Wejście do Unii Europejskiej to szansa i prestiż, a nie zagrożenie dla języka polskiego, choć konsekwencją akcesji będą z pewnością zmiany w języku - oceniają językoznawcy, uczestniczący w rozpoczętym w czwartek w Katowicach VI Forum Kultury Słowa.
Trzydniowe spotkanie, zorganizowane przez Radę Języka Polskiego przy współpracy Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, Kolegium Nauczycielskiego w Bielsku-Białej i Towarzystwa Kultury Języka, jest poświęcone polskiej polityce językowej wobec członkostwa Polski w Unii Europejskiej.
– Będziemy mieli większy niż do tej pory wpływ języków obcych, głównie angielskiego i może francuskiego, czyli głównych urzędowych języków Unii Europejskiej, ale zagrożenia dla polszczyzny nie widzę żadnego. Język będzie się rozwijał w trochę innym kierunku, niż dotychczas i przyjmował więcej elementów obcych, ale nie stwarza to istotnego niebezpieczeństwa – powiedział prof. Jerzy Podracki z Instytutu Języka Polskiego Uniwersytetu Warszawskiego.
Również prof. Edward Polański z Uniwersytetu Śląskiego jest zdania, że członkostwo przyniesie nieuniknione zmiany, w tym wiele zapożyczeń.
– Wyrazy, których odpowiedników nie ma obecnie w języku polskim, zostaną przejęte. To żadne zagrożenie, jest nawet szansa na wzbogacenie języka przez wprowadzenie elementów dotąd nieistniejących. Szczególnie jeżeli wyraz obcy jest krótszy, bardziej adekwatny do treści - nie ma żadnych przeszkód, żeby to zaakceptować – ocenił.
Niepokój językoznawców budzi jednak język dokumentów Unii Europejskiej i jego tłumaczenie na polski. Podczas forum podkreślano, że w niektórych tłumaczeniach jest bardzo dużo błędów, nieścisłości i zawiłości.
– Zaczyna się wytwarzać coś takiego jak język polskounijny - polska odmian języka unijnego, albo unijna polskiego - język niby polski, ale tak przesączony sformułowaniami biurokratycznymi, że można się zastanawiać, czy to jest jeszcze polski – powiedziała sekretarz Rady Języka Polskiego dr Katarzyna Kłosińska.
Słynny polski językoznawca prof. Walery Pisarek zachęca, by polscy obywatele pisali w swoich sprawach do Unii Europejskiej tylko w języku polskim.
– Mamy takie prawo, by pisać po polsku i dostać odpowiedź również w swoim języku. Jeżeli więc przestaniemy z niego korzystać, to posiadanie aż tylu języków w Unii, może być uznane za zbytek – przestrzegł.
Jego zdaniem, język polski musi co prawda konkurować w Unii Europejskiej z językami bogatszych państw, gdzie żyje więcej ludzi, i które kuszą nas lepszymi warunkami pracy.
– Z drugiej strony jednak język Polski stał się jednym z 21 języków oficjalnych Unii Europejskiej. To niewątpliwie przydaje polszczyźnie prestiżu, także w świadomości Polaków – zaznaczył.