Ukazała się książka o zagładzie Żydów z Gniewczyna
"Jakie to ma znaczenie, czy zrobili to z chciwości? Zagłada domu Trynczerów" - taki tytuł nosi książka o tragedii Żydów z Gniewczyna, których podczas okupacji polscy sąsiedzi obrabowali, torturowali i wydali na śmierć. Autorami są świadek tamtych wydarzeń Tadeusz Markiel i historyk Alina Skibińska.
Jakie to ma znaczenie, czy zrobili to z chciwości? Zagłada domu Trynczerów - taki tytuł nosi książka o tragedii Żydów z Gniewczyna, których podczas okupacji polscy sąsiedzi obrabowali, torturowali i wydali na śmierć. Autorami są świadek tamtych wydarzeń Tadeusz Markiel i historyk Alina Skibińska.
Książka dwojga autorów, Tadeusza Markiela i Aliny Skibińskiej, poświęcona jest wojennym losom polskiej i żydowskiej społeczności wsi Gniewczyna (dziś woj. podkarpackie). W Gniewczynie mieszkało od dawien dawna kilka rodzin żydowskich, przed II wojną światową ich kontakty z chrześcijańskim otoczeniem układały się poprawnie, lecz nie były przyjacielskie. Zostały wystawione na próbę, gdy nadszedł 1942 rok, początek Akcji Reinhard - wyniszczenia wszystkich Żydów w Generalnym Gubernatorstwie.
Tadeusz Markiel był wówczas trzynastoletnim chłopcem i świadkiem wydarzeń, które rozegrały się we wsi przy współudziale jej polskich mieszkańców oraz ukraińskich żandarmów. Po latach opisał to co widział oraz swoje przeżycia w relacji opublikowanej przez miesięcznik "Znak" w 2008 roku. O niej to Dariusz Libionka pisał: "Świadectwo spisane przez Tadeusza Markiela należy do najbardziej poruszających dokumentów autobiograficznych, z jakimi zetknąłem się, badając stosunki polsko-żydowskie, jakie istniały w okresie niemieckiej okupacji na polskiej prowincji".
W maju 1942 roku, miejscowi, których Markiel nazywa "gromadzką elitą" - szef Ochotniczej Straży Pożarnej, aktywiści straży, sołtysi i ich pomocnicy z obu części wsi - Łańcuckiej i Trynieckiej - oraz członkowie miejscowego ruchu oporu przeciwko Niemcom urządzili obławę na miejscowe rodziny żydowskie, wyłapując większość dorosłych i dzieci. Zgromadzili ich w domu Lejby i Szangli Trynczerów i uwięzili w ciemnej komorze, bez okna, tylko z lufcikiem wentylacyjnym. Strażnicy łudzili więźniów, że pozostawią ich przy życiu, jeśli ci oddadzą pieniądze, złoto i powierzone zaufanym ludziom ubrania, buty i inne rzeczy i jeśli dzieci nie będą płakać, a dorośli nie będą stawiać oporu.
Za dnia przepędzali uwięzionych do izby i pilnowali ich pod bronią, bo tłumiąca dźwięki i pozbawiona okien komora potrzebna była do gwałtów i tortur. Kobiety gwałcono pojedynczo i zbiorowo, mężczyzn torturowano w celu wskazania, gdzie ukryli części garderoby i pieniądze.* Kuchnia między tymi pomieszczeniami służyła za dyżurkę, gdzie miejscowi się zbierali, naradzali, pili wódkę.*Drugiego dnia, późnym wieczorem, z kolejowej budki telefonicznej powiadomiono policję okupanta w powiatowym mieście Jarosławiu, że "uzbierało się dużo Żydów, aż osiemnaście". Trzeciego dnia przyjechało przed południem czterech żandarmów w hełmach i z karabinami, którzy rozstrzelali uwięzionych.
Relacja Tadeusza Markiela jest szersza w stosunku do tej opublikowanej w 2008 roku - autor wzbogacił ją o tło historyczne, swoje własne wspomnienia o przedwojennej współegzystencji Polaków i Żydów w Gniewczynie oraz o informacje o losach pozostałych żydowskich mieszkańców wsi. Tragedia, do której doszło w domu Trynczerów nie była ewenementem - z kilkudziesięciu gniewczyńskich Żydów okupację przeżyły dwie, trzy osoby. Reszta została zamordowana, wielu przy współudziale polskich sąsiadów (doniesienia o miejscu ukrywania się, doprowadzenie na posterunek gestapo).
Poza relacją Tadeusza Markiela książka "Jakie to ma znaczenie, czy zrobili to z chciwości. Zagłada domu Trynczerów" zawiera opracowanie historyczne tych wydarzeń przygotowane przez Alinę Skibińską, członka Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN, która dotarła m.in. do akt procesów wytoczonych po wojnie członkom gniewczyńskiej Straży Pożarnej (tzw. "sierpniówek") a także relacji zebranych przez Muzeum Holocaustu.
Analiza historyczna Skibińskiej pokazuje, że relacja naocznego świadka jest prawdziwa niemal we wszystkich szczegółach, a dodatkowe źródła służą jej uzupełnieniu o fakty ważne dla zrozumienia tego, co się wydarzyło na polskiej prowincji podczas wojny."Po raz pierwszy w swojej pracy zastosowałam taką kolejność, że wyszłam od relacji, której potwierdzenia szukałam w dokumentach. Obie opowieści uzupełniają się" - powiedziała Skibińska podczas piątkowej promocji książki.
Elżbieta Janicka przypomniała, że książka Markiela i Skibińskiej wpisuje się w szerszy nurt polskiej historiografii ostatnich lat na temat Zagłady, która może doprowadzić do "rewolucji świadomości" i "redefinicji obrazu przeszłości", jeżeli chodzi o stosunki polsko-żydowskie. W tym roku na temat prześladowań, jakich doznawali Żydzi szukający na polskiej wsi schronienia przed Zagładą, ukazały się m.in. książki "Jest taki piękny słoneczny dzień" Barbary Engelking, "Judenjagd" Jana Grabowskiego oraz praca zbiorowa "Zarys krajobrazu. Wieś polska wobec zagłady Żydów 1942-1945".
Książka Jakie to ma znaczenie, czy zrobili to z chciwości? Zagłada domu Trynczerów ukazała się nakładem Centrum Badań Zagładą Żydów.