TEATR MY podbija polskie i europejskie sceny
Spektakle komediowe Teatru MY od samego początku grane są w całej Polsce , ale także poza jej granicami. Tym razem aktorzy wyruszają do Niemiec, Irlandii i Szkocji.
* *Spektakle komediowe Teatru MY od samego początku grane są w całej Polsce , ale także poza jej granicami. Tym razem aktorzy wyruszają do Niemiec, Irlandii i Szkocji.
I tak: Agnieszka Sienkiewicz, Małgorzata Pieczyńska, Filip Bobek, Stefano Terrazzino, Tomasz Bednarek w spektaklu KOCHANIE NA KREDYT Marcina Szczygielskiego w reżyserii Olafa Lubaszenko wystąpią: 26.02 o godz. 18 w Dublinie w The Helix Theatre
oraz
12 marca w DUSSELDORFIE o godz. 15 i 18.30 w Teatrze Savoy zobaczyć będzie można spektakl w obsadzie z Piotrem Zeltem, Małgorzatą Pieczyńską, Agnieszką Sienkiewicz, Filipem Bobkiem i Stefano Terrazzino.
„Kochanie na kredyt” to komedia z elementami farsy – wypukłe zwierciadło, którego zniekształcenie komicznie wyolbrzymia szczegóły rzeczywistości. Pokazuje najróżniejsze „holizmy”. Uzależnienia mają różne oblicza. Np. uzależniamy się od czynności i uczuć na skalę niespotykaną do tej pory w historii cywilizacji. Internet, zakupy, telewizja, seks, przyjemności, higiena, operacje plastyczne, jedzenie, popularność – przedawkowane wpędzają nas w poważne kłopoty.
(img|713957|center)
Absolutny przebój teatralny Teatru MY „SINGLE I REMIKSY” (tekst: Marcin Szczygielski, reż. Olaf Lubaszenko) zobaczyć będzie można 18 marca 2017 r. o godz. 17.00 i 20.15 w Szkocji w Edynburgu w George Square Lecture Theatre.
W obsadzie: Weronika Książkiewicz, Katarzyna Maciąg, Lesław Żurek, Wojciech Medyński.
„Single i remiksy” to farsa obnażająca pracę singli w korporacji. Skomplikowane sieci zależności oraz jawnych układów i układzików, od których zależy korporacyjne być albo nie być, w większości przypadków, prowadzą do przekomicznych patologii. Korporację kupują Hindusi, zobaczymy więc też piękny hinduski taniec i warunki pracy w prorodzinnej korporacji.
(img|713958|center)
Single trasę zaczynają od Szkocji, gdzie w Edynburgu zagrają dwa spektakle już 18 marca, a potem znów trasa po Polsce. O sukcesie tego przedstawienia o pracy w korporacji świadczy fakt, iż w ciągu niespełna 2 lat zagrany był przy pełnych widowniach blisko 500 razy
(img|713962|center)
Aktorka Monika Mazur, znana z jednej z głównych ról serialu „Na Sygnale” brawurowo weszła w próby do spektaklu „Single po japońsku”.
Już od marca wystąpi w roli Joanny – przebojowej szefowej korporacji. W Polsce SINGLE PO JAPOŃSKU będzie można zobaczyć między innymi: 25 marca 2017 w Olsztynie, 23 kwietnia w Żywcu, 23 września w Głogowie.
Oprócz Moniki Mazur zobaczymy Katarzynę Maciąg, Lesława Żurka i Wojtka Medyńskiego.
Słowo „wolność” wydaje się tu nieprzyzwoite, a posiadanie własnego zdania może stać się przyczyną wymówienia, lub przynajmniej nagany. Nie ma tu miejsca na miłość, bo nawet jeśli uda jej się wykiełkować w sercach pracowników, korporacyjne tryby zmielą ją na proch nim zdąży zakwitnąć. I wreszcie – nie ma tu miejsca na sens i celowość działań, bo praca musi trwać – obojętnie, czy czemuś służy, czy też sprowadza się do przelewania z pustego w próżne. Tak wygląda normalne korporacyjne życie – a przynajmniej tak sądzą nasi bohaterowie. Magda, Nirek, Joanna i Sebastian – członkowie zarządu korporacyjnego giganta, który z trudem walczy o przetrwanie na medialnym rynku. Podporządkowali swoją egzystencję pracy, a prywatne życie upchnęli w przerwie na lunch. Walka o władzę zaślepia ich do tego stopnia, że są dla nich gotowi poświęcić szczęście własne i szczęście najbliższych. Podwładnych traktują jak niewolników, a siebie samych niczym królewski dwór. Choć ich imperium chwieje się w posadach i z dnia na dzień kurczy
się coraz bardziej, nie zauważają i tego. Gdy okazuje się, że firmę po raz kolejny przejmuje właściciel z dalekiej Japonii, a obowiązującym strojem każdego pracownika staje się… kimono, w korporacyjnym cesarstwie wybucha bunt. Nasi bohaterowie, zamiast wykazać się rozsądkiem i gasić pożar, dolewają oliwy do ognia – i to w olśniewającym dalekowschodnim stylu. Niczym ninja ruszają do walki, tyle tylko, że z samurajskimi mieczami w dłoniach. Pech w tym, że te samurajskie miecze mylą im się ze sztyletami do seppuku.
(img|713959|center)