Trwa ładowanie...

Te kobiety nie wytrzymały. "Zabiła pani zwierzę, a pójdzie pani siedzieć jak za człowieka"

"Aż do śmierci. Prawdziwe historie przemocy domowej, która zmusza ofiarę do zbrodni" to autentyczne historie zebrane przez Darię Górkę. Reporterka TVN24 dotarła do kobiet, które zabiły własnych mężów, bo nie były w stanie wytrzymać ich okrutnego traktowania.

Te kobiety nie wytrzymały. "Zabiła pani zwierzę, a pójdzie pani siedzieć jak za człowieka"Źródło: iStock.com, fot: LoloStock
d3l6734
d3l6734

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Kobiecego publikujemy fragmenty książki "Aż do śmierci. Prawdziwe historie przemocy domowej, która zmusza ofiarę do zbrodni".

Są ludzie, dla których dom to najniebezpieczniejsze miejsce na świecie. Są kobiety, które zbliżając się do tej, chciałoby się powiedzieć: "przystani”, nie czują bezpieczeństwa, a jedynie przeszywający strach o życie swoje i często swoich dzieci. Zamiast miłości, przepełnia je nienawiść – do partnerów, siebie i całego świata.

Te kobiety przez lata, a czasem i całe dekady, zamiast pocałunków od ukochanego otrzymywały uderzenia w twarz, zamiast czułych słów słyszały wyzwiska i przekleństwa, a zamiast małżeńskiego seksu doświadczały brutalnych gwałtów. Były bite, kopane, poniżane, wykorzystywane, zastraszane, cięte nożem, okaleczane. Rzucano w nie czym popadnie, a nawet zmuszano do prostytucji. Taki los zapewnili im ich mężowie i partnerzy, ci sami, którzy niejednokrotnie wyznawali miłość, a przed ołtarzem ślubowali wierność.

Monika
To jest pułapka. To są ogromne wnyki. Jak człowiek się zakleszczy, to trudno jest je otworzyć. Za pierwszym razem jeszcze masz dużo siły, jeszcze się da, ale jak tego nie zrobisz, to później jest coraz trudniej. Na końcu te własne wnyki są otwarte już tak minimalnie, że nie da się nic zrobić, choćby nie wiem jak bardzo człowiek chciał je otworzyć.

d3l6734

"Nikt, kto tego nie przeżył, nie jest w stanie tego zrozumieć”. To z pozoru banalne zdanie często powracało w moich rozmowach z bohaterkami tej książki. Faktycznie, zwykle nie jesteśmy w stanie zrozumieć tego, że kobieta doświadczająca przemocy we własnym domu nie odchodzi od oprawcy. Może więc warto zastanowić się, dlaczego tak trudno otworzyć wnyki, o których mówi Monika, i jak pomóc bitym, cierpiącym, okaleczanym kobietom, by ocaliły swoje życie, zanim będzie za późno.

123RF
Źródło: 123RF

Małgorzata
Do dziś mam przed oczami policjanta, który siedział obok mnie, już na komisariacie, i trzymał mój dowód. Powiedział: "Zabiła pani zwierzę, a pójdzie pani siedzieć jak za człowieka”.

W książce oddaję głos ośmiu kobietom, w tym siedmiu morderczyniom, które po latach bycia ofiarami przemocy domowej odpowiedziały przemocą na przemoc i zabiły swoich wieloletnich oprawców. Jedna z kobiet ciężko zraniła partnera, ale ten po wielu operacjach przeżył. Moje rozmówczynie zgodziły się opowiedzieć swoje historie ku przestrodze i pod warunkiem zachowania anonimowości. Przytoczone wypowiedzi przedstawiają ich życie z subiektywnej perspektywy, są to ich uczucia i wspomnienia.

d3l6734

Ze wszystkimi bohaterkami rozmawiałam w więzieniach. Może to wydać się dziwne, ale gdy przekraczałam próg każdego z zakładów karnych, nie czułam strachu, wręcz przeciwnie. W więzieniu ludzie są sobą, nie mają przed kim udawać, nie muszą już stwarzać pozorów, wszyscy zdążyli ich ocenić i osądzić. Najgorsze, co mogło się wydarzyć, już się wydarzyło, ich życie legło w gruzach.

Marta
Dzieciństwo miałam trudne, marzyłam, żeby uciec z domu. Gdy tylko skończyłam osiemnastkę, wyjechałam do większego miasta. Nareszcie miałam spokój. Zaczęłam pracować w kasie z biletami, zarabiałam na własne potrzeby, wynajęłam mieszkanie, miałam znajomych. Wtedy poznałam jego. Był zawodowym kierowcą. Był bogaty, a ja byłam biedna, ale nie przeszkadzało mu to. Zakochaliśmy się w sobie i było pięknie, wzięliśmy ślub. Najpierw zamieszkaliśmy u jego rodziców, później w tej samej wiosce kupiliśmy swoją chałupę. Założyliśmy gospodarstwo – mieliśmy krowy, świnie. Dom był obok lasu – cisza, spokój, piękne widoki. Jeszcze w tym samym roku urodziłam pierwsze dziecko… Wtedy wszystko się zaczęło. Kilka razy "sprzedał” mi liścia. Później przeprosił i parę dni było dobrze… i tak w kółko. Rok później urodziłam drugą córkę. On pracował, zarabiał, ja zostałam z dziećmi w domu. Coraz częściej przychodził z pracy pijany, awanturował się. Były wieczne krzyki, bicie, duszenie.

d3l6734

Ma ponad sześćdziesiąt lat, wygląda bardzo staro. Smutna, schorowana, przegrana. Rozmowę przerywa nam inna więźniarka, dużo młodsza. Wchodzi do celi bez pukania. Moja rozmówczyni próbuje ukryć płacz, posyła jej ciepły uśmiech, pyta w czym pomóc. Namiastka normalności, myślę, chwila zwykłej ludzkiej życzliwości nawet w takich warunkach. Wkrótce jednak wracamy do naszej rozmowy, a jej łzy płyną dalej.

Raz z zamrażalki wyjął zamrożonego kurczaka. Rzucił nim we mnie, prosto w twarz, rozciął mi brwi… wszędzie mam blizny. Blizny pokrywają sporą część jej ciała. Pokazuje mi je: na twarzy, szyi, rękach. Każda z nich to zapis jej historii. Dramatu, który doprowadził ją aż tutaj, do celi, w której odsiaduje wyrok za zabójstwo. Nie przeraża mnie to, ale też nie zamierzam jej usprawiedliwiać. Chcę zrozumieć, a właściwie to chcę po prostu poznać jej historię.

Później było tylko gorzej – coraz więcej pił i przynosił coraz mniej pieniędzy. Urodziło się trzecie dziecko. Trzeba było je nakarmić, obiad robiłam z czego się dało, jak one zjadły, to ja dopiero po nich resztki dojadałam. 37 lat. 13 505 dni. 324 120 godzin. Tyle trwało domowe piekło Marty.

123RF
Źródło: 123RF

Ola
Początek znajomości był w miarę dobry, kochał mnie, starał się. Potem pojawił się alkohol, ja też się wciągnęłam, trudno było z tego wyjść. Pierwszy raz pobił mnie, gdy byłam w ciąży z pierwszym dzieckiem, uderzył mnie w brzuch. Dla mnie była to czerwona lampka. Pomyślałam, że coś może być nie tak, że może nie jest odpowiednim ojcem, ale dziecko już było w brzuchu, a on był ojcem. Przepraszał, mówił, że mnie kocha i że coś w niego wstąpiło, że nie wiedział, co robi. Wybaczyłam. Tak jak zawsze wybaczałam.

d3l6734

Kasia
On pracował za granicą, ja w Polsce. Przyjeżdżał tylko na weekendy, nie kłóciliśmy się, nie było o co. Potem częściej bywał w domu, trzy–cztery dni w tygodniu miał wolne. Nigdy nie powiedział, dlaczego jego sytuacja w pracy się zmieniła, ale wtedy zaczął pić. Pojawiła się chorobliwa zazdrość, bicie, awantury, przepychanki, ranienie nożem. Niech pani zobaczy, niech pani na mnie spojrzy.

Blizny. Znowu je widzę, i to na samym początku rozmowy. Nacięcia, choćby na rękach, to dokumentacja przeszłości tych kobiet – pokazując mi je, wprowadzają mnie w swój świat. Na ich ciele jest namacalny dowód piekła, które przeżyły.

Nadzieja

Daria Górka: Myśli pani, że on panią kochał?
Monika: Myślę, że na swój sposób tak.

d3l6734

Jak więc tłumaczył to, co robi?
No właśnie, to były głupie wymówki, że brat postawił flaszkę, że musi z kolegami coś omówić, musi odreagować. A jak poszłam po niego za dwie, trzy godziny, to już leżał na trawniku ululany.

Jak pani myśli, co on mógł czuć, gdy podnosił na panią rękę?
Przewagę. Myślę, że to mu dawało poczucie przewagi.

Sylwia
Nie zastanawiałam się nad tym, dlaczego on to robi. Starałam się sobie wmówić i wytłumaczyć, że jakoś to jeszcze będzie, ale nigdy nie było dobrze. Liczyłam na to, że on się zmieni.

d3l6734

Izabela
Za każdym razem mówił, że już nie będzie pić, że się zmieni, bo on to tak tylko pod wpływem alkoholu…

Marta
Byłam w stanie znieść bardzo dużo. W imię czego? Szkoda mi było tego wszystkiego, co mam. Miałam swoje gniazdko. Jak był trzeźwy, to było nam razem dobrze. Planowaliśmy wakacje, wyjeżdżaliśmy. Mimo wszystko miałam namiastkę domu, namiastkę ciepła. To dużo. Miałam z kim iść w niedzielę na mszę do kościoła. Wpadłam w monotonię, cieszyłam się z krótkich dobrych momentów.

Sylwia
Przepraszał mnie. Przebaczałam mu i wszystko było dobrze przez dwa–trzy dni, może tydzień.

Marta
Nie miałam wyjścia, musiałam trwać w tym związku, bo nie miałam gdzie pójść. Co z dziećmi, co z nimi? Do rodziny zastępczej? W życiu bym sobie nie wybaczyła, gdybym je zostawiła. Sama mogłabym uciec, ale co z nimi?

Bite kobiety przeżywają paraliżujący strach lub rozszczepienie niczym w syndromie sztokholmskim. Często koncentrują się tylko na przetrwaniu, zapominając, że istnieją sposoby na wyjście z sytuacji. Wpadają w depresję, poczucie beznadziei i bezradności, stają się więźniami bolesnych psychofizjologicznych przeżyć.

Według badaczy przemocy domowej jedną z podstawowych przyczyn, dla których bite kobiety pozostają w związku z tyranem, jest strach. To on paraliżuje je, determinuje, rządzi ich działaniami. Tyran wywołuje u kobiety przekonanie, że zna wszystkie jej myśli i czyny. Obawiając się o swoje życie, ofiary nie widzą innej alternatywy, jak tylko zostać ze swoim prześladowcą. Są przekonane, że każde działanie spowoduje eskalację przemocy. Z tego powodu, nawet gdy w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia dzwonią na policję, później, zastraszone przez partnera, wycofują się.

Projekt nowelizacja Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie wzbudza kontrowersje 123RF
Projekt nowelizacja Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie wzbudza kontrowersje Źródło: 123RF

Seks i gwałt

Ola
Gwałcił mnie. Często. To jest…

Nastaje długa cisza. Ola spuszcza wzrok. Wiem, że to jedno z najtrudniejszych pytań. Ale ona postanowiła odpowiadać, zabrać mnie do krainy mroku, do najniższych i najstraszniejszych kręgów piekła, które przechodziła każdego dnia.

… Boże, aż nie chcę o tym myśleć, mam drgawki, to obrzydliwe, co on mi robił. I wie pani, co… z jednej strony żałuję tego wszystkiego, tego, że tu jestem, bo w jakiś sposób cierpię nadal, ale to nie jest już takie cierpienie jak kiedyś, nie takie jak w czasie, gdy się nade mną znęcał.

Alicja: Czuł, że jestem jego własnością. Mógł mnie bić i gwałcić, ja musiałam dawać mu dupy wtedy, kiedy chciał.
Daria Górka: Często zmuszał panią do seksu?
Alicja: Bardzo często. Gdy kładł się obok, czułam wstręt. Obezwładniał mnie strach, to było straszne. Miałam do wyboru albo stawiać opór i zostać skatowaną, albo poddać się.
I co pani robiła?
Potem to już poddawałam się, walka nie miała sensu. Beznamiętnie dawałam mu robić ze sobą, co chciał. Byłam dla niego nikim, zabawką.

Małgorzata: Znosił mi seksowne koszulki, kazał uprawiać seks tak często, że żadna prostytutka by tego nie wytrzymała, jak nie chciałam, to mnie bił. Bił coraz mocniej i częściej…
Daria Górka: Często panią gwałcił?
Małgorzata: Tak. Łzy kapały, a on…. eh… czuję obrzydzenie, odrazę do siebie i do niego. Wstyd. Pamiętam taką sytuację: byliśmy nad wodą. On ciągle mnie tam ciągnął, tak na spacery. Ciągle chciał się lansować, pokazywać. Wymyślił sobie, że tam będzie seks. Ludzie w oddali, ja nie chciałam. Ubrałam się i poszłam do domu. Jak za mną przyszedł, to rzucił mnie na piec, potknęłam się, przewróciłam, poraniłam, ale jemu było mało, zaczął mnie bić i kopać. Byłam cała potłuczona, poobijana, posiniaczona, zakrwawiona.

Dla ofiary przemocy seksualnej gwałt "rodzinny", może mieć nawet bardziej dramatyczne konsekwencje, niż ten dokonany przez osobę obcą. Wszystko przez to, że dochodzi do niego zwykle dużo częściej, czasem regularnie. Pokrzywdzona nie wie do kogo zwrócić się o pomoc, w końcu w ten bestialski sposób krzywdzi ją najbliższa dla niej osoba. Pogłębia się u niej poczucie bezsilności. Samo zgwałcenie, niezależnie od tego, kto go dokonał, wpływa podobnie na psychikę krzywdzonej osoby: zaburza poczucie panowania nad swoim ciałem, sobą i sytuacją, często wywołuje wstyd, poczucie winy, samooskarżanie się, zakłóca też możliwość satysfakcjonującego życia seksualnego, wiąże się z lękiem paraliżującym na długo możliwość normalnego funkcjonowania i poczuciem straty. Mimo to, a może właśnie przez to, ogromna większość przypadków przemocy seksualnej jest ukrywana przez ofiary.

Według badań prof. Beaty Gruszyńskiej każdego roku w Polsce zgwałconych zostaje około trzydziestu tysięcy kobiet, co przerażające, większość z nich tego faktu nigdy nie zgłasza organom ścigania, tym bardziej jeśli sprawcą czynu zabronionego jest partner. W Polsce zjawisko to ujawniane jest na tyle rzadko, że procesy z nim związane mało kto pamięta.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Ten moment

Sylwia
Nie wiem… przyszedł ten moment po prostu, już nie wytrzymałam. Ile kobieta może wytrzymać? No ile? Jesteś zamykana, duszona, bita. Ile można znieść tego wszystkiego?

Małgorzata
Stałam w łazience, drzwi były otwarte, wywiązała się awantura. Podszedł do mnie i zaczął na mnie krzyczeć. Bił mnie i zdzierał ze mnie ubranie. Zaraz przy łazience był piecyk na drewno, a obok leżała siekiera. Wzięłam tę siekierę i uderzyłam go. Dostał w głowę, pękła mu czaszka. Zmarł, jak przyjechała karetka. Pamiętam to wszystko jak przez mgłę. Pamięć odzyskałam na komisariacie. Po prostu nie dałam rady, moja psychika leżała w gruzach. To był amok. Wiem, że uderzyłam, ale dlaczego akurat w tym momencie coś we mnie pękło, tego nie wiem do dziś. Widocznie ten moment musiał nadejść.

Ola
Czułam ból, fizyczny i psychiczny, przeszywający. Potem pojawiła się złość, wstręt do człowieka, który mi to robi, i do samej siebie. Potem przyszła nienawiść. Nienawidziłam jego, ale przede wszystkim siebie i wszystkich wokół. Myślałam: "Co ja znów zrobiłam? W czym nie dałam rady? Czego on ode mnie chce?". Obwiniałam się. Myślałam, że jestem niewystarczająco dobrą kobietą.

Marta
Postrzegałam siebie jako śmiecia, jako kogoś, kogo nie trzeba szanować. Czułam się gorsza od innych, niższa, brzydsza. Myślałam, że inne kobiety są lepsze, ładniejsze, szczęśliwsze, że widocznie czegoś mi brakuje. Czułam złość i nienawiść, miałam też pretensje do Boga. Często pytałam go: "Dlaczego tak mnie krzywdzisz?”. Były myśli samobójcze, pytałam sama siebie, po co mam żyć, ale nic nie robiłam. Były dzieci.

d3l6734
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3l6734