Kaseta 1: Strona A
>
Siema, dziewczyny i chłopaki. Mówi Hannah Baker. Na żywo i w stereo.
Nie mogę uwierzyć.
Bez powtórek. Bez bisów. I tym razem kategorycznie bez żadnych próśb.
Nie, nie mieści mi się to w głowie. Hannah Baker się zabiła.
Mam nadzieję, że jesteście gotowi, ponieważ zamierzam wam opowiedzieć o swoim życiu. A konkretniej, dlaczego moje życie się skończyło. Bo skoro słuchacie tych taśm, jesteście jednym z powodów.
Że co? Nie!
Nie powiem, komu poświęcone są poszczególne kasety. Ale bez obawy, jeśli otrzymaliście to śliczne pudełeczko, wasze nazwisko prędzej czy później się pojawi… obiecuję.
Uwaga! Skąd wiadomo, że martwa dziewczyna nie kituje? Odpowiedź: bo już wykitowała.
Czy to jest jakiś chory list pożegnalny?
No, śmiało. Śmiejcie się. Cóż. Myślałam, że to zabawne.
Przed śmiercią Hannah nagrała zestaw kaset. Dlaczego?
Reguły są proste. I tylko dwie. Po pierwsze, słuchacie. Po drugie, przekazujecie taśmy dalej. Przy odrobinie szczęścia żadna z tych rzeczy nie przyjdzie wam łatwo.
— Czego tam słuchasz?
— Mamo!
Rzucam się do magnetofonu i wciskam kilka przycisków naraz.
<< >> ??
…pierwsze, słuchacie. Po drugie, przekazujecie taśmy dalej. Przy odrobinie szczęścia żadna z tych rzeczy nie przyjdzie wam łatwo.
Kiedy uporacie się już ze wszystkimi trzynastoma stronami — ponieważ jest trzynaście stron tej historii — przewińcie kasety, odłóżcie je do pudełka i przekażcie temu, kto następuje w opowieści po was. A szczęśliwa trzynastka może je zabrać ze sobą prosto do piekła. Niewykluczone, że się tam spotkamy. Zależy, jakiego jesteście wyznania.
Na wypadek gdyby kusiło was złamanie reguł, przyjmijcie do wiadomości, że zrobiłam kopie tych taśm. Zostaną upublicznione, jeśli cały zestaw nie dotrze do każdego z was po kolei.
To nie była decyzja podjęta pod wpływem chwili.
Nie lekceważcie mnie… znowu.
Nie. Ona nie mogła serio tak myśleć.
Jesteście obserwowani.
??
Żołądek podchodzi mi do gardła. Niedaleko, na stołku, stoi do góry nogami plastikowy kubeł. Gdybym musiał zwymiotować, bez trudu mogę dosięgnąć rączki i go odwrócić.
Prawie nie znałem Hannah Baker. Choć chciałem. Marzyłem, by poznać ją lepiej. Latem pracowaliśmy razem w kinie. A nie tak dawno, na jednej z imprez, całowaliśmy się. Ale nigdy nie mieliśmy okazji się zaprzyjaźnić. I ani razu jej nie zlekceważyłem. Ani jeden raz.
Te kasety nie powinny tu trafić. Nie do mnie. To musi być jakaś pomyłka.
Albo poroniony żart.
Przysuwam po podłodze kosz na śmieci. Mimo że raz już to zrobiłem, ponownie sprawdzam opakowanie. Musi być gdzieś adres zwrotny. Może go przeoczyłem.
Ktoś puścił w obieg pożegnalne kasety Hannah Baker. Zrobił kopię i wysłał je do mnie dla kawału. Jutro w szkole będzie rył na mój widok albo tylko uśmiechnie się znacząco pod nosem i odwróci wzrok. I wtedy będę już wiedział kto.
A wtedy? Co zrobię wtedy?
Nie wiem.