Kiedy się pan dowiedział, że w archiwach Stasi znajdują się teczki poświęcone pana osobie?
* Günter Grass*: Poinformował mnie o tym Urząd do spraw Akt Stasi, kierowany wówczas przez Joachima Gaucka. Jednak w pierwszych latach po upadku muru w ogóle nie chciałem nic o tym wiedzieć. Nie pozwalałem też, aby ktoś inny miał dostęp do moich danych. Kierowałem się argumentem, który jest nadal aktualny. Otóż w przeciwieństwie do kolegów pisarzy z NRD nie byłem osobą poszkodowaną. Nie chciałem też wiedzieć, kto mnie szpiegował.
Dlaczego?
* Günter Grass*: Bo i tak straciłem już dostatecznie wielu przyjaciół.
Przed podróżami do NRD zastanawiał się pan nad możliwymi działaniami ze strony Stasi?
* Günter Grass*: Raczej nie. Wjeżdżaliśmy do NRD z Berlina Zachodniego zwykle w gronie kilku osób i nie zdawaliśmy sobie sprawy z rozmiarów inwigilacji. Kiedy odwiedzaliśmy enerdowskich pisarzy, od dworca na Friedrichstrasse towarzyszyła nam mniej lub bardziej dyskretna obstawa. Nie potwierdziło się natomiast nasze podejrzenie, jakoby mieszkania były na podsłuchu. Rozmawialiśmy jednak tak, jakby „pluskwy” tam były, i zadawaliśmy domniemanym słuchaczom zagadki literackie.
Cristof Siemes
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.