Czy dzisiejsze nastolatki czytają Biblię? Czy ta najstarsza książka świata może konkurować z kolorowymi magazynami dla młodzieży?
Do dziś można by myśleć, że będzie to niemożliwe. Jednak sprytni specjaliści od marketingu amerykańskiego wydawnictwa Thomas Nelson Inc. postanowili tak przygotować wydanie Bibli, by do złudzenia przypominała młodzieżowe pismo.
W ten sposób powstały dwa tytuły: Revolve dla dziewcząt oraz _ Refuel_ dla chłopaków.
Już sama szata graficzna obu wydań daleko odbiega od tych, do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić, gdy mowa jest o Testamencie. Roześmiane buzie młodych dziewczyn oraz diabelsko czerwone gitary umieszczone na okładkach Nowego Testamentu zrobiły swoje. Także język obu wydań przeszedł swoisty lifting. Zrezygnowano ze staroświeckich zwrotów i zawiłych pojęć.
Efektem tych zabiegów jest rewelacyjna sprzedaż obu tytułów. Pierwsze wydanie Revolve osiągnęło nakład 400 tys. egzemplarzy, a Refuel 150 tys. podczas gdy zwykłej Biblii ten sam wydawca sprzedaje rocznie zaledwie 40 tys. sztuk.
W tych współczesnych wydaniach Pisma Świętego, obok tekstu Ewangelii, znajdują się porady, quizy, odpowiedzi na kłopotliwe pytania. Jedyną rzeczą której tu brak są horoskopy, które „dają błędne pojęcie o przyszłości”.
W Polsce póki co nie ma odważnego, który zamierzałby iść w ślady amerykańskich wydawców. Miejmy nadzieję, że wkrótce zostanie to nadrobione.