Rano chodziłem do angielskiej szkoły, w której chciano z nas zrobić dobrych chrześcijan, a po południu do szkoły muzułmańskiej – dzieciństwo wspomina Nuruddin Farah, jeden z najwybitniejszych pisarzy współczesnej Afryki.
Nuruddin Farah to jeden z najważniejszych głosów współczesnej Afryki, autor cieszący się uznaniem wybitnych kolegów po piórze – w tym Salmana Rushdiego , Doris Lessing i Nadine Gordimer – oraz Komitetu Noblowskiego, który w przeszłości rozważał już przyznanie mu nagrody. Na razie tak się jeszcze nie stało, ale w niczym nie umniejsza to sławy 65-letniego somalijskiego powieściopisarza, który większość życia spędził na wygnaniu, a obecnie mieszka na stałe w RPA.* Skądinąd w 1998 roku za swoją twórczość literacką Nuruddin Farah otrzymał już Nagrodę Neustadt, czasem nazywaną „małym Noblem”.*
Pańskie życie jest ciągiem kolejnych burzliwych wstrząsów. Ale może przynajmniej pańskie wspomnienia z dzieciństwa są spokojne?
Nuruddin Farah: Moja matka była poetką aktywną w obrębie naszej małej społeczności. Nie zajmowała się metafizyką, lecz po prostu codziennym życiem. Pisała wiersze na wesela czy z okazji narodzin dziecka. Byłem z nią bardzo blisko związany. Prosiła mnie, żebym uczył się na pamięć wierszy, które sama ułożyła, i posyłała mnie, abym wyrecytował je ludziom, którzy je zamówili. Siadywałem często u jej boku, kiedy przygotowywała śmietanę i ubijała ją na masło. To były jedne z najszczęśliwszych chwil w moim życiu.
Didier Jacob
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.