wróżba.

"Odwróć się".
Odwracam się.
"Wyprostuj się".
Prostuję się.
"Rozsuń pośladki".
Nie ruszam się.
Wciąż trzymam się stołu, ale teraz czuję na swoich dłoniach ręce Mężczyzny.
Jego palce, tym razem bardzo delikatnie, splatają się z moimi.

Potem kładzie mi ręce na tyłku i chwyta dłońmi pośladki.
Rozsuwa je. Czuję, jak mnie liże, torując sobie drogę językiem.

Mam ochotę się odwrócić i wziąć w usta Jego penisa, ale wiem, że zakłóciłoby to przebieg naszego spotkania.
Znowu się trzęsę.
Ukląkł, przyciskając twarz do moich pośladków. Teraz pieści mnie kciukiem, potem innym palcem, a później znów mnie liże. Słyszę Jego ciężki, urywany oddech.
Dzwonek telefonu sprawia, że podskakuję.

d27a65t
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d27a65t

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj