Święty Mikołaj od reniferów i zimy woli basen i Facebooka
Święty Mikołaj nie mieszka w Laponii. Ma 66 lat i na co dzień wygrzewa się na Kanarach.
Co roku niemal każda stacja telewizyjna puszcza ten sam materiał. Na pewno go widzieliście – brzuchaty facet w przebraniu Mikołaja czyta listy, po czym siada do sań zaprzężonych w renifery. Opuszcza rodzinne pielesze i mknie do grzecznych dzieci.
Co prawda to nie reklama Coca-Coli, ale równie genialny produkt marketingowy. Stoją za nim Finowie, a konkretnie właściciele Wioski Świętego Mikołaja znajdującej się niecałe 10 km od lapońskiego Rovaniemi.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Wdowa po prezydencie i Wujek Markus
Choć Wioska powstała w latach 80., to jej historia sięga okresu powojennego. W ramach pomocy dla regionu postanowiono wybudować chatkę, aby rozkręcić ruch turystyczny.
W 1950 r. do Laponii przyleciała Eleonora Roosevelt. Dzięki wizycie wdowy po prezydencie USA wzrosło zainteresowanie Rovaniemi, jak i samą Laponią. Pomógł też niejaki Wujek Markus. Lokalny radiowiec w 1927 r. ogłosił, że w Laponii odkryto "fabrykę Świętego Mikołaja". Od tego czasu religijno-popkulturowy mit zrósł się z regionem.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Sześć lat później stały już tam poczta, kawiarnie i sklepy z pamiątkami. Kolejne lata przyniosły nowe inwestycje, bazę unowocześniono i rozbudowano. Decyzja o pojawieniu się parku była logicznym posunięciem.
Dziś to wielomilionowy biznes. Turyści z całego świata, rocznie ok. 300 tys., przyjeżdżają, aby m.in. na własne oczy zobaczyć słynną pocztę, biuro Świętego Mikołaja, zjeść w restauracji, gdzie wszystko zrobione jest z lodu, zostawić mnóstwo pieniędzy (zdjęcie z Mikołajem kosztuje 50 euro) i poznać gospodarza. A właściwie dwóch.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Mikołajów dwóch
W 2017 r. "The New York Times" opublikował artykuł poświęcony fenomenowi fińskiego parku rozrywki. I choć autorowi nie udało się ustalić prawdziwych personaliów "oficjalnego Mikołaja", to dziennikarz Rod Norland, dotarł do jego "rywala".
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Jednak w odróżnieniu od pierwszego nie utrzymuje z uporem maniaka, że jest "prawdziwym świętym". Kari Eskeli ma 66 lat. W rodzinnej Finlandii spędza tylko sezon turystyczny, gdzie pracuje w pocie czoła.
Potem, z gardłem zdartym od ciągłego "Ho Ho Ho", wraca na Wyspy Kanaryjskie. Spędza tam większość roku, bo, jak sam przyznaje, nie znosi zimy. Jeśli jesteście ciekawi, co robi w wolnym czasie, wystarczy wejść na jego Facebooka albo Instagrama. I pozazdrościć.
Trwa ładowanie wpisu: facebook