Trójka

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

PROLOG Los zrządził, że tylko raz spotkali się wszyscy w jednym miejscu. Byli młodzi i upłynęło wiele lat, zanim wydarzyła się cała [ta historia](https://ksiazki.wp.pl/ta-historia-6148740891838081c). Wtedy jeszcze nie mogli wiedzieć, jaki ślad to spotkanie odciśnie na ich życiorysach.

Dokładnie w pierwszą niedzielę listopada 1947 roku każdy z nich miał okazję poznać wszystkich pozostałych. Przez kilka minut przebywali w tym samym pokoju. Jedni niebawem zapomnieli twarze i nazwiska osób, z którymi wówczas rozmawiali, innym ten dzień w ogóle nie pozostał w pamięci. Kiedy jednak dwadzieścia jeden lat później okazał się tak ważny, udawali, że pamiętają. Wpatrywali się w wyblakłe fotografie, mrucząc: "Ach tak, oczywiście".

Do spotkania doszło wskutek zbiegu okoliczności, w czym nie ma nic osobliwego. Byli młodzi i zdolni, toteż władza, podejmowanie decyzji i naprawianie świata stanowiły ich przeznaczenie, choć każdy miał je realizować w odmienny sposób, bo każdy pochodził z innego kraju. Nic też dziwnego, że spotkali się na Uniwersytecie Oksfordzkim. Ale po latach, gdy wydarzyło się to wszystko, okazało się, że w całą tę sprawę zostały uwikłane osoby właściwie zupełnie sobie obce, a jedynym tego powodem było to, że niegdyś zetknęły się w Oksfordzie.

W każdym razie spotkanie to nie było ważnym wydarzeniem historycznym. Zwyczajne party z winem w domu, w którym wydawano wiele podobnych przyjęć (nie tylko z winem; mogliby coś o tym powiedzieć starsi studenci).

Okoliczność może niewarta wzmianki, ale niezupełnie. Al Cortone zastukał w drzwi i czekał, spodziewając się właściwie ujrzeć w nich nieboszczyka. W ciągu trzech ostatnich lat utwierdzał się coraz bardziej w przekonaniu, że jego przyjaciel nie żyje. Najpierw dowiedział się, że Nat Dickstein dostał się do niewoli.

W miarę jak cichły odgłosy wojny, słyszało się coraz więcej opowieści o losie Żydów w niemieckich obozach koncentracyjnych. A kiedy wojna się skończyła, ponura prawda o straszliwych zbrodniach nazistów wreszcie wyszła na jaw. Duch za drzwiami zaszurał krzesłem po podłodze i przeszedł przez pokój.

Cortonego obleciał strach. Co będzie, jeśli Dickstein okaże się kaleką ? Albo ma oszpeconą twarz? Albo zwariował? Cortone nigdy nie wiedział, jak się odnosić do kalek i czubków. W 1943 roku on i Dickstein w ciągu kilku dni stali się sobie bardzo bliscy, ale jak jego dawny towarzysz wygląda teraz?
Drzwi się otworzyły.
- Cześć, Nat - powiedział Cortone.
Dickstein wytrzeszczył oczy, ale zaraz na Jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Plery, nery, cynadery - powitał kumpla jednym ze swoich zabawnych knajackich powiedzonek.

Włoch z ulgą odwzajemnił uśmiech. Podali sobie ręce, poklepali się po ramionach, wymienili kilka soczystych uwag w surowym żołnierskim języku i weszli do środka.

Mieszkanie Dicksteina znajdowało się w starym domu, położonym w zniszczonej przez bombardowanie części miasta, i składało się z jednego niewiarygodnie wysokiego pokoju. Stało tam proste łóżko, schludnie, po wojskowemu zasłane, ciężka stara szafa z ciemnego drewna, serwantka z tego samego kompletu oraz założony książkami stół pod niewielkim oknem. Pokój nie wyglądał przytulnie.

Gdyby Cortone miał tu zamieszkać, zabrałby ze sobą trochę drobiazgów, dzięki którym mógłby się poczuć jak u siebie: fotografie członków rodziny, pamiątki z Niagary i Miami Beach, a także trofea sportowe z licealnych czasów.
- Bardzo chciałbym wiedzieć, jak ci się udało mnie odnaleźć - mruknął Dickstein.
- Nie było to łatwe. - Cortone zdjął wojskową kurtkę i położył ją na wąskim łóżku. - Zajęło mi to prawie cały wczorajszy dzień. - Spojrzał na klubowy fotel. Jego poręcze były pokrzywione, spośród wyblakłych chryzantem obicia wystawała sprężyna, a pod brakującą nogę podłożono tom Teajteta Platona. - Czy ludzie mogą na czymś takim siadać? - zapytał.
- Nie wyżsi stopniem od sierżanta. Ale...
- Ale tamci nie są ludźmi.
Obaj wybuchnęli śmiechem. Stary dowcip. Dickstein odsunął krzesło i usiadł na nim okrakiem. Przez chwilę uważnie wpatrywał się w przyjaciela.
- Utyłeś!
Cortone poklepał się po brzuchu.
- We Frankfurcie żyje nam się całkiem nieźle. Dużo straciłeś, że przeszedłeś do cywila.
- Pochylił się do przodu i ściszył głos, jakby chodziło o jakąś tajemnicę: - Zbiłem majątek. Biżuteria, porcelana, antyki, wszystko za papierosy i mydło. Niemcy głodują. A za rogalika dziewczyny zrobią ci wszystko.

Wyprostował się w oczekiwaniu na kolejny wybuch śmiechu, ale twarz Dicksteina pozostała nieruchoma. Zbity z tropu Cortone zmienił temat:
- Ale o tobie nie da się powiedzieć, że jesteś za gruby.

Początkowo widok Dicksteina całego, zdrowego i uśmiechniętego sprawił mu taką wielką ulgę, że nie przyjrzał się bliżej przyjacielowi. Teraz jednak uświadomił sobie, że Nat Dickstein jest bardziej niż chudy: jest wycieńczony. Przedtem także nie mógł imponować wzrostem ani budową ciała, ale nigdy nie wyglądał jak szkielet. Wrażenie to pogłębiała jeszcze trupio blada cera i wielkie brązowe oczy za okularami w plastikowej oprawie. No i kawałek łydki, widocznej między skarpetką a nogawką, białej i cienkiej jak zapałka.

Cztery lata temu Dickstein był śniady, sprężysty i mocny niczym skórzane podeszwy butów, w które wyposażyła go brytyjska armia. Gdyby Cortone miał go scharakteryzować po swojemu, powiedziałby: "To najmniejszy, ale najtwardszy i najbardziej zawzięty ze skurwysynów, którzy ratowali moje zasrane życie".

- Za gruby? Pewnie, że nie - odparł Dickstein. - Ten kraj wciąż żyje na żelaznych racjach. Ale jakoś sobie radzimy.
- Nie jadłeś najlepiej...
- Ale jadłem - uśmiechnął się Dickstein.
- Dostałeś się do niewoli.
- W La Molina.
- Jak cię, do diabła, dopadli?
- Pocisk strzaskał mi nogę - odparł Dickstein, wzruszając ramionami. - Straciłem przytomność. Ocknąłem się w niemieckim wagonie.
Cortone spojrzał na nogi przyjaciela.
- Dobrze złożona?
- Miałem szczęście, w pociągu dla jeńców był medyk i nastawił kości.
Włoch pokiwał głową.
- A potem w obozie...? - Pomyślał, że może nie powinien o to pytać, ale chciał wiedzieć.
Dickstein umknął spojrzeniem w bok.
- Było w porządku, dopóki nie odkryli, że jestem Żydem. Może herbaty? Niestety, nie stać mnie na whisky.
- Nie, dzięki. - Cortone najchętniej w ogóle by się więcej nie odzywał. - A co do whisky, rano już jej nie pijam. Życie wcale nie jest takie krótkie, jak się zdaje.
Dickstein znów podniósł wzrok.
- Postanowili sprawdzić, ile razy można złamać nogę w tym samym miejscu i na powrót ją złożyć.
- O Jezu... - wymamrotał Cortone.
- To jeszcze było najlepsze ze wszystkiego - stwierdził Dickstein beznamiętnie. Znów spojrzał gdzieś przed siebie.
- Skurwysyny - syknął Cortone. Nic innego nie przychodziło mu do głowy. Twarz Dicksteina nabrała jakiegoś obcego wyrazu, którego Cortone nigdy przedtem u niego nie widział. Po chwili uprzytomnił sobie, że maluje się na niej lęk. Dziwna sprawa, przecież najgorsze już się skończyło, pomyślał. - No dobra, do licha, w końcu wygraliśmy, no nie? - powiedział i klepnął przyjaciela po plecach.

Dickstein uśmiechnął się.
- Wygraliśmy. Ale powiedz wreszcie, co robisz w Anglii i jak mnie odnalazłeś?
- W drodze do Buffalo załatwiłem sobie postój w Londynie. Byłem w Ministerstwie Obrony...
- Cortone zawahał się. Poszedł specjalnie do ministerstwa, żeby zasięgnąć informacji o okolicznościach śmierci Dicksteina. - Dali mi adres na Stepney. A tam zastałem tylko jeden dom na całej ulicy. I w tym domu spod calowej warstwy kurzu odgrzebałem tego starca...
- Tommy'ego Castera?
- Zgadza się. Kiedy wypiłem dziewiętnaście filiżanek cienkiej herbaty i wysłuchałem historii jego życia, skierował mnie do innego domu, w którym odszukałem twoją matkę, wypiłem jeszcze więcej cienkiej herbaty i wysłuchałem jej biografii. Gdy wreszcie dostałem twój adres, było za późno, żeby zdążyć na ostatni pociąg do Oksfordu. Poczekałem do rana i oto jestem. Mam tylko parę godzin, mój statek jutro odpływa.
- Zdemobilizowali cię?
- Trzy tygodnie, dwa dni i dziewięćdziesiąt cztery minuty temu.
- Co zamierzasz robić po powrocie?
- Prowadzić rodzinny interes. Ostatnie lata przekonały mnie, że niezły ze mnie biznesmen.
- A czym się zajmuje twoja rodzina? Nigdy mi o tym nie mówiłeś.
- To firma przewozowa - odparł Cortone. - A ty? Co z tym Oksfordem? Na miłość boską, studiujesz coś?
- Literaturę hebrajską.
- Żartujesz!
- Pisałem po hebrajsku, zanim poszedłem do szkoły. Nigdy ci nie mówiłem? Mój dziadek był prawdziwym uczonym. Mieszkał w jednym śmierdzącym pokoju nad sklepem z plackami przy Mile End Road. Odkąd pamiętam, chodziłem tam w każdą sobotę i niedzielę. Nigdy się nie uskarżałem... lubiłem to. Cóż innego mógłbym studiować?
Cortone wzruszył ramionami.
- Czy ja wiem, może fizykę jądrową albo zarządzanie. Po co w ogóle studiować?
- Żeby być szczęśliwym, mądrym i bogatym.

Cortone pokręcił głową.
- Jak zawsze tajemniczy. Dużo tu dziewczyn?
- Bardzo mało. Poza tym jestem zbyt zajęty.
Cortone zauważył, że Dickstein się rumieni.
- Łżesz, dupku. Chcesz, to ci powiem: zakochałeś się. Kim ona jest?
- No dobrze, masz rację - odparł zmieszany Dickstein. - Ale ona jest nieosiągalna. To żona profesora. Egzotyczna, inteligentna... najpiękniejsza kobieta, jaką w życiu widziałem.
Cortone popatrzył na niego.
- To nie wygląda obiecująco, Nat.
- Wiem, ale jednak... - Dickstein wstał z krzesła. - Sam się przekonasz, co mam na myśli.
- Zobaczę ją?
- Profesor Ashford wydaje party. Jestem zaproszony. Wybierałem się tam właśnie, kiedy wpadłeś. - Włożył marynarkę.
- Party w Oksfordzie! - ucieszył się Cortone. - Będę się miał czym chwalić w Buffalo!

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]