Taniec z gronostajem

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

Może jest już w domu, a ja tu wariuję... Wracam, zaglądam w każdy kąt domu — nie, nie ma go. Tyle tylko, że dzieci śpią. A może poszedł do Marcela? Czasem go odwiedza, czasem piją razem, a potem Marcel reaguje równym obrzydzeniem na światło, hałas, co na tego upiornego Polaka. Potrzebuje zwykle tygodnia na reanimację, podczas, gdy upiorny Polak dalej pije, jeździ do pracy, awanturuje się z żoną i podrywa panienki. A wszystko to, mimo że wypił trzy razy tyle co Marcel.
— Nie, Wiktora dzisiaj nie widzieliśmy. — W drzwiach stoi pulchna Betsy, żona Marcela, bardzo serdeczna dla mnie i ciepła. — Nie było go tutaj.
Ponownie sprawdzam dom i idę do “rzeźników”
— Henriego i Mariette — naszych sąsiadów z naprzeciwka. Nazywamy ich rzeźnikami, bo oboje pracują w stoisku mięsnym jednego z hipermarketów. Ich średnia córka, Veronique, przyjaźni się z Haneczką, a najstarsza Marieke lubi przychodzić do mnie na pogaduchy, a że brakuje mi słów w jej ojczystym języku — używamy przy tym papieru, długopisu, rąk i nóg.

Dzwonię dość długo, w końcu otwiera mi umazany niebotycznie jakimś smarem Henri z kluczem rowerowym w ręku
— O! Helo, Kristina! Trzeba coś pomóc?
— Wiktor poszedł gdzieś i nie mogę go znaleźć. Był może u was?
— Stało się coś?
— Nie, wszystko w porządku, tylko niepokoję się o Wiktora.
— Daj spokój, to duży facet, nie zginie. Chodź lepiej napij się z nami kawy.
— Dzieci są same w domu, muszę wracać.
— Wieczór się dopiero zaczął. Dzieci śpią, a Mariette się ucieszy. Ja co prawda — pokazuje, śmiejąc się, brudne ręce — nie bardzo tego, ale wy sobie pogadacie.
— Dziękuję, nie tym razem.
— Jak chcesz. Twoja sprawa. Może się jeszcze namyślisz.

[…] Boże! Gdzież on jest? Wracam do domu. Znowu zaglądam w każdy kąt i sprawdzam, czy dzieci śpią spokojnie. Wsiadam na rower i jadę do centrum. Monopolowy zamknięty o tej porze wita mnie wygaszonymi światłami. Nie widać Wiktora ani na parkingu, ani na dworcu kolejowym. Knajpa. Właśnie. Trzeba sprawdzić. Wchodzę do niewielkiego, niebotycznie zadymionego pomieszczenia. Czuję się strasznie głupio i mam wrażenie, że wszyscy gapią się na mnie, na moje kwieciste legginsy i czerwoną kurtkę. Śmierdzi trawą, tanim piwem, chińskim żarciem. Nie ma go tu. Wybiegam na ulicę, z trudem łapiąc oddech. Mój rower znowu skrzypi. Znowu wracam i sprawdzam dom. I znowu z tym samym rezultatem. Wilczym zwyczajem zataczam kręgi wokół domu — zaczynając od bardzo ciasnych, po coraz większe. W ten sposób, jeśli tylko będzie wracał skądkolwiek, mam szansę go spotkać na którejś z ulic. Wąskie dróżki — korytarze pomiędzy dwu- i półmetrowymi płotami holenderskich ogródków, szerokie ulice rzęsiście oświetlone, dróżki rowerowe, mostki z tej
i tamtej strony kanału. Przejścia i ścieżki rowerowe, uliczki pomiędzy rzędami domów-segmentów, parkingi, parki. I nigdzie go nie ma. Ani śladu. Znowu wracam do domu i znowu wyjeżdżam szukać. To jest jakaś gorączka, graniczy z obłędem, ale nie umiem już stanąć w miejscu. Miasteczko powoli zamiera. Jeszcze tylko ciepłe światła salonów i gdzieniegdzie śmiech z ogródków świadczą, że mieszkańcy Neechem nie poszli spać. Sprawdzam kolejne knajpy, bardziej lub mniej zadymione, bardziej lub mniej oblegane. Mijam kolejnych nieznajomych ludzi — obojętnych, uprzejmych, napastliwych. I w końcu w przestronnym pubie po drugiej stronie kanału, przy szerokim barze z dębowym blatem siedzi, puszczając kółka z dymu, mój mąż. Stoję chwilę, nie mogąc się ruszyć. Całe zdenerwowanie odchodzi, drżę, a moje nogi robią się podejrzanie miękkie.
— Podać coś, mevrouw?
— Mevrouw! Słyszy mnie pani? Podać coś? — To wielki, barczysty barman. Ma w sobie coś z Pita kościelnego.
— Nie... dziękuję... ja do... — Pokazuję ręką.
— Wiktor! Ktoś do ciebie.
Odwraca się parę osób, wśród nich Wiktor. Śmieje się. W jakiś przykry, specyficzny sposób. Coś mówi. Nie rozumiem co. Holendrzy przy barze rechoczą.
— Wiktorze... Nic ci nie jest? Martwiłam...
— W domu ci było za ciasno? Po cholerę tuś przylazła?
— Nie było cię tyle czasu...
— Co ci do tego, co ja robię ze swoim czasem? Tyłek cię swędzi? — Kłąb dymu wydmuchuje mi prosto w twarz. — Chcesz, to się zabawimy...
Znowu coś mówi, czego nie rozumiem, i znowu koledzy znad baru się śmieją. Dzwoni wielkim okrętowym dzwonem wiszącym nad barem. Znam ten sygnał. To znaczy, że stawia kolejkę wszystkim obecnym.
— Wiktorze, nie pij już, proszę. Proszę, chodź do domu.
— Paszła!
— Wiktorze... — Słyszę już tylko śmiech Holendrów. Wiktor coś im tłumaczy. Rozumiem tylko moje imię powtarzające się kilkakrotnie. Niektórzy próbują nieudolnie je powtórzyć. Jestem w kręgu zainteresowania. Wiktor jest coraz wymowniejszy, gestykuluje żywo. Jakiś wyrostek rozpina koszulę i drapie się po gołym brzuchu. Ktoś klepie mnie po pupie. Jakiś obślizgły facet łapie boleśnie za pierś. Teraz już rechoczą wszyscy. Odwracam się i uderzam (chyba jego) w twarz. Coraz więcej spoconych, obślizgłych rąk. Duszno mi. Próbuję się wyrwać, wydostać.
— Wiktorze... — czuję dobrze znane szarpnięcie z tyłu głowy za włosy — Wiktorze...
— Stul mordę i posłuchaj uważnie: zabrakło mi forsy, a zaprosiłem kolegów na drinka — to bardzo nieładnie nie płacić za postawioną kolegom kolejkę... Sama rozumiesz... Więc wpadłem na wspaniały pomysł: ty mi pomożesz...
— Wiktorze, puść mnie, ja chcę do domu, do dzieci...
— Trzeba było tu nie przyłazić i nie szpiegować mnie.
— Wiktorze, proszę...

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]