Trwa ładowanie...

Stworzył bombę atomową, która zabiła tysiące ludzi. 50 lat później dostał pokojową nagrodę Nobla

"Noblista z Nowolipek. Józefa Rotblata wojna o pokój" to książka, która zapełniła biograficzną pustkę w polskiej literaturze faktu. Gdy myślimy o polskich noblistach, to w głowie pojawiają sią nam nazwiska: Wałęsa, Miłosz, Szymborska. A Józef Rotblat? Marek Górlikowski podjął się zadania opisania losów tego niezwykłego człowieka.

Stworzył bombę atomową, która zabiła tysiące ludzi. 50 lat później dostał pokojową nagrodę NoblaŹródło: East News
d1fk2p7
d1fk2p7

Zajęło mu to dwa lata, ale było warto. Bo, jak twierdzi, Rotblat był człowiekiem szlachetnym, uroczym i upartym. Choć bywa nazywany twórcą bomby atomowej, to jednak przez większość życia pracował dla innych. Przede wszystkim szerzył potrzebę pokoju na świecie, twierdząc, że tylko ten, kto doświadczył okrucieństwa wojny, rozumie, że pokój to najważniejsza rzecz na świecie.

Kamila Gulbicka, Wirtualna Polska: Przeprowadziłam małą ankietę wśród znajomych i przyjaciół. Zapytałam ich, kim był Józef Rotblat. Niestety, nikt nie widział. Z czego to wynika?
Marek Górlikowski: Niestety, ludzie nie znają tej postaci i właśnie po to jest ta książka - żeby przybliżyć historię niesamowitego człowieka. Józef Rotblat jest zapomniany przez nasza polską historię. Gdy otrzymywał Pokojową Nagrodę Nobla (w 1995 r.), to Polacy mieli głowy zajęte zupełnie czymś innym. To był okres, gdy z zachwytem spoglądaliśmy w kierunku Zachodu, Rotblat natomiast był sceptyczny co do amerykańskiej polityki. Mamy też taką narodową cechę, że głównie jesteśmy zainteresowani sami sobą, naszymi wewnętrznymi sprawami, a co by Polsce przyszło z Nobla dla Rotblata i pokojowego ruchu Pugwash? Brak sławy w Polsce wynikał pewnie też z tego, że Józef Rotblat od wielu lat mieszkał w Wielkiej Brytanii.

Czy trudno było dotrzeć do materiałów o Józefie Rotblacie? Przeczytałam, że miał pan wgląd do dokumentów z FBI. To chyba nie było łatwe zadanie?
Trudność nie polegała na dostępie do materiałów, bo na Zachodzie jest wiele ogólnodostępnych materiałów o Rotblacie: książki, nagrania audio i wideo, film dokumentalny. Trudność polegała na tym, by dotrzeć do odpowiednich materiałów i tych, do których nikt nie dotarł przedtem. A to wymagało czekania. Na niektóre materiały czekałem po kilka miesięcy, czasem pół roku. Na materiały z IPN-u czekałem 4 miesiące, a Archiwa Winstona Churchillaw Cambridge początkowo w ogóle nie chciały udostępniać swoich informacji jeszcze nieskatalogowanych.

Czy trudno jest pisać o osobie, która nie żyje? Posługując się jedynie papierowymi faktami, narażamy się przecież na spłycenie postaci.
Bałem się, że język w książce będzie za suchy. Wielu dziennikarzy, tworząc literaturę non-fiction, lubi nadrabiać formą powieści beletrystycznych. Rotblat i jego rodzina mieli tak ciekawe i dramatyczne życie, że to nie było potrzebne. Niedawno zadzwonił do mnie kolega dziennikarz z pretensją w głosie: "poleciłeś mi książkę na wakacje, a ja ją przeczytałem w trzy dni, i co teraz mam czytać?".

d1fk2p7

A co takiego jest w życiorysie Rotblata, że trudno się oderwać od książki?
Jak do tego doszło, że po pierwsze: syn biednego furmana z warszawskich Nowolipek dostaje tytuł szlachecki w Pałacu Buckingham i zostaje Sir Rotblatem. Po drugie: w 1928 r. jest zwykłym warszawskim monterem, naprawia radia, zakłada prąd w domach, jakbyśmy dziś powiedzieli po zawodówce, bez matury, a 12 lat później dzięki niezwykłym zdolnościom, uporowi zostaje opisywany w listach ministrów rządu Winstona Churchilla jako zdolny asystent noblisty, odkrywcy neutronu Jamesa Chadwicka. Po trzecie: bierze udział jako jedyny człowiek z obywatelstwem polskim w budowie bomby atomowej w tajnym projekcie Manhattan, a w 1995 r. dostaje Pokojową Nagrodę Nobla. Do tego historia szpiegowska i losy jego rodziny, która w sposób niezwykły zupełnie potrafiła ocaleć z Holokaustu, mieszkając np. razem z esesmanem w jednym domu w Otwocku, o czym Niemiec nie miał pojęcia.

Archiwum prywatne/Marek Górlikowski - autor książki "Noblista z Nowolipek. Józefa Rotblata wojna o pokój"
Źródło: Archiwum prywatne/Marek Górlikowski - autor książki "Noblista z Nowolipek. Józefa Rotblata wojna o pokój"

Co się wydarzyło, że z twórca najgroźniejszej broni na świecie stał się rzecznikiem pokoju?
To był rok 1945. Rotblat był wtedy podejrzewany przez Amerykanów o szpiegostwo, bo udział w Projekcie Manhattan dawał mu się coraz bardziej we znaki. W sierpniu bomba atomowa, nad którą tak długo pracował, zabiła około 200 tys. ludzi w Hiroszimie i Nagasaki. Niedługo potem dowiedział się o śmierci ukochanej żony. W ciągu jednego roku Rotblat stracił wszystko, w co wierzył. Myślę, że właśnie wtedy postanowił zrobić coś dobrego - na rzecz innych i pokoju na świecie. Przekierował swoje zdolności w medycynę, stał się liderem ruchu pokojowego Pugwash.

Skąd bierze się pomysł, że ten, kto ma broń atomową, jest bezpieczny?
Od zawsze, od czasów rzymskich aż do dziś: Si vis pacem para bellum, czyli "Jeśli chcesz mieć pokój, przygotuj się do wojny". Józef Rotblat był wrogiem tego powiedzenia, mówił, że jeśli chcesz mieć pokój, przygotuj się do pokoju. Jak się okazuje, historia niczego nas nie nauczyła. Mówi się, że nie znając historii, jesteśmy zmuszeni na jej powtórzenie. Rotblat twierdził jednak, że nawet przy znajomości całej historii wciąż powtarzamy ją na nowo. Trudno nam wyciągać mądre wnioski, co pokazuje chociażby wojna w Syrii.

d1fk2p7

Syria jest daleko. A Polska to teraz bezpieczny kraj…
Bezpieczny? Nie sądzę. Rosja i Ukraina są bardzo blisko. W Kaliningradzie są pociski nuklearne, a to zaledwie dwie godziny drogi samochodem do Gdańska. Bardzo łatwo rozpocząć wojnę, a trudno wprowadzić pokój. Niestety, historia udowadnia, że Polska zawsze była w centrum walk. Książka, którą napisałem, tak naprawdę jest opowieścią o wojnie, bo pokazuje jej tragizm oraz ból, rozpacz i stratę, które zawsze jej towarzyszą. Każdy z nas powinien zaangażować się na rzecz pokoju. Choćby dlatego w tym kontekście warto pokazać ludziom ideę ruchu Pugwash.

Ile czasu poświęcił pan na stworzenie książki?
Pisałem ją mniej więcej przez rok, ale wraz z gromadzeniem materiałów zajęło mi to dwa lata.

I teraz książka stała się produktem, który stanie na pólkach księgarń 1 sierpnia. Jest pan zadowolony z efektu końcowego?
Tak. Książka jest pięknie wydana. Tworzenie jej było pracą typowo reporterską, ale nie byłaby tak dobra, gdyby nie redaktor Daniel Lis, z wydawnictwa Znak. To od niego usłyszałem o Rotblacie, a on od Ryszarda Horowitza.

d1fk2p7

Czyli jest pan zadowolony z efektu końcowego. A czy czegoś pan żałuje, czegoś panu zabrakło w materiałach?
Owszem, bardzo żałuję, że wnuczka siostry Józefa Rotblata nie chciała pokazać mi prywatnych listów, które pisała do niego żona Tola z Warszawy. Być może uda się to innemu biografowi. Byłem ich po prostu strasznie ciekaw.

Jak zachęcić młodych ludzi do przeczytania biografii o nieznanym polskim nobliście?
Od tych, którzy czytali ją przed drukiem, usłyszałem, że jest jak wciągający serial. Magdalena Grzebałkowska, genialna reportażystka, też napisała, że jest jak film. Może więc tak? Poza tym historia tego człowieka inspiruje do odwagi i pokazuje, że warto iść pod prąd, zamiast płynąć z falą. Udowadnia też, że nie ma nic bardziej okrutnego i głupszego niż wojna i nic ważniejszego niż pokój na świecie. Opowieści o wojennej chwale i krwi bohatersko przelanej w walce są szkodliwym mitem, który jak najszybciej powinien odejść w zapomnienie. Wojna to wyłącznie ból, cierpienie, nienawiść, kompletny bezsens, jak i całe wojsko. Rotblat przestrzegał, że nawet ludzie, którzy nienawidzą barbarzyństwa, w czasie wojny zaczynają zachowywać się jak barbarzyńcy: muszę mordować, bo inaczej wróg mnie zamorduje.

Józef Rotblat mógłby być dobrym przykładem dla młodych ludzi. A czy pana zdaniem, ktoś z żyjących współcześnie mógłby być dla nas autorytetem?
Nie wiem. Nie napisałem tego reportażu, by rozniecać smrodek dydaktyczny i kogoś umoralniać. Wciąż jest dużo żyjących ludzi, choćby tych, którzy otrzymali pokojowego Nobla. Są lekarze bez granic, którzy pomagają na skalę światową, czy naukowcy, którzy dzielą się wiedzą na rzecz zdrowia i życia. Mogę tylko stwierdzić, że ci, którzy nie czytają, są jak bezmyślna plastelina, którą można kształtować według potrzeb ideologów politycznych i religijnych. Idioci, którymi łatwo manipulować. Ci, co czytają, zazwyczaj znają historię, a ona się powtarza, więc nie dają się oszukiwać. Dziś w Polsce ludzi, którzy czytają, jest niestety coraz mniej, stad przyszło nam żyć w parszywych czasach. To idealna książka na te dni.

Materiały prasowe/Józef Rotblat
Źródło: Materiały prasowe/Józef Rotblat

Zobacz też: Literacki Nobel dla Kazuo Ishiguro. Zaskoczenie?

d1fk2p7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1fk2p7

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj