Im mniej wiemy o jego życiu, tym mniej szans na to, że jego dzieła zostaną przesłonięte przez plotki, brudy i dyrdymały z jego kuchni, sypialni czy salonu.
Zastanawiam się czasem, co by było, gdyby William Szekspir znalazł czas na spisanie własnej biografii. Inni ludzie w jego epoce potrafili spisywać swoje dzieje i robili to z dużą ochotą i przyjemnością.
Dowodzą tego chociażby burzliwe losy florenckiego rzeźbiarza opisane w „Benvenuta Celliniego żywocie własnym”, w którym słynny florencki artysta spisał swój barwny życiorys. Dzięki temu o życiu Benvenuta Celliniego wiemy dziś więc praktycznie wszystko. O życiu Williama Szekspira – nie wiemy prawie nic. A co by było, gdyby Szekspir – rozstawszy się z teatrem w wieku 46 lat – zabrał się do pisania pamiętników?
Przede wszystkim nie byłoby już miejsca na te wszystkie debilne teorie spiskowe, którymi mniej więcej co siedem lat częstują nas kolejni „odkrywcy” i domorośli szekspirolodzy. Słyszeliśmy już, że dzieła Williama Szekspira tak naprawdę napisał Christopher Marlowe , Francis Bacon albo też Edward de Vere. Ostatnio popularność zyskała teoria, że pod literackim pseudonimem William Szekspir w rzeczywistości kryje się Henry Neville, polityk i dyplomata. Zdaniem Brendy James i Williama Rubinsteina – autorów teorii, że Neville był Szekspirem – takie dzieła, pełne aluzji politycznych i głębokich analiz społecznych, prędzej mógł napisać człowiek obyty w świecie niż niewykształcony syn biednego rękawicznika.
Peter von Matt
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.