Ukazała się książka Jutro wyjeżdżam do Laponii
Nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazała się współczesna powieść Jutro wyjeżdżam do Laponii . Jej autorem jest nasz redakcyjny kolega Adam Przegaliński .
„Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie…” - śpiewała Krystyna Janda w niezapomnianej piosence Agnieszki Osieckiej. Bohaterowie książki Jutro wyjeżdżam do Laponii muszą łapać oddech na niejednym zakręcie. Czy mieszkają w Warszawie, Montevideo czy w Nowym Jorku, ich życie jest jak rozsypane puzzle. Za każdym zakrętem czeka ich niezwykłe, zaskakujące spotkanie z ludźmi z różnych pokoleń.
Bohaterami powieści są Stasiek i Ania, początkujący pisarze przed trzydziestką. W ciągu jednego dnia chcą odmienić swoje życie. Marzą o swoich „Laponiach”, jak malarz, który cudem przeżył zagładę getta czy rockowy weteran pragnący odpokutować swoje grzechy. Czy odnajdą wspólnego przyjaciela, Małego? A może przynajmniej odnajdą siebie? Przekonacie się po przeczytaniu powieści.
Adam Przegaliński urodził się w 1977 roku. Kilka lat przebywał w Montevideo, gdzie studiował dziennikarstwo. Publikował w kilku pismach literackich wiersze i opowiadania. Od kwietnia 2006 roku pracuje jako redaktor w Serwisie Wiadomości Wirtualnej Polski, publikuje wywiady z naukowcami w kolumnie Naukowy Wizjer. Razem z Sylwią Miszczak prowadzi też program "Polska - Skok cywilizacyjny" w telewizji Wirtualnej Polski.
*_Skąd się wziął pomysł na „Laponię”_ * „Laponia” składa się z wielu współczesnych historii, które łączy trójka bohaterów. Stasiek i Ania krążą wśród szarych, warszawskich bloków lub na peryferiach stolicy (Otwock, Falenica), nie tracąc nadziei na odnalezienie wspólnego przyjaciela. Mały zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach, ale zostawił swój dziennik. Wszyscy wspominają dzieciństwo, marzą żeby wyjechać za granicę, chociaż wiedzą z doświadczenia, że „tamten świat” nie jest rajem – mówi Adam Przegaliński .
W tej książce zmagam się ze światem, który widzę codziennie i który nie jest mi obojętny. Ten świat raczej stawia trudne pytania niż daje odpowiedzi. Jest w nim dużo szorstkiej prozy i mało wierszy. Może dlatego w treść „Laponii” wplotłem odrobinę poezji, tajemniczych obrazów Edwarda Hoppera, atmosfery Montevideo - miasta, w którym czas się zatrzymał (pisał o nim m.in. Benedetti czy Borges) i równie nieśmiertelnej muzyki Pink Floyd. Chciałem też dać wyraz nostalgii - bez sztucznego patosu - za tym, co minęło, stąd np. Falenica z lat 80. czy sprzed wojny, gdy mieszkali tam razem Żydzi i Polacy – mówi autor.
Skąd się wziął pomysł na „Laponię”? Z patrzenia przez okno. Na Pradze często widuję grupkę bezrobotnych, którzy tupią w miejscu, odpalając papierosa od papierosa. Czasem drepczą do sklepu monopolowego, żeby się rozgrzać. Zawsze chciałem poznać historie tych anonimowych przechodniów. Myślę, że wszyscy jesteśmy do siebie bardzo podobni, ale – paradoksalnie - zbyt często się rozmijamy. Empatia i dłuższe rozmowy nie są dziś w cenie. Dobrze, że na tym świecie są jeszcze knajpy, gdzie „mogą spocząć wspomnienia”, jak pisze urugwajski poeta Leonardo Garet. W tym knajpach szukają schronienia moi bohaterowie, próbując otworzyć się przed drugim człowiekiem – dodaje Przegaliński .
W „Laponii” chciałem też opowiedzieć o tym, jak fikcja miesza się z rzeczywistością, a sztuka z kłamstwem w czasach, gdy wszystko jest na sprzedaż i mocno przecenione - podkreśla autor.