Aby rozpocząć, należy wcisnąć Qallariy (wym. kaljari). W języku keczua, którym mówi jedna trzecia Boliwijczyków, słowo to oznacza „start” i taką właśnie funkcję przypisano mu w boliwijskiej wersji systemu operacyjnego Windows.
Uroczysta premiera Windowsów w języku keczua odbyła się w piątek. Prezydent Evo Morales, pierwszy indiański przywódca Boliwii, znalazł sojusznika w firmie Microsoft, prowadząc kampanię popularyzacji języka rdzennej ludności swego kraju, potomków Inków.
Jako pierwsi z systemu Windows w swym ojczystym języku skorzystają indiańscy członkowie zgromadzenia konstytucyjnego, pracujący w Sucre (boliwijskiej stolicy) nad nową ustawą zasadniczą.
W Internecie jest już dostępna „łatka”, która tłumaczy menu systemu operacyjnego na język keczua. Microsoft przygotował ją we współpracy z kilkoma uniwersytetami na południu Peru, gdzie również mówi się w języku keczua. Lingwiści pracowali przez trzy lata, kompilując słownik adekwatny do oprogramowania firmy Microsoft. Sytuację komplikowało to, że keczua ma 22 dialekty, które trzeba było jakoś pogodzić na potrzeby komputeryzacji.
Na pojęcie „plik” wybrano „kipu”, czyli określenie stosowanego w państwie Inków systemu zapisu liczb i mnemotechnicznego utrwalania innych danych za pomocą węzłów wiązanych na różnokolorowych sznurkach.
„Internet” to w języku keczua Llika, czyli termin określający pajęczą sieć.
Windowsy są już dostępne w 48 wersjach językowych, łącznie z tak egzotycznymi jak maoryjski i zulu. Wersja keczua zaczęła się już firmie Billa Gatesa opłacać – rząd Peru zamówił 5 tysięcy komputerów z Windowsami w tym języku.