Trwa ładowanie...
Dean Nicholson z Nalą
Dean Nicholson z Nalą Źródło: Archiwum prywatne, fot: Dean Nicholson
30-06-2021 13:25

(Sz)kot, który jeździł rowerem

Wytatuowany brodaty Szkot w typie drwala, który tuli drobną kotkę? - to nie jest oczywiste zestawienie. Wytatuowany brodaty Szkot w typie drwala, który jedzie rowerem przez świat z kotem umoszczonym w koszyku lub na szyi? To kombinacja, która budzi czułość. Ludzie patrzą i bezwiednie robią: "Ooooo...". Jak na widok kotka ze "Shreka".

Wytatuowany Szkot ma 30 lat, na imię Dean i niemal milion obserwujących na Instagramie. Jego książka została przetłumaczona na 20 języków, a Netflix chciał nakręcić o nim film. To całe zamieszanie wokół niego nieprzerwanie go dziwi. Nic takiego nie planował w życiu, ani nawet o tym nie marzył.

Właściwie na tym polegał problem: Dean w ogóle niczego nie planował, można śmiało powiedzieć, że życie przeciekało mu przez palce. I to w niezdrowy sposób.

Lubił imprezować, pił z kumplami na umór, palił trawę i regularnie pakował się w kłopoty. Kilka razy dostał mandat i wdał się w bójkę. Co prawda od poniedziałku do piątku pracował jako ślusarz i nawet lubił swoją robotę, ale w weekendy balował tak, jakby chciał zapomnieć o rutynie i jałowości swojego istnienia.

Zobacz też: Atak słonia na rowerzystę. Zwierzę zainteresowało się jednośladem

Marzenie

Właściwie trudno się dziwić.

d1pxs0f

Słyszałeś o miasteczku Kalety w województwie śląskim?

Nie? Jak większość ludzi w naszym kraju. A Dean pochodzi właśnie z takiej miejscowości, tyle że w Szkocji: jakieś 9 tys. mieszkańców, nic się nie dzieje. No, mają jedną atrakcję: morze.

Więc szkockie Dunbar jest raczej jak nasz Kamień Pomorski. Trudno podbić świat, gdy się mieszka w takiej dziurze.

Dlatego kiedy stuka mu trzydziestka, Dean postanawia zrobić coś ze swoim życiem. Wyruszy w podróż dookoła świata. Na rowerze.

Nie żeby długo nad tym rozmyślał, po prostu pali trawę ze swoim najbliższym kumplem Rickiem, ten opowiada, że marzy o objechaniu rowerem Ameryki Południowej, a Deanowi kiełkuje myśl: po co się ograniczać? Objedźmy cały świat!

I przechodzą do działania. Z entuzjazmem i podejściem: "co może się nie udać?!". No cóż, jak się okaże, prawie wszystko.

nicholson
Źródło: Archiwum prywatne, fot: Dean Nicholson

Początki

Chłopaki przez pół roku ciężko pracują: w tygodniu fizycznie, w weekendy biorą wszelkie fuchy w barach i na budowach, żeby zgromadzić pieniądze na wyprawę.

Kompletują sprzęt: rowery, sakwy, namioty, śpiwory, aparaty, głośniki, dron. Wytyczają trasę, pakują się i wyruszają.

Jest wrzesień 2018 r.

Jadą ze Szkocji do Europy kontynentalnej: Francji, Szwajcarii, Włoch i dalej na Bałkany.

Plan sypie się niemal od razu, bo zamiast podróżować, imprezują z fantazją jak zwykle. Na przykład wstają późno, i to tak skacowani, że wyruszają dopiero o 17.00. Przegapiają prom, znów imprezują. Ich podróż dookoła świata przeradza się w objazdową wycieczkę po pubach.

To ważne w tej historii. Bo trudno sobie wyobrazić, żeby coś mogło zmienić któregokolwiek z nich.

A już na pewno nie przydrożny kotek.

nicholson
Źródło: Archiwum prywatne, fot: Dean Nicholson

Spotkanie

Im dłużej Ricky i Dean podróżują razem, tym bardziej oczywiste staje się, że się ze sobą męczą. Kiedy więc docierają do bośniacko-hercegowińskiego Mostaru, w dalszą drogę postanawiają jechać już osobno.

d1pxs0f

Dean najpierw jest wkurzony i ma poczucie, że schrzanił coś ważnego i zaprzepaścił wielką szansę w swoim życiu. Ale powoli dopuszcza do siebie, że dobrze się stało.

Mijają dwa tygodnie.

Tego dnia Dean ma przekroczyć granice z Czarnogórą. Jedzie samotnie przez góry Bośni, właśnie zalicza stromy podjazd, dodając sobie energii muzyką z głośników zamontowanych z tyłu roweru i podśpiewywaniem. Między piosenkami dopada go dziwny dźwięk, który się powtarza.

Zsiada więc z roweru i widzi kilkutygodniowego kotka, który nieporadnie biegnie za nim poboczem drogi. Malutki i wychudzony. Dean daje mu jedyne, co ma do jedzenia: pesto. Chce go zabrać do najbliższego miasta do weterynarza, żeby sprawdził, czy kot do kogoś należy, czy nie ma czipa. Sadza go z przodu roweru, gdzie ma torbę, ale kotek wspina mu się na ramię, dalej na szyję i tam zasypia.

To przesądza sprawę. Serce wygrywa z rozumem i rozczulony Dean postanawia zabrać kota w swoją podróż dookoła świata.

nicholson
Źródło: Archiwum prywatne, fot: Dean Nicholson

Początki z kotem

Przez pierwszą granicę w tej podróży Dean przemyca kota. Dopiero później zrozumie, jak głupio postąpił.

Podobnie jak z pesto. Przy drodze mały zjadł je łapczywie, więc Dean wnioskuje, że koty uwielbiają pesto i karmi go nim jeszcze dwa razy, zanim pójdą spać. Rozbija namiot, Nala zasypia mu na piersi. Ale w środku nocy budzi go smród nie do wytrzymania. Odkrywa, że jego nogi i śpiwór pokrywa miejscami cuchnąca maź w niepokojąco żółtym kolorze. Tym samym odkrywa też, że może i koty zjedzą pesto ze smakiem, ale nie oznacza to, że jest dla nich dobre. Nala dostała po nim ostrej biegunki.

W Czarnogórze Dean natychmiast zabiera kota do weterynarza i tam odkrywa, że to kotka. Opłaca leki, szczepienia i dokumenty, w tym paszport dla niej. Do paszportu potrzebne jest imię, więc wybiera: Nala.

d1pxs0f

Nagle on – niedojrzały i nieodpowiedzialny imprezowicz – ma pod opieką żywą istotę, która jest od niego całkowicie zależna. Jak rodzic, który nie szczędzi niczego dziecku, tak Dean kupuje Nali zabawki, miski, transporter na rower, uprząż, najlepszą karmę i inne smakołyki. Bawi się z nią godzinami, głaszcze i tuli.

Robi też zdjęcia i filmiki.

nicholson
Źródło: Archiwum prywatne, fot: Dean Nicholson

Fejm

Dean odkrywa, że jak podróżował z Rickiem, to nikt ich nie zaczepiał. A jak gdziekolwiek pojawia się z Nalą, to ludzie podchodzą, głaszczą, zagajają. O takie podróżowanie przecież mu chodziło. Zawsze chciał poznawać miejscowych ludzi i ich prawdziwe życie.

Inne zdziwienie? Że filmik, który nakręcił przy pierwszym spotkaniu z Nalą, i później opublikował, znacząco zmienił jego sytuację. Przed podróżą założył profil na Instagramie: "1bike1world" – właściwie dla rodziny i znajomych. Po to, by nie musieć każdemu z nich odpowiadać osobno, gdzie jest i co u niego. Ale odkąd pojawiła się tam Nala, przybywa innych obserwujących.

Jadą więc oboje przez Czarnogórę, Albanię i Grecję, a tu odzywa się jakaś kobieta z Nowego Jorku z serwisu Dodo, który ma 28 milionów użytkowników i publikuje filmiki o zwierzętach. Chce opublikować filmik o nim i Nali.

Dean prycha w myślach: "Kto by chciał oglądać jakiegoś Szkota z kotem?".

Ale rozmawia z nią i wysyła jej swoje filmiki z Nalą.

I dalej jedzie przez Grecję, aż dociera do Aten i spędza kilka tygodni u rodziny, która zaprosiła go przez Insta. Ale pieniądze się kończą, Dean potrzebuje znaleźć pracę. Nie jest to łatwe w obcym kraju, ale w końcu jakiś Tony z wyspy Santorini zaprasza go do pracy w swojej firmie oferującej wycieczki kajakowe po Morzu Egejskim.

nicholson
Źródło: Archiwum prywatne, fot: Dean Nicholson

Dojrzewanie

Tymczasem z każdym dniem Dean uczy się Nali. Czego potrzebuje, co lubi, a nawet co jada i jej służy.

d1pxs0f

Najpierw nie rozumie, dlaczego – kiedy jadą rowerem – w niektórych chwilach Nala nagle wychodzi z transportera z przodu, wspina się po kierownicy na jego ramię i liże go po ustach.

Dopiero po dłuższym czasie odkrywa, że to nie dowód miłości z jej strony, tylko komunikat: "Chce mi się pić". A zaczęło się od momentu, kiedy Dean bez zsiadania z roweru napił się wody i jakaś kropla spłynęła mu po brodzie.

Ale Dean uczy się też od Nali mniej wymiernych rzeczy, za to cenniejszych. Na przykład kiedy on łamie nogę w podróży i ma spędzić w gipsie trzy tygodnie, nie wytrzymuje i zdejmuje gips już po jednym. I rusza w trasę. Natomiast kiedy Nala zaczyna chorować, całymi dniami śpi i nigdzie nie wychodzi, dopóki nie wydobrzeje. Choć na co dzień jest wyjątkowo ruchliwym i psotnym kotem.

Więc następnym razem Dean, kiedy wymiotuje i słania się od zatrucia omletem w przydrożnej restauracji, daje sobie czas na "wychorowanie się" do końca jak Nala, zamiast, jak zwykle, zmuszać się: "No już, ruszaj się, w drogę!"

W ogóle z Nalą uczy się podróżować wolniej. Nie tylko dlatego, że ona ma swoje potrzeby, jak jedzenie, zabawa czy weterynarz. Ale przede wszystkim wolniej w znaczeniu: z większą uważnością na to, co wokół. Uczy się cieszyć się już nie wykonaniem planu czy osiąganiem poszczególnych celów, tylko po prostu cieszyć się drogą i życiem w ogóle.

nicholson
Źródło: Archiwum prywatne, fot: dean nicholson

Wybuch

Dean wysiada z Nalą z promu na Santorini, włącza komórkę, a tam setki powiadomień. Telefon wyrzuca je falami wraz z serią dźwięków, jak maszyna do pinballa. Kiedy wsiadał na prom, miał trzy tysiące obserwujących. Teraz ma ich 150 tysięcy i ta liczba rośnie z każdą sekundą. Dean jest oszołomiony, podejrzewa włamanie na konto, ale mail od przyjaciółki wyjaśnia sprawę. Serwis Dodo opublikował filmik o nim: "Facet przemierzający świat rowerem przygarnia bezdomnego kotka". Wyświetlony 3 miliony razy!

d1pxs0f

Dean nigdy nie rozumiał fenomenu ludzi, których filmiki podbiły internet. A teraz okazuje się, że został jednym z nich.

Przyjeżdża po niego Tony, u którego ma pracować w bazie kajakowej. I dopiero wieczorem ma czas i odwagę, żeby uważniej sprawdzić treści w telefonie.

Oprócz setek komentarzy od ludzi z całego świata, znajduje też wiadomość od Netfliksa. Chcą przysłać kogoś, by filmował jego i Nalę. Są też maile od dziennikarzy z prośbą o wywiad. Godzi się porozmawiać z "Washington Post" z USA i "Daily Mail" z Wielkiej Brytanii (bo tę gazetę kupują jego rodzice). Ale wciąż nie dowierza: "Czy poważne tytuły nie powinny raczej pisać o wojnach?".

Przytłoczony tym zamieszaniem dziękuje swoim obserwatorom, odkłada telefon i zabiera się za zwykłe życie: pracę u Tony’ego, pływanie kajakami z turystami, zabawę z Nalą.

Już wydaje się, że na tej wyspie odciętej od świata może odetchnąć i być z powrotem anonimowym Deanem, kiedy grupka dziewczyn zatrzymuje się na widok jego i Nali:

- To ty jesteś tym gościem z Instagrama? Tym, który uratował kota? A możemy sobie zrobić zdjęcie?

Dean zaczyna rozumieć, że od tej pory jego życie nie będzie już takie samo.

nn
Źródło: Archiwum prywatne, fot: Dean Nicholson

Szaleństwo rozkwita na dobre

Zainteresowanie nim i Nalą rośnie. "Washington Post" i "Daily Mail" opublikowały o nich teksty, więc kolejne media podłapują temat.

Dzięki postom na Instagramie ludzie wiedzą, gdzie aktualnie przebywa Dean z Nalą, więc coraz więcej ludzi przyjeżdża specjalnie, żeby ich zobaczyć.

Fani ślą też mnóstwo paczek, adresując po prostu: "Dean i Nala, Santorini". Jest ich tak dużo, że Dean prosi, by przekazywali swoje prezenty do pobliskich schronisk.

Dostaje też propozycje reklamowania różnych produktów: karmy dla kota, hoteli, rowerów.

Czuje się skołowany. Intuicja podpowiada mu, że nie chce iść w tę stronę. Ale też nie ma pojęcia, w jaką inną stronę miałby pójść. Jak miałby wykorzystać swoje rosnące zasięgi?

I wtedy życie podsuwa mu rozwiązanie. Dean zauważa, że na Santorini jest wiele osłów i mułów pracujących ponad siły jako taksówki. Jak u nas konie ciągnące zdrowych pasażerów nad Morskie Oko. Trafia do ludzi ze Stowarzyszenia Na Rzecz Dobra Zwierząt, które opiekuje się nie tylko starymi osłami, ale i porzuconymi psami. Potrzebują remontu schroniska, więc Dean opisuje to na swoim Instagramie. Reakcja fanów jest natychmiastowa: zbierają kilka tysięcy euro i stowarzyszenie zyskuje wymierną pomoc.

To spotkanie wyznacza kierunek dalszej drogi Deana. Już wie, że chce wykorzystać swoje zasięgi, by pomagać i robić coś pożytecznego.

Cóż, jego rodzice i siostra pracują w zawodach opiekuńczych. Mama jest przełożoną pielęgniarek, tata pracownikiem ochrony zdrowia. W tej rodzinie jest oczywiste, że warto robić coś dobrego dla świata.

Teraz i Dean zaczyna pasować do tej układanki. Jakby odnalazł w sobie potencjał, który zawsze w nim tkwił, ale był głęboko zakopany.

nn
Źródło: Archiwum prywatne, fot: Dean Nicholson

Dalsza droga

W kolejnych miesiącach Dean spotyka jeszcze wielu dobrych ludzi, którzy poświęcają swoje życie na ratowanie zwierząt. W Turcji, Gruzji, Azerbejdżanie – gdzie mieszkańcy wyrzucają niechciane szczeniaki czy kocięta przez okno samochodu, gdzie błąkają się tysiące bezpańskich psów i kotów. Często wychudzonych, wygłodniałych, chorych.

Dean opisuje to na swoim koncie, organizuje zbiórki pieniędzy na rzecz tych zwierząt. Czasem sam przygarnia jakiegoś psa, zapewnia mu opiekę weterynarza, a później – dzięki społeczności na Instagramie – znajduje mu nowy dom. Nawet w Londynie.

I tak toczy się nowe życie Deana. Z Nalą w koszyku lub na ramieniu przez Bułgarię, Serbię i Węgry. Czasem zmienia plany tylko dla dobra Nali, np. rezygnuje z wyjazdu do Indii, bo wie, że wysokie temperatury mogą jej zaszkodzić. Decyduje się jechać do Azji, ale przez Rosję. Aż przychodzi wiosna 2020 r.

Przeznaczenie

Dean wciąż podkreśla, że to Nala jest najważniejsza, jak bardzo dzięki niej dojrzał i się zmienił. Mówi jak mężczyźni, którym urodziły się dzieci i wychwalają teraz uroki ojcostwa.

- Dzięki Nali dojrzałeś i zacząłeś zachowywać się odpowiedzialnie w podróży – mówię Deanowi. - Ale pandemia przerwała podróżowanie i teraz przez wiele miesięcy mieszkacie w jednym miejscu. Nie wróciłeś przypadkiem do starych nawyków: imprezowania, picia i pakowania się w kłopoty?

- Jestem spokojniejszy i mądrzejszy, odkąd ją poznałem – mówi Dean. - I mam nadzieję, że tak pozostanie. Oczywiście, wciąż jestem gotów na wyzwania i przygody. Ale Nala wciąż ma na mnie dobry wpływ.

- Widzę, że masz kota na punkcie kota . Czy w języku szkockim też macie jakieś powiedzonka zawierające słowo "kot"?

- Tak. Kiedy ktoś zdradza sekret, mówimy: "kot znalazł się poza torbą". A kiedy ktoś jest dziwnie cichy, pytamy: "Kot zabrał ci język?"

Wygląda na to, że szkockie idiomy kojarzą kota z utrzymaniem sekretu lub milczenia. A jaki jest sekret fenomenu Deana i Nali?

Dean Nicholson i jego kotka Nala oraz okładka książki "Świat Nali"
Źródło: Archiwum prywatne, Wydawnictwo ZNAK, fot: Dean Nicholson

W końcu trudno wyobrazić sobie, że trzydziestolatek z Kamienia Pomorskiego zyskuje światową sławę i wydaje książkę w kilkudziesięciu krajach tylko dlatego, że ma kotka i publikuje zdjęcia z nim w mediach społecznościowych.

Być może wcale nie chodzi o kotka – jakkolwiek słodka i mądra nie byłaby Nala.

Może ludzie wyczuwają i doceniają raczej autentyczną więź, przyjaźń i wzajemną troskę między nimi. I to, ile dobrego robi Dean na rzecz zwierząt.

Wątek podróżowania też robi swoje. Choć teraz Dean mieszka w Austrii i jeździ z Nalą tylko po okolicy. Ale fani i tak są zachwyceni.

Tak czy inaczej Dean czeka, aż się zaszczepią, a pandemia minie na tyle, że będzie mógł znów wsiąść na rower, a Nala na jego ramię i razem ruszą przez Rosję, a wcześniej przez Polskę. I będą przekraczać kolejne granice. Dosłownie i w przenośni. Również te w głowie Deana.

Jak w starym szkockim powiedzeniu: "Whit’s fur ye’ll no go past ye" - niektóre rzeczy w życiu muszą się wydarzyć. Takie jest przeznaczenie.

nnnnn
Źródło: Archiwum prywatne, fot: Dean Nicholson

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.

Podziel się opinią