"To jest właśnie piękno futbolu"

Janusz Wójcik - polityk, piłkarz i selekcjoner reprezentacji Polski. Trener Legii Warszawa, Jagiellonii Białystok, Pogoni Szczecin, Śląska Wrocław, Widzewa Łódź, wielokrotnie wybierano go na trenera drużyn pochodzących z Bliskiego Wschodu. W latach 2005-2007 poseł na Sejm z ramienia Samoobrony Andrzej Leppera. W rozmowie z Przemysławem Ofiarą opowiada o zdobyciu srebrnego medalu na olimpiadzie w Barcelonie w 1992 roku, o relacjach z piłkarzami i PZPN-em, zdradza kulisy pracy z kolejnymi drużynami - od specyficznych metod motywacji piłkarzy aż po sprzedawanie meczów. Wójcik opowiada także o polityce - o Andrzeju Lepperze, Marku Papale, Aleksandrze Kwaśniewskim i innych postaciach polskiej sceny politycznej. Na kolejnych stronach galerii zaprezentujemy fragmenty książki pt. "Wójt. Jedziemy z frajerami. Całe moje życie" wydanej nakładem wydawnictwa Sine Qua Non i postaramy się odsłonić kilka kart z życia Janusza Wójcika.

"Bójta się Wójta"
Źródło zdjęć: © Newspix

/ 10"Bójta się Wójta"

Obraz
© Newspix

W rozmowie z Przemysławem Ofiarą opowiada o zdobyciu srebrnego medalu na olimpiadzie w Barcelonie w 1992 roku, o relacjach z piłkarzami i PZPN-em, zdradza kulisy pracy z kolejnymi drużynami - od specyficznych metod motywacji piłkarzy aż po sprzedawanie meczów. Wójcik opowiada także o polityce - o* Andrzeju Lepperze, Marku Papale, Aleksandrze Kwaśniewskim*i innych postaciach polskiej sceny politycznej. Na kolejnych stronach galerii zaprezentujemy fragmenty książki pt. "Wójt. Jedziemy z frajerami. Całe moje życie" wydanej nakładem wydawnictwa Sine Qua Non i postaramy się odsłonić kilka kart z życia Janusza Wójcika.

/ 10Twarda ręka każdej drużyny

Obraz
© Newspix

Janusz Wójcik wiele razy podkreśla, że niezależnie od tego, którą drużynę trenował, zawsze dbał o porządek. Piłkarze mają chodzić na treningi, nie imprezować ponad miarę i przyjmować wolę trenera jak świętość - tak w skrócie wygląda "porządek", ale poszczególne anegdoty pokazują, że z utrzymywaniem go bywało różnie. Wójcik to człowiek, który nie przebiera w słowach. Taka też jest jego biografia - napisana wyjątkowo prostym, pełnym wulgaryzmów językiem. To właśnie ten niewyszukany język jest jednym ze sposobów zaprowadzania porządku, oprócz standardowych zakazów czy nakazów. Wójcik szczyci się tym, że każdą drużynę prowadził twardą ręką. O tym, jak daleko może ona sięgać, z pewnością przekonało się "paru delikwentów", jak ich określa, którzy nie chcieli podporządkować się decyzjom trenera. Jeśli dwóch z tak zwanej "grupy ostrzegawczo-porozumiewawczej" nie dawało rady, do gry wchodził najsilniejszy, w reprezentacji był to Aleksander Kłak, do którego Wójcik mawiał: "Aluś, ty masz po prostu podejść walnąć w
cymbał takiego klienta. Tylko krzywdy mu nie zrób. Jeżeli powie, że zrozumiał, to ja już nic nie muszę wiedzieć. A jeśli dalej będzie podskakiwał, to przyjdź do mnie".

/ 10"Okręciłem ich sobie wokół palca"

Obraz
© PAP

Nie sposób wymienić nawet połowy wszystkich przytoczonych w książce anegdot związanych z imprezowym trybem życia polskiego trenera - w każdej z nich przewijają się alkohol, piłka i kobiety. Wójcik podkreśla też swoją charyzmę i z dumą opowiada o braku tolerancji wobec innych kultur (najbardziej żenującym przykładem jest chyba poczęstunek w jednym z krajów arabskich, który odwiedzał podczas pobytu w Emiratach). Uderza również ogromna pewność siebie granicząca z butą i przekonanie o tym, że każdy, kogo Wójcik spotkał na swojej drodze, byłby nikim, gdyby nie jego dobroczynny wpływ. Wójcik wymienia w tym miejscu wielu polskich piłkarzy (dostaje się nawet Radosławowi Majdanowi i Robertowi Lewandowskiemu, którego Wójcik krótko trenował w Zniczu Pruszków), kolegów po fachu - Pawła Janasa czy Jerzego Engela, działaczy PZPN-u - Mariana Dziurowicza i Ryszarda Kuleszę, dziennikarzy sportowych, a także przygodnie napotkanych, zarówno w kraju, jak i za granicą, ludzi. Znamienna jest opowieść o imprezie u pewnego Włocha,
który zaproponował Wójcikowi i Andrzejowi Strejlauowi przejażdżkę konną. Strejlau nie skorzystał, a Wójcika szukała cała grupa poszukiwawcza po tym, jak poniósł go koń.

/ 10Porządek, uprzejmość, olimpijskie ideały

Obraz
© Newspix

O tym, jak wyglądał "porządek" Wójcika, świadczy też pewna anegdota. Trener opowiada w niej o wizycie złożonej przez reprezentację Polski u Jana Pawła II przed meczem z Włochami. "W przeddzień audiencji wielu działaczy, którzy wybrali się z nami, chciało się zabawić. Ja oczywiście zasiadłem do nocnych rozmów razem z nimi" - opowiada. Impreza rozkręciła się tak, że kapelan reprezentacji przeżywał podczas porannej spowiedzi trudne chwile, "bo musiał wdychać alkoholowe wyziewy wydzielane przez kwiat PZPN-u". W samej Barcelonie było już nieco inaczej: wprawdzie piłkarze karnie chodzili spać o wyznaczonej przez trenera porze, ale mieli problemy z jedzeniem i... kobietami. Wójcik wspomina, że jako przykład podawał piłkarzom innych sportowców: "Popatrzcie sobie na nich, popatrzcie, jak są zbudowani. To rekordziści świata, wielcy mistrzowie. Idźcie i nałóżcie sobie to samo, co oni. W***e to w tych samych proporcjach!".

Problemy z dietą nie były jedynymi problemami polskiej reprezentacji: piłkarze zwracali uwagę na miejscowe dziewczyny, a na piłkarzy oko miała... polska dżudoczka Beata Maksymow, która rzucała w nich woreczkami z wodą. Trudno mówić o sportowej rywalizacji, bo "chłopaki w*y się niesamowicie i szukały sposobów na rewanż. Wiedzieli, że z Beatą szarpać się nie mogą, bo jakby którymś p*a o ziemię, toby zakończył udział w igrzyskach. Ale na przykład jak przyniosła sobie do stolika jedzenie, to wystarczała chwila nieuwagi, żeby jej to z***i i gdzieś schowali. Innym razem oblali ją całym kubłem zimnej wody".

Uwaga od redakcji: dla dobra naszych czytelników postanowiliśmy ocenzurować wypowiedzi Wójcika, pozostawiliśmy jednak miejsce po przekleństwach, by pokazać Państwu, jak wulgarnym językiem posługuje się trener

/ 10"Cała Polska widziała"

Obraz
© Newspix

Te słowa wypowiedział Ryszard Kulesza jako ówczesny członek prezydium PZPN pod koniec sezonu 1992/1993. To wtedy Legia Warszawa zdobyła tytuł mistrza Polski i wtedy właśnie ten tytuł straciła. Kulesza twierdził, że mecz był ustawiony: Legia miała kupić mecz od Wisły. Gdy nad Legią i Wójcikiem toczono w PZPN długie i gorące dyskusje, w Alejach Ujazdowskich zebrał się tłum kibiców, którzy ponieśli Wójcika na barkach przez całe Aleje aż po stadion Legii, paraliżując po drodze ruch uliczny. Decyzją PZPN Legia straciła mistrzostwo na rzecz Lecha Poznań.

"Gdybyśmy wtedy zostali mistrzami Polski, dominowalibyśmy w kraju przez lata, ale nie wszystkim się to podobało. W tamtym mitycznym sezonie rywale przyjeżdżali do nas i błagali, żebyśmy nie strzelali im za dużo goli, bo w klubie będą ich karać" - mówi Wójcik i dodaje: "Pracowałem w wielu różnych miejscach na świecie, ale to w Legii czułem się jak w domu. Warszawa to było i jest moje miejsce na ziemi. Chyba każdy trener pochodzący ze stolicy marzy, by kiedyś popracować w Legii".

/ 10"Strzelili dwa gole, ale my też mieliśmy swoje sytuacje"

Obraz
© Newspix

Po odebraniu Legii mistrzostwa Wójcik pracował z drużyną do końca jesiennej rundy sezonu 1993/94, a następnie wyjechał na kontrakt do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie prowadził reprezentację olimpijską i dwie drużyny klubowe. Po powrocie z Emiratów i dymisji Antoniego Piechniczka został trenerem reprezentacji Polski latem 1997 roku. O tym, jak do tego doszło podczas finału Pucharu Polski na stadionie ŁKS-u, Wójcik opowiada bez żenady: obecny na meczu ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski zaprosił Wójcika do loży. Był tam już prezes PZPN-u Marian Dziurowicz i choć trenerem miał zostać Edward Lorens, dla Wójcika szybko stało się jasne, że zaszczytne stanowisko przypadnie właśnie jemu. Utrzymał je do 1999 roku, czyli do nieudanych eliminacji do Mistrzostw Europy w 2000 roku. Od tamtego czasu niemal co rok zmieniał drużynę: od Pogoni Szczecin, przez krótki epizod w Śląsku Wrocław, cypryjski klub Anorthosis Famagusta, reprezentację Syrii, Świt Nowy Dwór Mazowiecki, Znicz Pruszków i wreszcie Widzew
Łódź, z którego został zwolniony po trzech meczach.

/ 10Znamy się nie tylko z widzenia

Obraz
© Newspix

Janusz Wójcik nie stroni od nazwisk. Jednych bez żenady określa pospolitymi epitetami, innych nazywa przyjaciółmi. Do grona tych ostatnich zalicza między innymi generała Marka Papałę, o którym pisze: "Marek został zabity, bo po prostu nie pasował", a także Ryszarda Kalisza, Roberta Sowę, dawnego kucharza reprezentacji, obecnie właściciela restauracji Sowa i Przyjaciele, w której ujawniono aferę podsłuchową, a także Andrzeja Gołotę. O tym ostatnim Wójcik opowiada anegdotę, w której jak zwykle wiedzie prym ponad wszystkimi. Oto Gołota zmęczony po walce przyjeżdża świętować zwycięstwo do pewnego klubu. Wójcik klepie go na powitanie w policzek. Gołota prosi, by tego nie robił - jest poobijany i obolały po walce. Wójcik, zadowolony, przestaje, ale podsumowuje, że był jedynym, który bokserowi w tę zwycięską noc dał w twarz.

/ 10Pralka, panienka i dobra wódka

Obraz
© Newspix

W biografii polskiego trenera wątek korupcyjny jest obecny od lat. W napisanej wspólnie z Ofiarą książce Wójcik opowiada, jak dochodziło do kupowania meczów, podkreślając jednocześnie swoją niewinność. W czasach, gdy najłatwiej było przekupić sędziego, Wójcik załatwiał sprawy bezpośrednio z sędziami lub kwalifikatorami: "Do celu prowadziły różne drogi, a pieniądze zawsze dzielono tak, żeby wszyscy byli zadowoleni" - wspomina. Często jedyną barierą była cena, różne były też sposoby na przekupienie arbitra. Do klasycznych metod należało zapewnienie sędziemu damskiego towarzystwa i obecności na suto zakrapianej imprezie. Podobnie jak sędziów traktowano dziennikarzy sportowych: wielu z nich otrzymywało łapówki, na przykład w postaci sprzętu AGD (przykład "darowizn" przekazywanych przez drużynę Amica Wronki). Wójcik wspomina, jak próbował radzić sobie z korupcją podczas pracy z Jagiellonią Białystok: jeśli nie wchodziła w grę zmiana sędziego, należało go podkupić. Na temat korupcji w zespole Świt Nowy Dwór
odpowiada tak, jak można się spodziewać: mecze nie były ustawione. Ale karę przyjmuje po to, by wszyscy odczepili się od niego raz na zawsze.

/ 10Wujo złapie za szczotkę

Obraz
© PAP

Polityka była obecna w życiu Janusza Wójcika na długo zanim w 2005 roku wystartował w wyborach do Sejmu z list Samoobrony. Dawny działacz PZPR był doradcą szefa Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu Jacka Dębskiego, zasiadał też w zespole konsultacyjnym do spraw sportu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (premierem był wtedy Leszek Miller). Jednak czas współpracy z Samoobroną był dla Wójcika etapem najważniejszym. Do dziś jest przekonany, że Andrzej Lepper nie mógł popełnić samobójstwa ze względu na długi: według Wójcika wystarczyłoby jedno słowo "Lepperiusa", a Aleksander Łukaszenka natychmiast by mu pomógł...

Choć polityczna kariera "Wójta" zakończyła się w lutym 2008 roku, kiedy został wykluczony z Samoobrony RP, on sam mówi: "Polskie środowisko polityczne jest zgniłe i zepsute do cna, pełne mend i szumowin. Oczywiście, Wójcik nigdy nie bał się frajerów z Sejmu, ale po jakimś czasie po prostu straciłem ochotę na ich oglądanie. Niebawem jednak możecie się zdziwić, kiedy znów zobaczycie mnie w wielkiej polityce. Ktoś chyba musi zrobić z tym bajzlem porządek. A jak Wujo złapie za szczotkę, to pozamiata s*i".

10 / 10Arabski kącik i więcej spokoju

Obraz
© AKPA

Jaki jest Janusz Wójcik prywatnie? W dużej mierze to ten sam Janusz Wójcik, którego współpracownicy znają z murawy czy sejmowych korytarzy. Uwielbia alkohol, imprezy, szybkie auta i kobiety. W swojej biografii obszernie opowiada o kulisach dwóch małżeństw, nie pomijając również wątku zdrad i separacji, a także poważnego wypadku, któremu uległ pewnej jesieni. Schodząc w nocy do salonu, Wójcik tak niefortunnie potknął się o niewielki stolik, że stracił równowagę i upadł na "arabski kącik", czyli ozdoby przywiezione z wizyt na Bliskim Wschodzie. Przykrywka wazy, o którą uderzył głową, wbiła mu się w skroń - skutkiem tego nieszczęśliwego wypadku była wielogodzinna operacja i konieczność wszczepienia implantu. PZPN odmówił finansowego wsparcia trenera. Od tamtego czasu Janusz Wójcik dba o to, by się nie przemęczać i nie denerwować.

Ola Maciejewska/Książki.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]