Trwa ładowanie...
fragment
15 kwietnia 2010, 10:12

W imię miłości

W imię miłościŹródło: Inne
d22yumd
d22yumd

Nathaniel zaczyna od narysowania żaby pożerającej księżyc. Doktor Robichuad nie ma jednak czarnej kredki, więc nocne niebo musi pomalować na ciemnoniebiesko. Koloruje je tak zawzięcie, że kredka łamie mu się w palcach. Na pewno ktoś zaraz zacznie na niego za to wrzeszczeć.
Jednak nikt nie reaguje.
Doktor Robichuad powiedziała, że Nathaniel może robić wszystko, na co ma ochotę, a oni sobie popatrzą, jak się bawi. „Oni” to znaczy mama, tata i ta nowa lekarka z tak białymi włosami, że prześwituje spod nich skóra czaszki, pulsująca niczym bijące serce. W pokoju znajduje się domek dla lalek, który wygląda jak zrobiony z pierników, duży stolik, koń na biegunach dla dzieci młodszych od Nathaniela i wielki skórzany ni to fotel, ni to puf przypominający rękawicę baseballową. Poza tym jest tu mnóstwo kredek, farb, lalek i kukiełek. Przechodząc od jednej zabawki do drugiej, Nathaniel spostrzega, że doktor Robichuad pisze coś na kartkach papieru, przymocowanych do sztywnej podkładki. Zastanawia się, czy ona też rysuje i czy przypadkiem nie wzięła brakującej czarnej kredki.
Od czasu do czasu pani doktor zadaje mu pytania, ale Nathaniel nie potrafiłby na nie odpowiedzieć, nawet gdyby chciał. „Czy lubisz żaby, Nathanielu?” Lub: „Wygodny ten fotel, prawda?” Dorośli zazwyczaj zadają takie głupie pytania, nawet kiedy zupełnie ich nie interesuje, co ma się w tej sprawie do powiedzenia. Tylko raz doktor Robichaud mówi coś, na co Nathaniel miałby ochotę odpowiedzieć, gdyby tylko mógł. Kiedy naciska guzik dużego plastikowego magnetofonu, rozlega się dźwięk, który jest dziwnie znajomy, przywodzący na myśl Halloween i łzy.
- To pieśni wielorybów – wyjaśnia doktor Robichuad. – Czy już kiedyś je słyszałeś?
Tak – Nathaniel chciałby powiedzieć – ale myślałem, że to mój głos, kiedy płaczę tylko dla siebie, w środku.
Potem lekarka zaczyna rozmawiać z rodzicami: używa długich, nieznanych słów, które mu się wślizgują do uszu, ale szybko podwijają pod siebie ogony i czmychają jak spłoszone króliki. Znudzony Nathaniel zaczyna raz jeszcze szukać pod stołem zagubionej czarnej kredki. Potem wygładza rogi swojego rysunku. I nagle w kącie dostrzega jeszcze jedną lalkę.
To jest lalka chłopczyk, co zauważa natychmiast, gdy ją przewraca z brzucha na plecy. Nathaniel nie lubi lalek i nigdy się nimi nie bawi. Ale ta zabawka, dziwnie powykręcana, przyciąga go w niewytłumaczalny sposób. Podnosi ją z podłogi i zaczyna prostować ręce i nogi, żeby nie wyglądała na taką zmaltretowaną i obolałą.
A potem spogląda w dół i widzi, że wciąż zaciska w dłoni ciemnoniebieską połamaną kredkę.

Cóż za banał: specjalistka psychiatrii odwołująca się do Freuda. Zaburzenia psychosomatyczne to współczesne określenie zjawiska, które stary Zygmunt nazywał histerią – przypadłością głównie młodych kobiet, u których tłumione przykre przeżycia manifestowały się poprzez symptomy chorobowe o etiologii niemającej jednak podłoża fizjologicznego. Jednym słowem, wyjaśnia doktor Robichuad, psychika może sprowokować ciało do patologicznych reakcji. Obecnie nie jest to tak powszechne jak w czasach Freuda, ponieważ dysponujemy nieporównanie większą liczbą społecznie akceptowanych form odreagowania emocjonalnej traumy. Ale podobne zaburzenia nadal występują – szczególnie u dzieci, które nie są na tyle rozwinięte leksykalnie, żeby swobodnie wyrażać, co je gryzie.
Zerkam na Caleba, ciekawa, czy kupuje te teksty. Osobiście mam ochotę natychmiast zabrać Nathaniela do domu, a potem zadzwonić do pewnego eksperta sądowego, laryngologa z Nowego Jorku z prośbą, żeby polecił odpowiedniego specjalistę z okolic Bostonu, który by się podjął leczenia mojego syna.
Jeszcze wczoraj rano Nathaniel był w doskonałej formie. Nie jestem psychiatrą, ale nawet dla mnie jest oczywiste, że depresja się nie rozwija przez jedną noc.
- Emocjonalna trauma? – odzywa się Caleb. – Jak mamy to rozumieć?
Doktor Robichaud zaczyna coś mówić, ale po chwili przestaje do mnie docierać jej głos. Patrzę na Nathaniela, który siedzi w rogu pokoju. Na kolanach trzyma lalkę odwróconą twarzą do dołu i wpycha kredkę pomiędzy jej pośladki. A jego twarz… mój Boże, jego twarz jest kredowobiała i zastygła w kamienną maskę.
Widziałam to tysiące razy. Spędziłam niezliczone godziny w gabinetach dziesiątków psychiatrów. Siedziałam w rogu i patrzyłam na dziecko, które odgrywało w zabawie to, czego z różnych względów nie mogło wyrazić, i jednocześnie dawało mi podstawę do wniesienia oskarżenia.
Sama nie wiem kiedy znajduję się na podłodze obok Nathaniela, z rękami na jego ramionach, wzrokiem utkwionym w jego oczach. Chwilę później tulę go mocno do siebie, po czym zaczynamy się kołysać w tył i w przód wessani w próżnię milczenia: żadne z nas nie jest w stanie wypowiedzieć słów wyrażających prawdę, która oboje nas przeraża.

d22yumd
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d22yumd

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj