Trzecia wojna światowa już trwa
"W marcu 2014 roku państwa demokratyczne stanęły wobec takiego samego wyboru jak w 1938 roku: Rozpocząć wojnę z Putinem? Zawrzeć globalne antyrosyjskie porozumienie międzynarodowe i izolować Rosję, stosując wobec niej najrozmaitsze sankcje? Wyczekiwać, nic nie robiąc, w nadziei, że jakoś to będzie? Niestety, jakoś to nie będzie. Stawiam dwie prognozy, z których jedna się sprawdzi. Różnią się one od siebie tylko datą. Pierwsza wypływa z historii Niemiec: wrzesień 2015 roku. Druga - z losu moich książek ('Wysadzić Rosję' oraz 'Korporacja zabójców'), które wyprzedziły czas o sześć lat: wrzesień 2020 roku. Świat może się podzielić na optymistów i pesymistów i wybrać jedną z tych dat rozpoczęcia trzeciej wojny światowej".
Konfrontacja jeszcze w tym roku
Ten pesymistyczny scenariusz snuje Jurij Felsztinski, rosyjski historyk, który w swoich pracach opisuje drogę* przejęcia władzy w Rosji przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa(dawną KGB) i sposób w jaki jej funkcjonariusze wpływają na władze sąsiednich państw. W najnowszej pracy, napisanej wspólnie z Michaiłem Stanczewem książce "Trzecia wojna światowa?" za główny temat obrali sytuację na Ukrainie. Autorzy przypominają wydarzenia rozgrywające się w ostatniej dekadzie, dopatrując się źródeł dzisiejszej wojny w sfałszowanych wyborach prezydenckich w 2004 roku*. Następnie krok po kroku opisują rozgrywkę pomiędzy Rosją i jej stronnikami, a ukraińskimi politykami skorymi do współpracy z Zachodem. Jednocześnie starają się przewidzieć dalsze kroki Putina.
Na kolejnych stronach galerii przedstawimy poglądy Felsztinskiego i Stanczewa na temat najnowszej historii Ukrainy i jej przyszłości.
Zachód nie jest winien
"Trzeba stwierdzić, że Zachód nie jest winien temu wszystkiemu, co się dzieje. Na razie nie jest winien. Na razie wszystkiemu, co się stało, winna jest Ukraina. I temu, że nie wykorzystała okresu od 1991 roku do utworzenia rzeczywiście niepodległego państwa, które nie oglądałoby się wciąż na Rosję, i temu, że nie potrafiła stworzyć stabilnego systemu politycznego, bo dla państwa zgubna jest sytuacja, gdy prezydent za każdym razem wygrywa wybory o głos, a zatem połowa ludności kraju uważa, że były one niesprawiedliwe. Ambicje polityczne przywódców to rzecz naturalna i oczekiwana w walce o władzę. Ale trzeba jeszcze mieć mądrość państwową, a tej nigdy nie miał żaden z przywódców Ukrainy" - piszą Felsztinski i Stanczew.
Ich zdaniem Zachód nie był też winien ukraińskiej korupcji i systemowi klanowemu. Temu też winna była Ukraina i jej przywódcy. Tak jak i niesłabnącemu sentymentowi za ZSRR, temu, iż nie zburzono pomników Lenina i nie przemianowano "ulic Lenina".
Zabić Juszczenkę
Żeby lepiej zrozumieć historię, która dzisiaj rozgrywa się na naszych oczach, musimy cofnąć się do czasów pomarańczowej rewolucji. W 2004 roku na Ukrainie miała miejsce zażarta kampania prezydencka. Dwoma głównymi kandydatami byli prozachodni Wiktor Juszczenko i prorosyjski Wiktor Janukowycz.* Czynnym uczestnikiem wyścigu wyborczego okazały się również służby specjalne.Wieczorem 5 września na daczy pierwszego zastępcy szefa SBU, generała Wołodymira Saciuka, podczas spotkania z kierownictwem SBU, Wiktor Juszczenko został otruty dioksyną. Taką diagnozę postawili lekarze wiedeńskiej kliniki Rudolfinerhaus, gdzie kandydat na prezydenta walczył ze śmiercią. Po zakończeniu hospitalizacji jeszcze przez jakiś czas nie był wstanie przemawiać, a trująca substancja oszpeciła jego twarz. *Prokuratorzy prowadzący dochodzenie za głównego podejrzanego uznali Saciuka. Ten jednak uciekł do Rosji, gdzie otrzymał azyl polityczny. Strona rosyjska nie wyraziła zgody na jego deportację. "21 listopada 2004 roku, w dniu
drugiej tury głosowania, dokonano jeszcze jednej próby pozbycia się Juszczenki, a zarazem i Tymoszenko. Tego dnia milicja miejska zatrzymała w centrum Kijowa dwóch obywateli Rosji, moskwian, z trzema kilogramami materiałów wybuchowych w samochodzie. Przyznali się, że mieli dokonać zamachu na Juszczenkę i Tymoszenko.* Nie wiadomo, kto stał za zorganizowaniem tego zamachu,* niemniej jednak poszlaki wskazywały na MSW Ukrainy".
Pierwszy Majdan
21 listopada 2004 roku zostały ogłoszone wstępne wyniki drugiej tury, które zaszokowały ukraińską opinię publiczną: wygrał Wiktor Janukowycz. Centrum i zachód Ukrainy opowiedziały się za Juszczenką, południowy wschód i Krym - za Janukowyczem. Wyniki były zupełnie inne niż rezultaty sondaży exit poll, według których zwyciężył prozachodni kandydat. Wykryto liczne naruszenia ordynacji - masowym zjawiskiem było głosowanie za pomocą tak zwanych zaświadczeń o skreśleniu z ewidencji. Wielu aktywnych zwolenników Janukowycza rozjechało się po kraju i głosowało po kilka razy. Obserwatorzy organizacji międzynarodowych zaświadczyli o zakrojonych na szeroką skalę oszustwach popełnionych podczas wyborów prezydenckich. W obwodach zachodnich i centralnych rozpoczęły się masowe demonstracje. Kryzys polityczny zapisał się w historii Ukrainy jako pomarańczowa rewolucja - od barwy flagi i szalika głównego pretendenta do prezydentury, Wiktora Juszczenki. Jej ośrodkiem stał się kijowski plac (ukr. "majdan") Niepodległości,
na którym przez dwa miesiące nieprzerwanie odbywały się wielotysięczne protesty.Miejsce to zaczęto określać po prostu "Majdanem". "W zachodnich obwodach kraju organy samorządu lokalnego postanowiły uznać za prawowitego prezydenta Wiktora Juszczenkę. W obwodach wschodnich przywódcy obwodów: donieckiego, ługańskiego i charkowskiego zaapelowali o zwołanie ogólnoukraińskiego zjazdu rad lokalnych w celu utworzenia autonomicznego państwa i uznania prawowitości wyboru Janukowycza na prezydenta. [...]* Jednak ani Janukowycz, ani jego otoczenie nie potrafili zdecydować, czego chcą naprawdę: poddać się czy walczyć, oderwać się od Ukrainy czy pozostać jej autonomiczną częścią, a może nawet przyłączyć się do Rosji"*.
Konflikt wśród swoich
Na Ukrainę z misją mediacyjną przyjechali przedstawiciele Unii Europejskiej, w tym Polski. W wyniku intensywnych rozmów, Sąd Najwyższy Ukrainy wydał orzeczenie o powtórzeniu drugiej tury wyborów. Wygrał ją Juszczenko z 52 proc. głosów (przede wszystkim zachodnich i centralnych regionów Ukrainy). Na Janukowycza zagłosowało 44 proc. wyborców (poparły go Krym i południowy wschód). Nowy prezydent obiecywał zmniejszenie liczebności urzędników oraz głębokie reformy w tym zdrowia, administracji i sądownictwa. Żadnej z zapowiadanych zmian nie udało mu się przeprowadzić do końca,a zamiast redukcji aparatu urzędniczego, zwiększył liczbę członków swojego sekretariatu do 600 osób. Szalę goryczy przelał konflikt Juszczenki z drugą główną bohaterką Majdanu, piękną oligrachinią i businesswoman, Julią Tymoszenko. Tymoszenko m. in. podejmowała próby uniezależnienia ukraińskiego przemysłu energetycznego od rosyjskich rafinerii, a także* dążyła do wyprowadzenia z szarej strefy oligarchicznego biznesu nie płacącego
podatków,co dotknęło nie tylko wielkie, ale i średnie (głównie pośredniczące) spółki. Juszczenko zaingerował w konflikt i wydał rozporządzenie o zniesieniu państwowej regulacji cen produktów naftowych, co udaremniło walkę Tymoszenko przeciw rosyjskim spółkom naftowym na Ukrainie. Po wielu miesiącach licznych sporów na różnych płaszczyznach, 8 września 2005 roku Juszczenko zdymisjonował rząd Tymoszenko.* W wyniku konfliktu między niegdysiejszymi sojusznikami pomarańczowej rewolucji, w wyborach parlamentarnych w marcu 2006 roku wygrała Partia Regionów, a premierem został Janukowycz. W czasie swojej krótkiej kadencji zdążył złożyć w Brukseli zapewnienie, że Ukraina nie dąży do wstąpienia ani do Uniii Europejskiej ani do NATO. W wyniku kolejnych wyborów, które odbyły się już półtora roku później premierem została powtórnie Julia Tymoszenko.A w 2010 roku do władzy powrócił Janukowycz, który objął urząd prezydenta.
"Nie chcę się zabić"
W kwietniu 2010 roku Regionałowie oskarżyli Tymoszenko o "sprzeniewierzenie narodowych interesów Ukrainy i podpisanie porozumień uzależniających Ukrainę od Rosji oraz o spisek na korzyść Rosji przy podpisaniu kontraktów gazowych. [...] Jednak liczni świadkowie powołani przez oskarżyciela zeznali, że podpisane przez Tymoszenko umowy gazowe nie przyniosły uszczerbku państwu." Lady You została aresztowana wprost na sali sądowej za systematyczne naruszanie porządku i za przeszkadzanie w przesłuchiwaniu świadków. Tymoszenko podejrzewała, że Janukowycz będzie chciał ją zabić. Po aresztowaniu złożyła następujące oświadczenie:* "Pragnę oznajmić, że nie mam żadnych skłonności do samobójstwa. Trików, jakie czyniono z Kirpą i Krawczenką, nie warto powtarzać. Nigdy nie targnę się na swoje życie".*
W tym samym czasie, Janukowycz przy pomocy skorumpowanych urzędników, sędziów i prokuratorów rozpoczął zagarnianie biznesów zarówno konkurentów politycznych jak i własnych zwolenników. Ten rabunkowy proces potocznie nazywano "rajderstwem".
"Rządy 'profesora' Janukowycza zapamiętają potomni nie tylko dlatego, że nie przeprowadził on reform gospodarczych i miotał się to w stronę Europy, to w stronę unii celnej z Rosją, ale również z powodu nadzwyczaj spowolnionej mowy eksprezydenta i jego licznych stylistycznych wpadek. Znaną rosyjską poetkę Annę Achmatową nazwał Anną Achmetową, a znanego rosyjskiego pisarza Antoniego Czechowa zaliczył do poetów ukraińskich. [...] Podczas rozmów z prezydentem Turkmenistanu oznajmił, że Ukraina zawsze przyjaźniła się z Kazachstanem,a studentom medycyny radził, żeby byli wierni przysiędze Pitagorasa".
Euromajdan
21 listopada 2013 roku, kilka dni przed zaplanowanym na 28-29 listopada wileńskim szczytem Partnerstwa Wschodniego, na którym Ukraina miała podpisać* układ stowarzyszeniowy z Unią Europejską, rząd oświadczył, że wstrzymuje przygotowania do zawarcia tego układu. W kolejnych dniach na Majdanie - odtąd nazywanym Euromajdanem - gromadziły się tłumy. Ze scen przemawiali liderzy opozycji i zwolennicy integracji z Unią - przedstawiciele różnych grup zawodowych, społecznicy, artyści. Podobne wiece odbywały się w innych częściach Ukrainy. Z kolei *w wielu miastach południowo-wschodniej części kraju miały miejsce tzw. antymajdany, popierające politykę prezydenta Janukowycza. W Kijowie Berkut pacyfikował pokojowe demonstracje, w ruch poszły pałki i gaz łzawiący. W grudniu aktywny stał się Prawy Sektor (który z czasem przekształcił się w partię polityczną) zrzeszający narodowców. Jego członkowie uznali się za obrońców Euromajdanu i czynnie uczestniczyli w walkach z milicją. Siłowa akcja funkcjonariuszy
sprowokowała protestujących do zorganizowania wiecu pokojowego, który odbył się 1.12.2013.Wzięło w nim udział ponad 100 tys. osób w tym europejscy dyplomaci oraz czołowi ukraińscy opozycjoniści - Arsenij Jaceniuk, Witalij Kłyczko* i Ołeh Tiahnybok. Protesty w kolejnych dniach nasilały się i obejmowały kolejne obszary Ukrainy. W odpowiedzi Janukowycz podpisał ustawy z 16-17 stycznia 2014 znacznie ograniczające prawa obywatelskie, i jak to określiła opozycja - czyniące z Ukrainy państwo policyjne. W następnych dniach protestujący opanowali kilka budynków rządowych. Milicja była bezlitosna, padli pierwsi zabici. W połowie lutego siły rządowe rozpoczęły operację antyterrorystyczną skierowaną przeciwko protestującym. Zginęło ponad 100 osób, wiele zostało rannych. Te dramatycznie wydarzenia rozgrywały się na żywo na oczach milionów ludzi śledzących programy informacyjne.
- Chodzi oczywiście o Witalija Kliczkę, w artykule zachowaliśmy pisownię z książki
Rozłam Ukrainy
"21 lutego w celu rozwiązania kryzysu politycznego na Ukrainie i powstrzymania masowego rozlewu krwi odbyły się rozmowy między prezydentem Janukowyczem a przywódcami opozycji: Arsenijem Jaceniukiem, Witalijem Kłyczką i Ołehem Tiahnybokiem. Rozmowy odbywały się przy pośrednictwie ministra spraw zagranicznych Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, ministra spraw zagranicznych Polski Radosława Sikorskiego, szefa Departamentu Europy Kontynentalnej MSZ Francji Erica Fourniera, jak również specjalnego przedstawiciela prezydenta Rosji Władimira Łukina (który ostatecznie odmówił podpisania porozumienia)".
Uczestnicy Euromajdanu w większości byli niezadowoleni z podpisanego porozumienia i żądali natychmiastowej dymisji Janukowycza.Ostatecznie przedterminowe wybory wyznaczono na 25 marca. Janukowycz i jego najbliżsi współpracownicy zbiegli z kraju. Z więzienia została zwolniona schorowana Julia Tymoszenka. Euromajdan powitał ją jednak z dużą rezerwą. Na czele nowego rządu stanął Arsenij Jaceniuk, aż 16 ministrów pochodziło z Ukrainy Zachodniej. Tymczasem w prorosyjskich regionach Ukrainy protesty rozgorzały na dobre. W marcu na Krymie dokonano zamachu stanu. Rosja wprowadziła na półwysep wojska (część wojska znajdowała się już w krymskich bazach rosyjskich),a następnie zostało przeprowadzone referendum, w którym według oficjalnych wyników 82 % ludności opowiedziało się za niezawisłością Krymu i przyłączeniem do Rosji.
Krym wzięty
"Okupacja Krymu przez armię rosyjską stała się pierwszym etapem ogromnego planu prezydenta Putina zmierzającego do przywrócenia Imperium Rosyjskiego. [...] W rzeczywistości 'rosyjska wiosna' nie była niczym innym jak operacją dywersyjną prowadzoną na Ukrainie przez rosyjskie służby specjalne w celu zdestabilizowania sytuacji politycznej. Od lutego 2014 roku rzucono do akcji trzy siły: miejscową rosyjską agenturę i agentów wpływu; miejscowych prorosyjskich 'separatystów' i bojowców 'pospolitego ruszenia'; kadrowych dywersantów specoddziałów GRU i FSB spośród tych, których w czasach sowieckich rzucono do Afryki i Ameryki Łacińskiej w celu inicjowania tam buntów i wojen domowych. Tylko że teraz nie musieli oni mówić po portugalsku czy hiszpańsku, ale w ojczystym języku rosyjskim, co znacznie ułatwiało im robotę i utrudniało walkę z nimi ukraińskim organom prawa. Jako cel pośredni 'rosyjska wiosna' stawiała sobie rozpętywanie wojny informacyjnej, prowokowanie starć międzyetnicznych i międzywyznaniowych
oraz tworzenie warunków do wprowadzenia na Ukrainę wojsk rosyjskich.* Ostatecznym politycznym i geopolitycznym celem operacji była likwidacja suwerennej państwowości Ukrainy".*
Ludzie służb
Felsztinski i Stanczew zauważają, że ludzie obecnie rządzący Rosją wyrośli i uformowali się przed 1991 rokiem, wywodzą się z KGB i GRU, a rozpad ZSRR, co podkreśla oficjalnie prezydent Putin - był dla nich osobistą tragedią. Podobny tok myślenia jest charakterystyczny dla mieszkańców południowej i południowo-wschodniej Ukrainy. Obywatele Federacji Rosyjskiej są utwierdzani w swoich poglądach przez propagandową rosyjską telewizję. "I tak na przykład znany pisarz Aleksandr Prochanow w autorskim programie 'Replika' na kanale Rossija 24 wyraziście opisuje, jak Ukraińcy, jeśli się ich nie podbije, będą* 'pruć brzuchy ciężarnym Rosjankom'(to cytat), a pierwszy kanał rosyjskiej telewizji, nadający praktycznie na całą Rosję i będący głównym źródłem informacji dla jej mieszkańców, opowiada o tym, jak *Ukraińcy krzyżują rosyjskie dzieci".
Zachód nie zawiedzie
Autorzy przypuszczają, iż zachodni świat poniesie poważne konsekwencje imperialistycznych zapędów Rosji. "Czy warto było naruszać ład światowy z powodu Krymu? Oczywiście, że nie. A z powodu Ukrainy? Też nie.A z powodu Naddniestrza i Białorusi? Być może, jeżeli oceni się zajęcie wszystkich tych terytoriów jako program minimum. Ale jak znamy życie dyktatorów, to się nie udaje. Putin nie jest minimalistą. Gdy program minimum zostanie zrealizowany, jego to nie zaspokoi. Zresztą on nawet zapomni w owej chwili, że kiedyś miał pomysł, żeby nie wychodzić poza Białoruś. Jeżeli miał zawrót głowy od sukcesów po Krymie, to łatwo sobie wyobrazić, co będzie z Putinem po przyłączeniu Białorusi i jaki on sam sobie będzie się wydawał wielki i genialny w okolicach lata 2015 roku. I wtedy właśnie staniemy w obliczu wojny Rosji z NATO, przy czym Putin będzie pewien, że NATO nie rozpocznie wojny z powodu krajów nadbałtyckich, ponieważ nie zaryzykuje wojny jądrowej na pełną skalę. Tak samo* Hitler uznał, że Francja i
Anglia nie wypowiedzą Niemcom wojny z powodu Polski.* [...] Putin też wie, że członków NATO obowiązuje układ o pomocy wzajemnej. Jednak, tak samo jak Hitler, uważa, że zachodnie demokracje stchórzą. Ale one nie stchórzą (o czym zachodnie demokracje, jak i Putin, na razie jeszcze nie wiedzą). [...] Europa zwycięży w tej wojnie, ponieważ Rosja nie zdoła wygrać z całym demokratycznym światem. Rezultatem będzie rozpad Federacji Rosyjskiej, wobec którego rozpad Związku Sowieckiego w 1991 roku wyda się skromną próbą przed premierą. Daleki jestem od myśli, że Rosji wystarczy dziś sił wewnętrznych, by powstrzymać nadciągającą katastrofę. Putin jest agresorem i podżegaczem wojennym.* Wojna ta przyniesie Rosji hańbę, spustoszenie i śmierć.*A poza tym w całych dziejach świat demokratyczny nigdy nie przegrał żadnego starcia. Wychodził zwycięsko ze wszystkich bitew".
J.T./książki.wp.pl