Najbardziej niewdzięcznym świątecznym zwyczajem są prezenty. Człowiek nachodzi się, namęczy, nawymyśla, kupi, a potem się okazuje, że komuś się te kolorowe skarpety nie podobają.
Tak, całkiem niedawno okazało się, że właśnie ta poczciwa część garderoby jest najbardziej znienawidzonym z podarunków świątecznych. Tym, którzy zamierzali właśnie udać się do sklepu odzieżowego, postanowiliśmy właśnie rzucić koło ratunkowe – można kupić książkę. Nie było jej w ścisłej czołówce niechcianych prezentów, a ma wiele zastosowań, a to można podłożyć pod mebel z krótszą nogą i się nie chybocze, a to jest gdzie liście ususzyć do zielnika, co to go pociecha robi na szóstkę z przyrody. Jeśli grzbiet ma ładny, to i obok telewizora dobrze wygląda.
Jeśli jednak kogoś tak zupełnie przypadkowo interesuje treść pomiędzy okładkami, pokażemy wam tuzinek najciekawszych nowości z ostatnich dni, jest szansa, że czyta to właśnie Święty Mikołaj i się zasugeruje. Może kogoś ciekawią pośmiertne losy zakonu templariuszy, a może najbardziej skrywana z tajemnic Hieronima Boscha. Może ktoś lubi rubaszny humor, albo woli śmiertelnie poważną historię Polski. Są może tacy, co uwielbiają Daleki Wschód w jego wietnamskiej i japońskiej wersji, albo południową Hiszpanię ciepłą o każdej porze roku. Nie zapominamy i o młodzieży, zatem jest co wrzucić do worka.