Tragiczne powstanie oczami brytyjskiej historyczki
"Oddziały Kamińskiego i Dirlewangera, które pacyfikowały Warszawę, to nie były zwyczajne oddziały wojskowe, a specjaliści bardzo dobrze wyćwiczeni w mordowaniu niewinnych osób" - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Alexandra Richie, brytyjska historyk, absolwentka Oxfordu, autorka książki "Faust's Metropolis: a History of Berlin", zajmująca się problematyką drugiej wojny światowej i postkomunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej.
Warszawa 1944. Tragiczne powstanie
Alexandra Richie: Po pierwsze - jestem z wykształcenia historyczką. Pierwszy raz do Polski przyjechałam w roku 1987, jako młoda doktorantka, na powiedzmy wymuszone przez polityczny układ wakacje. Jako osoba z Zachodu miałam wizę jednokrotną do Niemiec Wschodnich, ale gdybym z nich wróciła do Zachodnich, nie mogłabym ponownie wjechać do NRD. A zatem pojechałam do Polski. I to co zobaczyłam było zaskakujące! Berlin Wschodni tuż przed upadkiem muru był ponurym i mrocznym miejscem, Warszawa zaś była jego przeciwieństwem. Studenci na ulicach rozdawali ulotki, toczyły się zażarte dyskusje o tym czy Stalin był niespełna rozumu czy też nie. Polacy okazali się ludźmi o zupełnie innej mentalności niż Niemcy i to mnie uwiodło. Warszawa wówczas wyglądała oczywiście zupełnie inaczej niż dziś. Nie było centr handlowych, wielkich biurowców, a wszystko wyglądało niezwykle ponuro i szaro. Zwłaszcza jak pojechało się choćby na Wolę. Tak powoli zaczęłam się interesować tym miastem. Co się stało, że wygląda tak a nie
inaczej. Widziałam w Niemczech wiele zniszczonych miast, ale miasta startego w pył i na nowo odbudowanego nigdy. A to prowadziło do historii drugiej wojny światowej, zagłady Żydów warszawskich i powstania warszawskiego.
Dlaczego Warszawa jest taka brzydka?
Nie! Świadomość tego co działo się w Warszawie na Zachodzie była bardzo, bardzo mała. Mówisz Polska a każdy kojarzy - wejście hitlerowców i początek drugiej wojny światowej, Auschwitz, może Stalin i armia radziecka. Ale o Powstaniu, zniszczeniu miasta, w zasadzie starciu go z mapy, słyszało niestety bardzo niewiele osób. Więcej często pytano mnie - dlaczego ta Warszawa jest taka brzydka? Wtedy tłumaczyłam co się z tym miastem stało i dlaczego wygląda tak a nie inaczej. Dopiero wtedy ludzie zaczynali rozumieć czym stała się Warszawa i dlaczego.
Specjaliści od mordowania
Alexandra Richie: Przede wszystkim moim celem było przybliżenie obcokrajowcom historii tego miasta. Pokazanie co zaszło. Dlatego też dla wielu Polaków mogą tu pojawić się informacje oczywiste. Zwłaszcza kiedy pokazuję Warszawę na historycznym tle i opisuję jakim miastem była przed wojną. Wy o tym wiecie doskonale i te dygresje mogą niektórych czytelników zirytować, ale musi mi pan uwierzyć: dla ludzi niemieszkających w Polsce ta wiedza pozwala zrozumieć znaczenie miasta i jeszcze mocniej podkreśla ogrom zniszczeń. Ale to nie tak, że napisałam książkę, która jest przeznaczona tylko na zagraniczny rynek. Nie. Poza informacjami dla Polaków oczywistymi chciałam opowiedzieć o Warszawie nie jak o samotnej wyspie, a pokazać ją w kontekście wojny. Tego co robili ludzie, którzy zajmowali się pacyfikacją miasta. Bo do stłamszenia Powstania, ludobójstwa i w efekcie zniszczenia całego miasta wybrano osoby nieprzypadkowe. Oddziały Kamińskiego i Dirlewangera (na zdjęciu) to nie były zwyczajne oddziały wojskowe, a
bardzo dobrze wyćwiczeni w mordowaniu niewinnych osób specjaliści. Dlatego poświęcam tu miejsce ich "dokonaniom" na Białorusi, żeby pokazać jakie bestie sprowadzono do Warszawy. Przez lata przewertowałam setki dokumentów i publikacji poświęconych Powstaniu, ale nieczęsto spotykałam się w nich ze spojrzenia na Powstanie bardziej rozległym i osadzonym nie tylko w historii miasta czy Polski, ale szerszym, obejmującym choćby to czym zajmowali się ludzie sprowadzeni przez Hitlera i Himmlera do Warszawy. Zadałam sama sobie pytanie, nie o to czy powstanie miało sens, a inaczej: dlaczego Hitler i Himmler, którzy przecież zaczynali ewakuować wojska z Warszawy nagle zdecydowali się wrócić do miasta i zamienić je w ruiny. Wściekłość i nienawiść do Warszawy jest dla mnie niepojęta i racjonalnie nie do wytłumaczenia.
Ciała rozkładające się w upale
Alexandra Richie: Poświęciłam Powstaniu osiem lat życia
Alexandra Richie: Na przykład musiałam pojechać na Wolę, przejść się ulicami i dokładnie ustalić gdzie w 1944 roku stał karabin maszynowy, gdzie znajdował się kościół, z którego uciekali ludzie. Tych miejsc, ulic dziś nie ma, ale musiałam stanąć w ich okolicy, aby oczyma wyobraźni zobaczyć tę starą Warszawę. Zresztą popatrzmy na dzień w którym się spotykamy. Końcówka lipca, jest gorąco jak w piekle. Pierwszego sierpnia trochę padało, ale od drugiego przez cały miesiąc bezustannie świeciło słońce. Było duszno i gorąco. A teraz proszę sobie wyobrazić, że w tym skwarze jest pan na Woli, dookoła piętrzą się powoli rozkładające ciała, wszędzie się pali, bo nie ma wody by ugasić pożary. W tym piekle na ziemi młodzi ludzie walczą i próbują przetrwać. Dla mnie to niezwykle ważne, być w mieście, poczuć jego atmosferę, zobaczyć, czy wreszcie, jak dziś, spróbować sobie wyobrazić w jakim ukropie ci ludzie walczyli. My możemy sięgnąć po wodę, a oni? To co tu się działo było przerażające. Przerażające!
"Nie odpowiadam na pytanie o sens"
Alexandra Richie: Chodzi panu o podział na tych, którzy uważają, że był to bohaterski zryw i coś niebywale pięknego oraz tych, którzy uznają Powstanie za największy błąd historyczny i skazanie miasta na śmierć?
Alexandra Richie: Bo jak panu już wspominałam - nie zależało mi na szukaniu odpowiedzi na pytanie, czy Powstanie było zasadne, czy też nie. Próbowałam zrozumieć i przedstawić świat, który doprowadził do tej tragedii. Z dzisiejszej perspektywy bardzo łatwo ferować wyroki, uznać że rozpoczęcie Powstania było czymś głupim i pochopnym. Nie żyjemy w tamtych czasach nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić pod jaką presją żyli wtedy ludzie. Do tego dochodzą niebywałe wręcz zbiegi okoliczności, których ani Bór-Komorowski, ani nikt z polskich dowódców nie był w stanie przewidzieć. Sukcesy Armii Czerwonej zaskakiwały wszystkich. Tak Polaków, jak i samego Stalina. Ale kiedy wydawało się, że już zaraz wejdą do Warszawy stało się coś dziwnego. Otóż dowodzący niemiecką Grupą Armii "Środek" feldmarszałek Walther Model wybrał podwarszawski Radzymin jako miejsce bitwy obronnej. Tuż pod waszą stolicą nagle pochód Rosjan został chwilowo zatrzymany. Nie wolno też w tym wszystkim zapominać, o tym, że 20 lipca 1944 roku miał
miejsce nieudany zamach na Hitlera, który w konsekwencji sprawił, że niebywale wzrosła pozycja szefa SS Heinricha Himmlera. To on "dostał" od Hitlera Warszawę. Czy gdyby pułkownik Antoni Chruściel "Monter", nie przyszedł do szefa AK gen. "Bora"-Komorowskiego z informacją, że Rosjanie ponoć zajęli warszawską Pragę powstanie by wybuchło? Pewnie nie. To była błędna informacja wysnuta z błędnych założeń, braku przepływu informacji i tym podobnych. I tak rozpętało się piekło.
Czy alianci mogli pomóc?
Alexandra Richie: Mam tego świadomość, ale przecież "Bór"-Komorowski wiedział, że Londyn go nie wesprze. Jan Nowak-Jeziorański przekazał mu te informacje. Mogę tylko domniemywać, iż dowództwo AK sądziło, że mimo odmowy wsparcia ze strony aliantów, kiedy ci przekonają się jak Warszawa walczy, zmienią zdanie. Nie zmienili, bo nie bardzo mogli. Stalin nie zgodził się na wykorzystanie lotnisk, jedyne co mogli robić to zrzucać Powstańcom broń. Było to jednak tyleż niebezpieczne co bezsensowne, bo większość ładunków i tak trafiała w ręce Niemców... Czy alianci mogli zrobić coś więcej? Bardzo trudno powiedzieć, bo ich działania były ograniczone. Nie wiem czy była to zdrada. Raczej z jednej strony niemoc działania (i owszem przymknięcie oczu), a z drugiej, polskiej, zawiedzione nadzieje.
Pomoc Bartoszewskiego
Alexandra Richie: Hitler i Himmler - bo jak już wspominałam oni w maniakalny i irracjonalny sposób uparli się Warszawę zniszczyć. Zaraz po nich Stalin - który mógł zrobić wiele, ale nie chciał, bo zniszczenie miasta było w jego interesie politycznym.
Alexandra Richie: Bardzo miło i uprzejmie (śmiech). Profesor już taki jest - bardzo uprzejmy. Nie powiedział mi nic złego, choć w wielu kwestiach pewnie się od siebie różnimy. Natomiast bez jego pomocy ta książka zapewne by nie powstała, a na pewno powstawałaby o wiele dłużej. Udostępnił mi swoje archiwum, dał wspomnienia Powstańców. No i on ma wręcz niesamowity umysł. Ilekroć zastanawiałam się, co robił taki czy inny niemiecki dowódca i nie mogłam czegoś znaleźć pytałam go, a on po chwili z pamięci recytował: a ten i ten w 1944 roku tu i tu... On po prostu pamięta wszystko.
Na zdjęciu: Współczesna rekonstrukcja przebiegu powstania
Optymizm mimo wszystko
Alexandra Richie: Najbardziej niezwykły jest w nim ten jego niezłomny optymizm. Mimo wszystkiego co przeżył, widział, mimo uwięzienia w Auschwitz i więzieniach komunistycznych on wciąż powtarza, że należy czynić dobro, pomagać innym i żyć. Mimo wszystko żyć.