Trwa ładowanie...

W jaki sposób adresy mogą zmienić oblicze slumsów? Tam turyści nie docierają

"Wiele domów w slumsach Kolkaty rozmiarem przypominało zajmowany przez nas kącik w restauracji. Zrezygnowano z plastikowych zawieszek adresowych, bo mieszkańcy slumsów obawiali się, że będą one spadać z drzwi i że zjedzą je krowy" - pisze Deidre Mask w książce "Adresy. Co mówią nam o tożsamości, statusie i władzy". Publikujemy fragment książki.

Kolkata, jakiej nikt nie znaKolkata, jakiej nikt nie znaŹródło: Getty Images, fot: © Dinodia Photo Library
d1sguix
d1sguix

W latach osiemdziesiątych XX wieku Bank Światowy zajął się jednym z czynników hamujących rozwój gospodarczy w krajach rozwijających się: niejasnym statusem własności gruntów. Brakowało scentralizowanego systemu informacji na temat tego, do kogo należą poszczególne działki, przez co trudno było kupić i sprzedać ziemię lub wykorzystać ją jako zastaw hipoteczny.

Gdy nie wiadomo, do kogo dany teren należy, trudno też pobrać odpowiedni podatek. Żeby uniknąć tego rodzaju problemów, każdy kraj powinien prowadzić odpowiednie katastry, czyli publiczne rejestry z informacjami na temat położenia, wartości i własności gruntów. Dobrze funkcjonujący system ułatwia zarówno kupno i sprzedaż nieruchomości, jak i pobór podatków. Nabywca – a wraz z nim urząd skarbowy – zyskuje pewność, że tylko on będzie właścicielem pozyskiwanej działki.

Zobacz: Koronawirus w Indiach. Przerażający widok setek grobów na plaży

Wdrażane przez Bank Światowy projekty katastralne często okazywały się jednak fiaskiem. Biedne kraje nie miały funduszy na odpowiednie zarządzanie wielkimi bazami danych. Dochodziło też do nadużyć, bo urzędnikom zdarzało się wprowadzać do systemu błędne informacje, tym samym pozbawiając własności prawowitych właścicieli. Zamiast prostych rejestrów wysoko opłacani konsultanci przygotowywali zaawansowane technologicznie systemy komputerowe, które okazywały się potem zbyt skomplikowane w obsłudze. Utopiono miliony dolarów, prowadząc niekończące się projekty, które nie przynosiły wymiernych rezultatów.

d1sguix

W końcu jednak organizacje takie jak Bank Światowy czy Światowy Związek Pocztowy wymyśliły, jak wszystko uprościć. Problem nie polegał tylko na tym, że w krajach rozwijających się nie prowadzono katastrów – przede wszystkim brakowało adresów. A właśnie dzięki adresom można w miastach "zacząć od początku" – czyli znaleźć mieszkańców, zebrać informacje, zadbać o infrastrukturę i stworzyć mapy miejscowości do powszechnego użytku.

Adresy służą demokracji, bo dzięki nim łatwiej jest rejestrować osoby uprawnione do głosowania i wytyczać okręgi wyborcze. Wzmacniają też u ludzi poczucie bezpieczeństwa, ponieważ na terenach nieoznaczonych zwykle rozkwita przestępczość. (Choć jednocześnie pozwalają też łatwiej namierzać dysydentów politycznych).

Dostawcom usług komunalnych, takich jak zaopatrzenie w wodę czy prąd, adresy przydają się przy opracowywaniu systemu pobierania opłat i dbania o infrastrukturę. Władzom z kolei pomagają stworzyć ewidencję podatników i pobierać od nich należne kwoty. Badacze znaleźli też korelację między brakiem adresów a poziomem dochodów: w miejscach stosownie oznaczonych nierówności społeczne były mniejsze niż w lokalizacjach bez adresów. A przecież koszt nadania adresu jest w przeliczeniu na osobę naprawdę niewielki.

Oto powody, dla których organizacja Addressing the Unaddressed (jej główna siedziba znajduje się w Irlandii, osiem tysięcy kilometrów od Kolkaty) podkreśla wagę swoich działań. Na kilka miesięcy przed moim przyjazdem do Indii spotkałam się w Dublinie z Alexem Pigotem, jej charyzmatycznym współzałożycielem.

d1sguix

Na pewnym spotkaniu poznał Maureen Forrest – Irlandkę, która nieco wcześniej założyła w Kolkacie wspomnianą już w tym rozdziale Hope Foundation. Kobieta szukała wsparcia, chciała bowiem przeprowadzić spis ludności w slumsach objętych opieką fundacji. Alex Pigot zaoferował pomoc w dziedzinie, którą najlepiej znał, czyli przy nadawaniu adresów.

Zadanie okazało się trudniejsze, niż się spodziewał. Wiele domów w slumsach Kolkaty rozmiarem przypominało zajmowany przez nas kącik w restauracji, technologię trzeba więc było nieco do tych warunków dostosować. Zrezygnowano z plastikowych zawieszek adresowych, bo mieszkańcy slumsów obawiali się, że będą one spadać z drzwi i że zjedzą je krowy.

Początkowo fundacja na wielkich plastikowych płachtach drukowała mapy z przypisanymi domom kodami, żeby ułatwić ludziom poruszanie się po okolicy. Ale mapy te szybko poginęły, ponieważ łatano nimi dziury w dachach w okresie monsunowych deszczy. Pomału Alex Pigot i jego zespół wypracowali skuteczniejsze metody działania.

indie Getty Images
Źródło: Getty Images, fot: copyrighted @ PARTHA PAL

Pewnego dnia wybrałam się z Subhashisem i jego kolegami do slumsów Sicklane, położonych w pobliżu kalkuckiego portu. Obok całymi dniami śmigają ciężarówki, wzbijając tumany kurzu. Stojąc w uliczce tak wąskiej, że dwie osoby z trudem mogą się minąć, jeden z członków zespołu otwiera trzymany w ręku komputer.

d1sguix

Gdy na ekranie pojawia się mapa okolicy, najeżdża kursorem na odpowiedni dom, klika i otrzymuje kod. Odczytuje numer koledze, który nanosi go starannie na drzwi budynku (wyglądające na dawne wejście do damskiej toalety). Wkrótce mają tu wrócić i zamontować na budynkach porządne niebieskie tabliczki z numerami. (Już po moim wyjeździe z Kolkaty organizacja nawiąże współpracę z firmą Google, wcześniej stosowane kody GO zostaną więc wymienione na system "kodów plus").

Pracownicy Banku Światowego szybko się przekonali, że adres daje mieszkańcom slumsów siłę wynikającą z poczucia, że są częścią większej całości. W slumsach jest to szczególnie ważne.

W książce na temat znaczenia adresów w życiu miast grupa ekspertów ujęła to następująco: "Obywatel to nie ktoś anonimowy, kto ginie w miejskiej dżungli i kogo znają tylko krewni i współpracownicy; to raczej ktoś o określonej tożsamości, kto może się zwrócić do organizacji rządowej lub pozarządowej i do kogo łatwo mogą one dotrzeć". Innymi słowy, dzięki adresowi mogą nas znaleźć inni ludzie, w tym nieznajomi. Bez niego jesteśmy zdani na komunikację wyłącznie z osobami, które znamy. Tymczasem często właśnie raczej nieznajomi mogą nam najbardziej pomóc.

d1sguix

Poczucie obywatelskiej tożsamości jest szczególnie ważne w slumsach, gdzie ludzie niejako z definicji żyją na marginesie. Z tego powodu można być sceptycznym wobec działalności organizacji takich jak Addressing the Unaddressed, które nie próbują objąć slumsów już istniejącym systemem adresów w Kolkacie, lecz przypisują im nowy rodzaj oznaczeń, stworzony tylko dla nich. W pewnym sensie nie tyle więc włączają te dzielnice nędzy w tkankę miejską, ile raczej czynią coś przeciwnego.

Książka "Adresy. Co mówią nam o tożsamości, statusie i władzy" ukazała się 9 lutego nakładem wydawnictwa Znak Literanova.

"Adresy. Co mówią nam o tożsamości, statusie i władzy" Materiały prasowe
"Adresy. Co mówią nam o tożsamości, statusie i władzy"Źródło: Materiały prasowe
d1sguix
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1sguix