Trwa ładowanie...

Ukradzione miasto. Kulisy afery reprywatyzacyjnej

Ta książka to zapis wydarzeń, które media ochrzciły mianem ”afery reprywatyzacyjnej”. Autor przez ostatnie cztery lata tropił i nagłaśniał nieprawidłowości przy obrocie nieruchomościami w Warszawie. Miasto zostało pozbawione majątku wartego miliardy złotych. Przeczytaj mocny fragment!

Ukradzione miasto. Kulisy afery reprywatyzacyjnejŹródło: Materiały prasowe
dbyulev
dbyulev

Jan Śpiewak przez ostatnie lata szukał odpowiedzi na pytanie - jak to możliwe, że w europejskiej stolicy kwitł nielegalny, i co ważniejsze, niezgodny z konstytucją proceder przejmowania nieruchomości wartych fortunę. Jaką rolę w tej układance gra prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz?

Fragment pochodzi z książki Jana Śpiewaka “Ukradzione miasto. Kulisy wybuchu afery reprywatyzacyjnej”, wydanej nakładem wydawnictwa Arbitror.

*Caryca *
To był koniec drugiej kadencji Hanny Gronkiewicz-Waltz. Donald Tusk siódmy rok dzierżył stery państwa i cieszył się niesłabnącą popularnością. Platforma osiągała w sondażach 40 proc. poparcia i wszystkim się wydawało, że będzie rządzić wiecznie. Atakowanie prezydent Warszawy było w złym guście. Nikomu nie przychodziło wówczas do głowy, żeby składać zawiadomienia do prokuratury czy CBA. Tak zachowywali się tylko prawicowi pieniacze. Dzieci z inteligenckich domów nie krytykowały ratusza, one dla niego pracowały. Dominowała narracja ”może bojarzy są źli, ale caryca na pewno jest w porządku”. Sęk w tym, że Hanna Gronkiewicz-Waltz była wielką nieobecną warszawskiej polityki. Tak jakby miasto rządziło się samo. Kolejne listy i apele skierowane do prezydent nie przyniosły żadnych efektów i pozostawały bez odpowiedzi. Gronkiewicz-Waltz nie brała udziału w żadnej dyskusji o mieście, nie spotykała się z mieszkańcami. Otoczyła się szczelnym murem, do którego dostęp miał tylko jej najbliższy krąg.

Ten stan rzeczy ilustruje smutna anegdota. Wiceburmistrz Bemowa chciał poinformować panią prezydent o nepotyzmie i korupcji panujących w zarządzie dzielnicy. Z jego informacji, potwierdzonych później przez wewnętrzną kontrolę i dziennikarzy, wynikało, że wiceprezydent Jarosław Dąbrowski zamienił dzielnicę w prywatny folwark. Wiceburmistrz tygodniami nie mógł się spotkać z Hanną Gronkiewicz-Waltz, żeby ją poinformować o nieprawidłowościach. W końcu użył fortelu. Udawał, że jest jednym ze studentów prawa, i poszedł na jej dyżur akademicki na Uniwersytecie Warszawskim. Opowiedział jej wówczas o sytuacji w dzielnicy. Zarzuty były poważne i udokumentowane. Wiceprezydent załatwił swojej kochance mieszkanie komunalne poza kolejką i zatrudnił ją na fikcyjnym etacie w urzędzie. Zastępca burmistrza opowiadał, jak lokalni działacze PO z Bemowa założyli prywatne przedszkole, z którym ratusz natychmiast podpisał korzystną umowę.

dbyulev

Hanna Gronkiewicz-Waltz nie chciała słuchać o łamaniu prawa i wyrzuciła wiceburmistrza za drzwi. Dopiero wiele tygodni po publicznym ujawnieniu sprawy władze miasta zareagowały. Reakcją prominentów warszawskiej PO na doniesienia o korupcji było potępienie nie wiceprezydenta, ale wiceburmistrza, który aferę ujawnił. Wojciech Bartelski napisał wówczas na swoim profilu w mediach społecznościowych: ”W tym stanie rzeczy stuprocentowo pewna przegrana w sądzie cywilnym sprawy o ochronę dóbr osobistych z Jarosławem Dąbrowskim oraz zakończenie kariery w sposób, który definitywnie i na zawsze wyklucza go z udziału w życiu publicznym, wydaje się błahostką. Pan B. tkwi w gównie po same uszy, a to tylko przerwa na papierosa i zaraz trzeba będzie kucnąć”.

W ratuszu panowała iście mafijna omerta – nieformalne zasady zabraniające członkom informowania o przestępstwach. Układ warszawski, istniejący od połowy lat 90., obejmował polityków, którzy niemal w większości znaleźli się później w PO. Bartelski – wówczas warszawski radny – wygłosił w 2006 r. wykład dla studentów, w którym nie miał wątpliwości co do tego, że warszawski samorząd jest do cna zdemoralizowany. ”Żeby dojść na szczyt – że tak powiem – dużej partii, to trzeba przejść całe to wymiędlenie. Ten okropny system. No proszę państwa, to... mi się nie chce mówić, ale znam wszystkich ludzi, no przynajmniej w Warszawie, wszystkich ważnych ludzi w tym mieście, i tak, że to jest taki dramat, że to się w głowie nie mieści. Znaczy takie durnie są, to jest tak obrzydliwie przegniłe i wszyscy – PiS i Platforma – to wszystko jest, no, rzygać się chce. Moja wiedza jest dla mnie takim bagażem, kiedy widzę tych ludzi, jak ja wiem, co oni sobą reprezentują, co oni robią, to jest tak obrzydliwe wszystko. To trzeba rozgonić po prostu, spalić (…).

Hanna Gronkiewicz-Waltz Agencja Gazeta
Hanna Gronkiewicz-Waltz Źródło: Agencja Gazeta, fot: Dawid Zuchowicz

”Czy powiedziała, jak sobie wyobraża stolicę za 10 lat? My nic nie słyszeliśmy”.

dbyulev

Rządzi pani Kidawa, która była taką zaufaną pana Piskorskiego, (…) te wszystkie znane postacie z układu warszawskiego. To był stuprocentowy układ to raz, a dwa – nawet przyznam się, że myślałem, żeby się zapisać do Platformy po tym, ale jak zobaczyłem, co się tam dzieje, to po prostu uciekłem i dziękuję Bogu, że się zreflektowałem. (…) Kultura firmy (warszawskiego ratusza) była taka, że 10 proc. czy się stoi, czy się leży...”. Niedługo potem Wojciech Bartelski został burmistrzem Śródmieścia z rekomendacji i list Platformy Obywatelskiej.

Wydawało się, że z samorządową machiną Platformy Obywatelskiej nie da się wygrać. Była zupełnie odporna na krytykę. Po swojej stronie miała media i wielki biznes. Reprywatyzacja zdemolowała pół miasta, a Maciej M. robił, co chciał. Wszystko to działo się raptem kilka miesięcy po referendum, podczas którego Hanna Gronkiewicz-Waltz zarzekała się, że porzuci dworski styl uprawiania polityki i otworzy się na ludzi. Publicznie deklarowała wówczas w liście do organizacji pozarządowych, że ”miarą nowoczesności miasta jest to, jak duży wpływ na jego obraz mają jego mieszkańcy. Warszawa zawsze była miastem, którego charakter i tożsamość tworzyli ludzie”. Były to słowa zupełnie bez pokrycia. Hanna Gronkiewicz-Waltz interesowała się ludźmi jedynie wtedy, gdy potrzebne były ich głosy. Po referendum nagle zniknęła, tak jak wcześniej w cudowny sposób się mieszkańcom objawiła. Poczucie bezsilności było porażające.

Zrezygnowany pisałem wtedy: ”Chociaż może się to wydawać zaskakujące i dla wielu trudne do przyjęcia, trzeba to w końcu głośno powiedzieć: Hanna Gronkiewicz-Waltz nie istnieje. Ktoś podobno ją widział w Złotych Tarasach, jak kupowała w H&M. Kilka tygodni temu świeciło się chwilę światło na placu Bankowym, w gabinecie prezydenta. Jednak to tylko pogłoski. Dowodów na istnienie HGW brak. Czy słyszeliście, by wypowiedziała jakieś zdanie na temat naszego miasta? Czy zajęła stanowisko wobec dzikiej reprywatyzacji rozdrapującej Warszawę? Czy zainteresował ją fakt zwiększającego się poziomu zanieczyszczeń w mieście? Czy mówiła coś o tym, że nasze miasto rozlewa się bez planu i składu? Czy napomknęła o tym, że warszawiacy muszą coraz dłużej dojeżdżać do pracy, a bilety są coraz droższe? Czy wspominała coś o tym, że reklamy zjadły nasze ulice? Czy rzuciła luźną uwagę o kumoterstwie i nepotyzmie panującym w urzędach i radach dzielnic? Czy opowiadała, jak sprawić, by każde dziecko miało miejsce w przedszkolu, a klasy nie miały po 40 uczniów? (…) Czy powiedziała, jak sobie wyobraża stolicę za 10 lat? My nic nie słyszeliśmy. Tak, proszę państwa. Hanna Gronkiewicz-Waltz nie istnieje”.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

O autorze: Jan Śpiewak – polski działacz społeczny i samorządowy, współtwórca Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Jest synem prof. Pawła Śpiewaka, dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego. Publikował w ”Kulturze Liberalnej” i ”Krytyce Politycznej”.

dbyulev

Wydawnictwo Arbirtor zaprasza na spotkanie z Janem Śpiewakiem, autorem książki “Ukradzione miasto. Kulisy wybuchu afery reprywatyzacyjnej”, które odbędzie się 17 listopada (piątek) o godzinie 18:30 w Państwomiasto (ul. Andersa 29, Warszawa).

Obejrzyj też: #dziejesiewkulturze

dbyulev
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dbyulev

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj