Niektórzy odmawiają mi prawa do mówienia o Stwórcy, ponieważ nie jestem wierzący. A ja uważam, że mam do tego wszelkie prawo. Chcę o nim mówić, ponieważ problem religii dotyczy całej ludzkości – mówi 87-letni noblista José Saramago .
José Saramago znów napisał książkę na nurtujący go temat. Tym razem wykorzystał do tego postać biblijną cieszącą się złą sławą. Kain, najnowsza powieść laureata literackiego Nobla z 1998 roku, ma duże szanse wywołać burzę w niektórych kręgach katolickich. To nic nowego dla portugalskiego pisarza, który w 1991 roku wzbudził polemikę książką Ewangelia według Jezusa Chrystusa. Portugalski rząd dołączył wówczas do kampanii przeciwko Saramago , sprzeciwiając się jego kandydaturze do Europejskiej Nagrody Literackiej. Premierem był wówczas konserwatysta Aníbal Cavaco Silva. Dziś jest on prezydentem Portugalii. To weto oburzyło pisarza, który postanowił opuścić kraj i przenieść się na hiszpańską wyspę Lanzarote, gdzie mieszka wraz ze swoją żoną Pilar del Río.
Czy teraz, przy okazji opublikowania Kaina, historia może się powtórzyć? – Nie. Już raz przegięli. Nie powtórzą tego doświadczenia, chyba że chcą się ośmieszyć – mówi Saramago z wyraźnym przekonaniem. Rozmawiamy w jego domu na Lanzarote, schronieniu pisarza, do którego przybywają jego przyjaciele z różnych zakątków. Za kilka godzin ma przyjechać Mario Vargas Llosa .
– Ewangelia… wywołała najbardziej agresywne reakcje w katolickich kręgach we Włoszech. Nazwano mnie prowokatorem – opowiada. – Moim zdaniem katolicy nie mają powodów, aby złościć się z powodu Kaina, ponieważ książka nie ma z nimi nic wspólnego. Mówi o Starym Testamencie, a wydaje mi się, że katolicy nie czytają Starego Testamentu. Mają Nowy Testament, który jest sympatycznym tekstem z ładnymi przypowieściami. Myślę, że Kaina źle przyjmą Żydzi, ponieważ Tora to ich księga. Znów nazwą mnie antysemitą. Nie obchodzi mnie to. Napisałem książkę, jaką chciałem, i uważam, że to dobre dzieło literackie.
Francesc Relea
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.